Wstałam wcześnie rano, ponieważ muszę zebrać się do Barcelony. Mam kilka spraw do załatwienia, ale też wracam do Santpedor na obiad. Przylecieli moi rodzice, a Hugo chciał również wpaść. Nie miałam z Sergio jakiegoś konkretnego kontaktu. Zamieniliśmy kilka słów na Messenger. Ja udostępniłam mu głupi filmik, ten mi na niego odpowiedział i tyle. W sumie to nie miałam aż takiej wielkiej potrzeby aby się z nim kontaktować. Wczoraj wrócił Hugo i nie chciałam żeby widział z nim jakieś rozmowy. Stwierdziłam, że lepiej będzie to zataić. Nie chcę żadnych sprzeczek. Włożyłam żółtą bluzkę, jeansowe spodnie i biały sweter. Do tego założyłam białe espadryle wiązane na kostkach. Pomalowałam się delikatnie, ułożyłam jeszcze włosy i zeszłam na dół. W kuchni siedział tata i myślał nad czymś zawzięcie.
— Staruszku o czym ty tak myślisz? — zaśmiałam się.
— Sergio mieszka w Barcelonie — oznajmił.
— Wiem — skinęłam głową.
— Masz z nim kontakt? — zapytał.
— Tak, ale znikomy — skłamałam.
— Fajnie jakbyście odnowili kontakt — westchnął. — No wiesz, każdy zasługuje na drugą szansę — wyjaśnił.
— Ludzie, z wami wszystko w porządku? — spojrzałam na niego dziwnie.
— No tak, nie lubię tego Hugo — stwierdził.
— Co z wami się stało, wszystko było do tej pory w porządku — fuknęłam.
— To nie rozmowa na teraz — odparł.
— Słyszałam już taką wymówkę — wywróciłam oczami. — I pewnie ci nie uwierzę w to co mówisz, tak?
— Dokładnie, skąd wiesz?
— Przerabiałam to z Alexisem i dalej nie wiem o co mu chodzi — wyznałam.
— Cześć kochanie. — Do domu wszedł Hugo. Przytulił mnie na powitanie, a ja odwzajemniłam uścisk.
— Hej — uśmiechnęłam się. Hiszpan przywitał się z moim tatą i zamienił kilka słów.
— Jedziemy do Barcelony? — zapytał.
— Tak — skinęłam głową.
— Zjedz coś — poprosił tata.
— Pilar jest dorosła i wie co ma robić — wtrącił mój narzeczony. Wzięłam miskę i nasypałam do niej płatek. Dodałam jogurt i zjadłam szybko moje śniadanie.
— Do zobaczenia później, tatku — ucałowałam go w policzek.
— Masz dwadzieścia pięć lat, a twój tata traktuje cię jakbyś miała siedem — stwierdził kiedy już jechaliśmy do Barcelony.
— On tylko przypomniał mi o jedzeniu — fuknęłam. — Znowu ci coś nie pasuje?
— Nie, po prostu to dziwne według mnie — odparł. — O której wracamy do Santpedor? — zapytał.
— Jakoś po trzynastej — oznajmiłam.
— Dlaczego tak późno? — zdziwił się.
— Na jedenastą idę na mecz — wyznałam.
— Jaki znowu mecz? — Hiszpan wywrócił oczami.
— Normalny, dzieciaków. Obiecałam, że będę — odpowiedziałam. — A ty gdzie jedziesz? — zainteresowałam się.
— Muszę załatwić kilka spraw biznesowych. Nie będę tłumaczył bo i tak tego nie zrozumiesz — powiadomił mnie. Czuję, że chyba coś przede mną ukrywa. Nigdy nie mówi mi gdzie idzie i co tam robi. A jego wymówką jest "nigdy nie zrozumiesz".
![](https://img.wattpad.com/cover/185262858-288-k356308.jpg)