Obudził go przeszywający ból w całym ciele i uczucie pełnego pęcherza. Nie wiedział, gdzie się znajduje. Był ciepło i dokładnie przykryty, a na jego czole znajdował się okład. Jego rany chyba były opatrzone, bo poczuł liczne bandaże. Pamiętał ostatnie wydarzenia jak przez mgłę. Musiał uciekać. Groziło mu zbyt duże niebezpieczeństwo. Ciążyła mu również obietnica. Pod żadnym pozorem nie mógł o niej zapomnieć. Nie mógłby sobie darować, gdyby stało się inaczej. Pamiętał, że ledwo przedostał się przez granicę. Ludzie to jednak świnie, skoro potrafią wydać życie nieznajomego dla marnych groszy, pomyślał. Później utknął w lesie, nie miał sił, żeby się ruszyć. Rany i wychłodzenie powoli obezwładniały jego ciało, a umysł zatruły czarne myśli o rychłej śmierci.
Nie mógł sobie przypomnieć dalszych wydarzeń. Pamiętał ciepło i ręce, które pomogły mu. Chyba. Rozejrzał się po pokoju. Był sam. Na podłodze leżały dwie miski. Jedna z wodą, druga z zakrwawionymi opatrunkami. Niedaleko łóżka stał fotel, a obok niego stoliczek, na którym leżała książka. Zobaczył też małą filiżankę i, jak na zawołanie, zachciało mu się pić. Nie zdążył się nawet poruszyć, gdy usłyszał otwieranie drzwi i jakiś kobiecy głos. Chwilę później dostrzegł, najpierw ogromne cielsko psa, a potem szczelnie opatuloną postać. Pod grubą warstwą kurtki kryła się drobna postać. Dziecko? — pomyślał. Kiedy osoba zdjęła kominiarkę, rozpoznał w niej co najmniej młodą kobietę. Roztarła dłonie, wyraźnie zmarznięte. Rzuciła krótkie spojrzenie w jego stronę i od razu uchwyciła jego spojrzenie. Szybko ruszyła do pokoju, w którym się znajdował.
— Cześć. Jak się czujesz? — Chyba chciała wywrzeć na nim dobre wrażenie jako osoba troskliwa. Jednak on nie dawał się nabrać. Jego wprawne oko uchwyciło ruch jej ręki, kiedy sięgała po coś za plecy. Miała broń? Musiał być ostrożny. Spróbował wzruszyć ramionami, co tylko przysporzyło mu bólu. — Nie ruszaj się. Przynieść ci coś? Potrzebujesz czegoś?
Nie musiał długo myśleć. Bez zastanowienia powiedział:
— Muszę się odlać — jego głos był zachrypnięty. Chyba ją zaskoczył, bo zaczęła się krzątać i czegoś szukać. Podała mu coś w rodzaju nocnika. Tego było już za wiele. Chciał coś dodać, ale suche gardło bardzo mu w tym przeszkodziło. Zaraz dostał szklankę wody, którą wypił jednym haustem. — Nie. Nie załatwię się do tego. Możesz mi pokazać łazienkę?
Jego chwilowy i naprędce wymyślony plan opierał się na tym, że nie okaże jej żadnych złych zamiarów. Przecież był mistrzem prowizorycznych planów. Najwyraźniej go uratowała, albo raczej była jedną z osób, które go uratowały. Musiał rozejrzeć się po domu, ustalić ilu ludzi w nim jest, kto stanowi zagrożenie. Pretekst łazienki był dla niego wygodny. Aby szybciej uzyskać od niej jakąkolwiek reakcję zaczął się podnosić. Jednak najmniejszy ruch i zmiana ułożenia ciała zalały go nową falą bólu.
— Spokojnie, nie możesz jeszcze wstawać — spróbował jeszcze raz, tym razem osiągając całkiem dobry skutek. Z trudnością udało mu się podnieść do siadu. Kobieta nie zdążyła go powstrzymać. — Czyś ty zwariował!? Nie po to cię tu taszczyłam i później opatrywałam, żebyś teraz wszystko pozrywał!
Znalazła się przy nim bardzo szybko, chcąc służyć pomocą. Westchnęła widząc jego upór. Chyba była zaskoczona, że idzie o własnych siłach, a ona jest dla niego jedynie asekuracją. Nie odezwał się. Szli powoli. Kiedy przemierzali korytarz, zobaczył psisko. Było ogromne i mogło być równie groźne. Musiał uważać. Nie chciał dorobić się jeszcze pogryzień przez to bydlę. Brytan zareagował prawie od razu. Podniósł swój pysk i łypnął na obcego, któremu pomagała jego pani.

CZYTASZ
erased
عاطفيةistnieli tylko dla siebie - wymazani ze świata, chcąc wymazać przeszłość, zaszyci w głuszy, trafili na siebie