Rozdział 11

413 43 15
                                    

Promienie słońca zaczynało wypełniać pomieszczenie, oddając mu tym samym widoczność. Coraz lepiej widać było stolik, komodę oraz szafę przepełnioną najróżniejszymi ubraniami, podłoga również w pewnym sensie stanowiła szafę, gdyż leżały na niej zdjęte ubrania dwojga ludzi, kobiety i mężczyzny.

Zygmunt już dawno nie spał, jedynie ślepo wpatrywał się w stronę okna, zerknął na kobiete leżącą tuż obok.
W dalszym ciągu spała z delikatnym uśmiechem na twarzy.
Krasiński z każdą chwilą spędzoną z kobietą, miał wyrzuty sumienia, przecież miał żonę, dlaczego więc cofa się do takich czynów jak zdrada?

Delikatnie usiadł na łóżku, nie budząc przy tym kochanki.
Ubrał na siebie wczorajsze ubrania i zręcznie wstał z łóżka, podszedł do stolika i wziąwszy kartkę pozostawił na niej wiadomość napisaną szybko, co można było poznać po piśmie.

***

Podejrzana - Alina.
Gdy tylko Zygmunt dotarł na miejsce pracy, sam nie mógł uwierzyć, że ma przesłuchać doskonale znaną mu dziewczynę.
Blondynka była ostatnią osobą o jakiej mógł pomyśleć w związku z tą sprawą.

- Dzień Dobry - dziewczyna przywitała Zygmunta delikatnym i pełnym niewinności uśmiechem, jakby mógł to by od razu stwierdził, że jest niewinna.

- Dzień Dobry - zasiadł naprzeciwko niej i odłożył dokumenty na bok, nie mógł się zbytnio skupić na tym co robił, myślami w dalszym ciągu wędrował do Delfiny, jej oczu, jej ust, jej głosu.
Zygmunt niezauważalnie zacisnął pięść, skarcając się w myślach, że o niej myśli.

- Dlaczego zostałam wezwana do komisariatu? - zapytała poprawiając swojego jasnego warkocza.

- Jesteś podejrzana w tej sprawie - odparł blondyn i spojrzał na dokumenty.
- Mieszkasz niedaleko od miejsca, gdzie doszło do wypadku, a po za tym jesteś podobna do opisów od świadków zdarzenia - na twarzy Aliny widać było zakłopotanie, widocznie sama nie wiedziała co powiedzieć.
- Wracając, czy możesz mi dokładnie opowiedzieć co robiłaś w dniu piętnastego marca w godzinach od 21.00 do północy?

Alina zamyśliła się, Zygmunt wiedział, że to trudne pytanie, sam ledwo pamiętał co było wczoraj, a co dopiero kilka tygodni temu.

- Byłam wtedy u mojej siostry i Guślarza, byłam tam chyba na cały tydzień, ale mało pamiętam co tam się działo, przyjechałam tam około szesnastej - odparła po dłuższej chwili.

Zygmunt westchnął i schował twarz w dłoniach poirytowany, kto normalny kazał tej dziewczynie zeznawać?
Ona chyba nawet nie wie co to morderstwo - Uniewinniona.

***

Norwid siedział przy oknie w swojej sypialni, wpatrywał się w przepełnione ulice miasta, popijając kwaśną, cytrynową herbatą.
Pomimo że, najmniej uczęstniczył w wszelakich akcjach by pomóc swoim przyjaciołom, też miał problemy, jednak całkiem inne.
Złamane serce to bardzo trudna sprawa, może nie tak bardzo jak utrata wzroku, ale czujesz się jakby ktoś wyrwał ci serce i wlał w nie jadu żmiji.
Kątem oka Cyprian spojrzał na swój pokój, pełen nowych obrazów i pobrudzony akwarelami. Malowanie w pewnym stopniu łagodziło objawy jego złamanego serca, ale nie pozbywało się go na dobre.
Nie mógł naliczyć ile to już obrazów namalował z Fryderykiem w roli głównej, a każdy tego typu obraz, chował na strychu, gdzie od lat nikt nie zaglądał.

Norwid nie chciał psuć związku Chopina z Węgrem, widział że są razem szczęśliwi i to mu w pełni wystarczało, choć ten widok wbijał w jego serce kolejne igły, które bolały, ale nikt ich nie widział oprócz poety.
Kompletnie nikt nie wiedział jak Norwid się czuje od środka i jak bardzo się niszczy, udając że wszystko jest dobrze.

Jak się czujesz...?
___
542

Adamie, ja... nic nie widzę | SłowackiewiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz