Rozdział 21

546 46 37
                                    

Zostali dwaj podejrzani o przestępstwo, których przesłuchała z wielką dokładnością Sand lecz nic nie wyciągnęła - jednak doskonale wiedziała, że jeden z nich jest w to wszystko wmieszany.
Postanowiła zostawić sprawę w rękach szefa - Ludwika van Beethovena.

***

- Wiem, że to ty tutaj zawiniłeś - siwy mężczyzna zmarszczył brwi przypatrując się dokładnie twarzy blondyna, który siedział tuż przed nim.
Jeśli on tego nie wyciągnie, w takim razie kto inny?

Blondyn wybuchł nagłym śmiechem z trudem próbując złapać tlen podczas tej czynności niezwykle męczącej jego płuca jak i konciki ust.

- Oj, drogi policjancie, wyciąga pan zbyt pochopne wnioski, zbyt głupie - uśmiech nie znikał z jego twarzy.
Beethoven powstał i z hukiem oparł ręce o blat biurka patrząc na podejrzanego z wyraźnym wyrzutem oraz irytacją.

- Co pana śmieszy, panie Mozarcie? - spytał nieco uniesionym tonem.

- Cała sytuacja w którą zostałem wmieszany, prawie nic o niej nie wiem, więc to naprawdę zabawne powiadam - kolejne parsknięcie śmiechem.

- Jesteś podejrzany o liczne morderstwa, z wszystkich podejrzanych zawsze ty zostajesz i nie wiem jakim cudem bierzesz argumenty które skutecznie cię uniewinniają! - mężczyzna zacisnął pięści.

- Na co te nerwy? Naprawdę w tej sytuacji nic panu nie pomogą, widzę że się mnie boisz

- Głupstwa opowiadasz, nie boję się ciebie.

Mozart wstał i szybkim ruchem obszedł biurko podchodząc do Ludwiga.
Beethoven odwrócił się, a widok lufy przystawionej do jego czoła go przeraził.

- Nawet teraz?

***

- Nie przyszedł na przesłuchanie w porę, poradzisz sobie z nim? - George skinęła głową wychodząc z auta.

- Nie martw się o mnie, pamiętasz jak kiedyś złamałam rękę komuś kto chcąc uciec wpadł do studni

Aleksander zaśmiał się widząc wizje w postaci wspomnienia.
Tamten mężczyzna okazał się być winny i parę miesięcy przebywał pod ścisłą ochroną policji w szpitalu, zanim wrzucili go za kraty.
Brunetka zapukała do drzwi lecz nikt nie odpowiadał, kompletnie.
Przyłożyła ucho do drzwi w nadziei iż usłyszy kroki, ale kompletnie nic nie usłyszała.
Zdziwiło ją to, auto wydawało się być w dalszym ciągu na miejscu, a drzwi były otwarte z czego skorzystała.

- Ktoś tutaj jest?! - spytała lecz kolejny raz kompletnie nic nie usłyszała - nic.
Absolutnie nic!
Oburzyła się, czy ktoś właśnie się przed nią ukrywał?
A może to głupia zasadzka ze strony chłopaka, który po niej i tak zostałby wrzucony za kraty?
George poczęła się rozglądać po mieszkaniu, panował w nim porządek, ale mimo to coś.
Śmierdziało.
Sand poczuła odór dochodzący z pokoju tuż obok łazienki, którą też dokładnie sprawdziła.
Szarpnęła za klamkę - drzwi były zamknięte.
Mruknęła parę niecenzuralnych słów pod nosem i głośno zapukała.

- Czy ktoś tu jest?! - westchnęła, kolejny brak znaku życia doprowadzał ją do szału, a zarazem czegoś w rodzaju zmartwienia połączonego z irytacją.
Bo cóż się takiego mogło stać?
I czemu podejrzany nie chce zeznawać, mimo że wcześniej bez problemowo to zrobił.
George nie miała pojęcia co o tym sądzić.
Zaczęła próbować wywarzyć drzwi i po trzeciej próbie udało się jej.

.
.
.

Momentalnie zbladła, ewidentnie nie chciała tego zobaczyć, zwłoki blondyna leżały na ziemi, a rękaw jego był podwinięty i ukazywał głębokie cięcia.

- Kurwa, wiedziałam że coś jest nie tak - fuknęła i podeszła do martwego ciała, a w jego ręku zauważyła zwiniętą karteczkę.
Uniosła brwi i od razu wyplątała karteczkę z jego sztywnych i lodowatych palców.
Skrzywiła się - pachniało obrzydliwie i z każdą sekundą miała ochotę wybiec z tego miejsca by zaczerpnąć świeżego powietrza.
Rozwinęła karteczkę.

,,Wszystkiego dowiecie się w liście do Salomei" - Ludwik Spitznagel.

Do pomieszczenia wszedł Alelsander, a widok zwłok spłoszył go tak samo jak kobietę.

- Cholera, ta sprawa jest tak durna nie spodziewałem się, że będziemy zbierać zwłoki!

- Myślisz że ja myślałam? Mmmmm ciekawe jaką trumne będzie miał! Mmmmm

Mężczyzna przewalił oczami i spojrzał na brunetkę.

- Co tam masz?

- Wskazówkę, już jesteśmy cholernie blisko.

___
602

:")
/nie sprawdzony proszę nie bić

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 14, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Adamie, ja... nic nie widzę | SłowackiewiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz