Zostali dwaj podejrzani o przestępstwo, których przesłuchała z wielką dokładnością Sand lecz nic nie wyciągnęła - jednak doskonale wiedziała, że jeden z nich jest w to wszystko wmieszany.
Postanowiła zostawić sprawę w rękach szefa - Ludwika van Beethovena.***
- Wiem, że to ty tutaj zawiniłeś - siwy mężczyzna zmarszczył brwi przypatrując się dokładnie twarzy blondyna, który siedział tuż przed nim.
Jeśli on tego nie wyciągnie, w takim razie kto inny?Blondyn wybuchł nagłym śmiechem z trudem próbując złapać tlen podczas tej czynności niezwykle męczącej jego płuca jak i konciki ust.
- Oj, drogi policjancie, wyciąga pan zbyt pochopne wnioski, zbyt głupie - uśmiech nie znikał z jego twarzy.
Beethoven powstał i z hukiem oparł ręce o blat biurka patrząc na podejrzanego z wyraźnym wyrzutem oraz irytacją.- Co pana śmieszy, panie Mozarcie? - spytał nieco uniesionym tonem.
- Cała sytuacja w którą zostałem wmieszany, prawie nic o niej nie wiem, więc to naprawdę zabawne powiadam - kolejne parsknięcie śmiechem.
- Jesteś podejrzany o liczne morderstwa, z wszystkich podejrzanych zawsze ty zostajesz i nie wiem jakim cudem bierzesz argumenty które skutecznie cię uniewinniają! - mężczyzna zacisnął pięści.
- Na co te nerwy? Naprawdę w tej sytuacji nic panu nie pomogą, widzę że się mnie boisz
- Głupstwa opowiadasz, nie boję się ciebie.
Mozart wstał i szybkim ruchem obszedł biurko podchodząc do Ludwiga.
Beethoven odwrócił się, a widok lufy przystawionej do jego czoła go przeraził.- Nawet teraz?
***
- Nie przyszedł na przesłuchanie w porę, poradzisz sobie z nim? - George skinęła głową wychodząc z auta.
- Nie martw się o mnie, pamiętasz jak kiedyś złamałam rękę komuś kto chcąc uciec wpadł do studni
Aleksander zaśmiał się widząc wizje w postaci wspomnienia.
Tamten mężczyzna okazał się być winny i parę miesięcy przebywał pod ścisłą ochroną policji w szpitalu, zanim wrzucili go za kraty.
Brunetka zapukała do drzwi lecz nikt nie odpowiadał, kompletnie.
Przyłożyła ucho do drzwi w nadziei iż usłyszy kroki, ale kompletnie nic nie usłyszała.
Zdziwiło ją to, auto wydawało się być w dalszym ciągu na miejscu, a drzwi były otwarte z czego skorzystała.- Ktoś tutaj jest?! - spytała lecz kolejny raz kompletnie nic nie usłyszała - nic.
Absolutnie nic!
Oburzyła się, czy ktoś właśnie się przed nią ukrywał?
A może to głupia zasadzka ze strony chłopaka, który po niej i tak zostałby wrzucony za kraty?
George poczęła się rozglądać po mieszkaniu, panował w nim porządek, ale mimo to coś.
Śmierdziało.
Sand poczuła odór dochodzący z pokoju tuż obok łazienki, którą też dokładnie sprawdziła.
Szarpnęła za klamkę - drzwi były zamknięte.
Mruknęła parę niecenzuralnych słów pod nosem i głośno zapukała.- Czy ktoś tu jest?! - westchnęła, kolejny brak znaku życia doprowadzał ją do szału, a zarazem czegoś w rodzaju zmartwienia połączonego z irytacją.
Bo cóż się takiego mogło stać?
I czemu podejrzany nie chce zeznawać, mimo że wcześniej bez problemowo to zrobił.
George nie miała pojęcia co o tym sądzić.
Zaczęła próbować wywarzyć drzwi i po trzeciej próbie udało się jej..
.
.Momentalnie zbladła, ewidentnie nie chciała tego zobaczyć, zwłoki blondyna leżały na ziemi, a rękaw jego był podwinięty i ukazywał głębokie cięcia.
- Kurwa, wiedziałam że coś jest nie tak - fuknęła i podeszła do martwego ciała, a w jego ręku zauważyła zwiniętą karteczkę.
Uniosła brwi i od razu wyplątała karteczkę z jego sztywnych i lodowatych palców.
Skrzywiła się - pachniało obrzydliwie i z każdą sekundą miała ochotę wybiec z tego miejsca by zaczerpnąć świeżego powietrza.
Rozwinęła karteczkę.,,Wszystkiego dowiecie się w liście do Salomei" - Ludwik Spitznagel.
Do pomieszczenia wszedł Alelsander, a widok zwłok spłoszył go tak samo jak kobietę.
- Cholera, ta sprawa jest tak durna nie spodziewałem się, że będziemy zbierać zwłoki!
- Myślisz że ja myślałam? Mmmmm ciekawe jaką trumne będzie miał! Mmmmm
Mężczyzna przewalił oczami i spojrzał na brunetkę.
- Co tam masz?
- Wskazówkę, już jesteśmy cholernie blisko.
___
602:")
/nie sprawdzony proszę nie bić
CZYTASZ
Adamie, ja... nic nie widzę | Słowackiewicz
FanficWypadek zrujnował życie dwóch poetów, Adam czuje się winny za wszystko, a Juliusz? Już nigdy więcej nie napisze poematu. . . . Co się stało? pierwszy Słowackiewicz na profilu, więc nwm czy ktoś to przeczyta i nie wiem czy ktoś kuedykolwiek stworzył...