[15] Birthday party - Part One

459 21 12
                                    

- A teraz wracamy do treningu - dodał po chwili, jakby orientując się, że słowa, które przed chwilą wypowiedział, nie powinny mieć miejsca. Jak wiele rzeczy, które działy się między nami w ostatnim czasie. - Chodź tu, moja ofiaro - mówiąc to, zaśmiał się i przerzucił mnie sobie przez ramię, niczym leciutki woreczek. 

Było w nim coś, co zaczynało mnie interesować. Jego osoba zamiast irytacji i odrazy, wzbudzała we mnie uczucie szczęścia, którego nie doświadczyłam jeszcze nigdy przy Joshu. Nie miałam pojęcia jak nazwać emocje, które kłębiły się w mojej głowie. Jego śmiech brzmiał uroczo, uśmiech sprawiał, że sama zaczynałam się uśmiechać, a drobne gesty, jak dotykanie mojej skóry, stawało się czymś uzależniającym. Pragnęłam tego więcej i więcej.

Zaczynałam go .... lubić. Wróć, już go lubiłam, choć tak często wypierałam tę myśl z głowy. Lubiłam go bardziej, niż w ogóle powinnam. I to było niepokojące.

*

Josh głaskał mój policzek, odgarniając jednocześnie włosy, które na niego opadały. Staliśmy przed szkołą po skończonych lekcjach. Wiedziałam, że Justin już na mnie czeka, dostrzegałam w oddali zaparkowany samochód i jego samego, palącego papierosa. Co chwilę zerkał w naszą stronę, kontrolując, czy jestem bezpieczna. Ostatni tydzień spędziliśmy na treningach, podczas których przeplataliśmy techniki samoobrony z lekcjami tańca. Dawało nam to tyle radości, że to stało się naszą maleńką tradycją. Uśmiechnęłam się delikatnie na samo przypomnienie tych spotkań. Za każdym razem, kiedy Justin psuł któryś z ruchów, poprzez pomylenie kroków, udawał, że mocno się denerwuje, czym wywoływał szczery uśmiech na mojej twarzy. I chociaż ciężko było mi przyznać to przed samą sobą, czas spędzony z nim sprawiał mi przyjemność, a on sam wzbudzał we mnie coraz cieplejsze uczucia. Nasze kłótnie i słowne przepychanki powoli zmieniały się w żarty i uśmiechy. Chociaż brzmiało to niedorzecznie.

Nagle dotarło do mnie, że pomimo Josha, stojącego przede mną, moje myśli skupione były na zupełnie innej osobie. Potrząsnęłam głową, chcąc wyrwać się z zamyślenia. 

- Skarbie, słuchasz mnie? - Josh spojrzał na mnie podejrzliwe. - Jesteś jakaś nieobecna.

- Przepraszam. - Uśmiechnęłam się. - Po prostu ekscytuję się, że ten wielki dzień już jutro - dodałam i objęłam dłoń chłopaka, gładząc ją.

- Już nie mogę się doczekać. - Przybliżył się do mojej twarzy. - Już jutro przeżyjemy nasz wspólny, pierwszy raz - mruknął do mojego ucha i delikatnie musnął ustami jego płatek.

Przełknęłam nerwowo ślinę, orientując się, że coś, co bez końca odkładałam, miało wydarzyć się już jutro. Nie byłam gotowa. Nie czułam się w pełni gotowa na podjęcie tego kroku. Nie byłam też pewna, czy chce tego, aby to Josh był moim pierwszym facetem. W mojej głowie kłębiło się zbyt wiele myśli. Coraz mocniej i poważniej zastanawiałam się czy to, co łączyło mnie i Josha, było prawdziwą miłością.

- Wiesz, urodziny były tylko umowną datą, przecież jutro nie będziemy mieć nawet na to czasu - powiedziałam i zaśmiałam się nerwowo. Delikatnie też odepchnęłam od siebie chłopaka. - Muszę już iść, kochanie. Czeka na mnie mój ochroniarz - dodałam, chcąc wyrwać swoją dłoń z uścisku. Brunet jednak mi na to nie pozwolił. Szarpnął mną, sprawiając, że wróciłam na swoje poprzednie miejsce.

- Scarlett - powiedział, wyraźnie próbując ukryć swoje zdenerwowanie. - Czekam już na ciebie tak długo, że powoli zaczyna mnie to irytować - syknął. - Mam swoje potrzeby.

- Josh, to nie moment na tę rozmowę. Porozmawiamy jutro. - Ponownie próbowałam się oddalić, jednak ten złapał mnie jeszcze mocniej i siłą przyciągnął do siebie. - To boli! - pisnęłam, czując złość i żal jednocześnie. Nikt do cholery nie miał prawa mnie tak traktować.

Our Little SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz