[17] It'll be our little secret

396 14 6
                                    

- Scarlett - szepnął w przerwie między pocałunkami. - Wszystkiego najlepszego - dodał szeptem wprost w moje usta.To był jeden z namiętniejszych pocałunków w moim życiu. Serce waliło mi jak młotem, a dłonie delikatnie drżały. Mogłam spodziewać się wielu urodzinowych niespodzianek, jednak tego, co działo się między nami, nie byłam w stanie przewidzieć nawet w najśmielszych snach. Całowaliśmy się niemal do utraty tchu, jakbyśmy zdawali sobie sprawę, że to jeden, jedyny moment, kiecy możemy sobie na to pozwolić.

Oparłam swoje czoło o jego, próbując uspokoić oddech i kołatające serce.

- Jesteś strasznie zimna - powiedział, dotykając mojego ramienia. - Chodź tutaj - dodał i przyciągnął mnie do siebie. Oparłam się o jego ramię, kładąc jedną ze swoich dni na jego brzuchu. Wtuliłam się w jego umięśnione ciało, które oddawało mi swoje ciepło.

Justin pocałował moje nagie ramię, po czym naciągnął na nie moje futerko, które lekko się zsunęło. Objął mnie swoim ranieniem, mocno w siebie wtulając.

Pragnęłam, żeby ten moment trwał wiecznie. Poczułam się ogromnie szczęśliwa i zlękniona jednocześnie. Bałam się, że ta chwila skończy się za moment i już nigdy nie wróci lub okaże się tylko moim snem.

Chłopak pocierał delikatnie dłonią moje ramię, chcąc sprawić, aby było mi jak najcieplej. Pomimo chłodu skóry, nie czułam wcale zimna. Chyba nie czułam niczego innego, poza emocjami, związanymi z tym pocałunkiem.

- Justin - szepnęłam po chwili i podniosłam swoją głowę. Spojrzeliśmy na siebie. - To wszystko - zaczęłam, jednak wszedł mi w zdanie, nie pozwalając skończyć.

- Nie mówmy o tym dzisiaj - odparł. - Jutro wrócimy na ziemię, dzisiaj po prostu skupmy się na tej chwili - dodał, zdając sobie równo mocno sprawę z tego, że to wszystko było szalone i nie mogło się dziać.

Kiwnęłam twierdząco głową i uśmiechnęłam się delikatnie.

Szatyn złożył czuły pocałunek na moim czole, po czym ponownie przytulił mnie do siebie. Oboje udawaliśmy, że jutro nie istnieje.

Ale istniało. I boleśnie mieliśmy się o tym przekonać.

*

Wróciliśmy do domu około czwartej nad ranem. Zdjęłam ze stóp wysokie szpilki i odłożyłam je na podłogę. Wciąż byłam przepełniona emocjami, których teraz nie wolno mi już było okazywać.

- Justin, kierowca zaraz odwiezie cię do domu, jednak jeśli chcesz, możesz zostać u nas na noc. Nie brakuje tu wolnych pokoi. - Tata zwrócił się do Justina, a ja nie mogłam nie spojrzeć w jego kierunku.

- Nie - odparł szybko. - Wrócę do siebie - dodał i spojrzał na mnie tylko na krótki moment.

Westchnęłam cicho. Serce ukłuło mnie na samą myśl słowa "jutro". Chciałam zostać z Justinem całą noc. Tak, jakby wtedy kolejny dzień nie miał niczego zmieniać.

- W takim razie Greg odwiezie cię do domu - powiedział tata. - Jutrzejszy dzień jest dla ciebie wolny. Scarlett nigdzie nie wychodzi, prawda? - Spojrzał na mnie.

- Yhym - mruknęłam cicho. Przełknęłam ślinę, mając wrażenie, że tata potrafi czytać w naszych myślach i za chwilę o wszystkim się dowie. Jednocześnie ścisnęło mnie w żołądku na myśl o tym, że jutro nie będziemy mogli się zobaczyć.

- Będę już się zbierał. Już naprawdę późno. - Justin spojrzał na zegarek na swojej ręce.

- Tak, pewnie - odparł tata i poklepał Justina po ramieniu. - Jutro wyjeżdżam, pamiętaj o wszystkim, o czym rozmawialiśmy. Zatem do poniedziałku.

Our Little SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz