~♡~
Abigail
Po raz kolejny przyjrzałam się dekoracjom, którymi ozdobiłam wnętrze domu Castellano, razem z Eleanor i Charlotte. Dzisiaj są siedemnaste urodziny Megan, więc wspólnie organizujemy imprezę niespodziankę dla niej. Wiemy, że dziewczyna nie przepada za wielkimi przyjęciami, więc zaprosiliśmy jedynie jej najbliższych, aby mogła z nami spędzić dobrze czas.
— Mamy tort! — oznajmił Jasper, gdy wszedł do domu z Henrykiem u boku.
— Wspaniale, odstawcie go do kuchni — rozkazałam. — Jest tam zimno, więc lukier się nie stopi.
Wywróciłam oczami, widząc blondyna przyglądającemu się naszej dwugodzinnej robocie.
— Fajnie wam to wyszło — odparł lustrując pomieszczenie.
— Wiem — uśmiechnęłam się sztucznie i zeszłam z drabiny, którą zaraz potem Tommy odniósł do garażu.
Tessa skończyła wykładać smakołyki na stół, więc wszystko jest niemal gotowe. Wystarczy tylko poczekać na przybycie reszty gości i jubilatki.
Z lekką irytacją patrzyłam jak Hart kładzie na kafelkach prezent dla Meg, obok reszty prezentów. Było to małe pudełeczko, idealnie zapakowane w kremowy papier i owinięty różową wstążką. Z minionym czasem coraz bardziej dolegała mi nuda. Oparłam głowę o ramię brunetki wyczekując na przyjazd Megan, mojej i jej mamy. Wszyscy wyczekiwani gości przybyli, a one były spóźnione już drugą godzinę.
— Bell i Lucy nie odbierają — oznajmił spanikowany Ray.
— Meggie też — dodał Henryk.
Siren zdenerwowana wstała z fotela i ruszyła w stronę drzwi wejściowy oznajmiając, że jedzie je poszukać. W momencie, gdy otworzyła drzwi, weszły przez nie roztrzęsione siostry. Większość osób na początku odetchnęła z ulgą, ale gdy zorientowałam się, że nie ma przy nich Megan, podbiegłam do cioci.
— Gdzie jest Meg? — zapytałam.
Izabell spojrzała na mnie ze łzami w oczach, próbując cokolwiek powiedzieć. Dostrzegłam w jej dłoniach rozbity telefon szatynki, z którym rzadko kiedy się rozstaje. W głowie miałam najmroczniejsze scenariusze.
— Ona... — kobieta zakryła twarz dłonią, z której wypadł na jasne kafelki telefon.
Manchester podbiegł do niej i zamknął ją szczelnie w swoich ramionach, próbując uspokoić.
— Miała na nas czekać pod kawiarnią, ale jak wyszłyśmy zastaliśmy tylko jej pobity telefon — wyjaśniła moja rodzicielka.
— W-wiecie coś jeszcze? — wyjąkał Hart, który naprawdę przejął się tą sytuacją.
Rzuciłam nerwowe spojrzenie mojej mamie i jej siostrze, próbując wymyślić dobre uzasadnienie jej zniknięcia.
— Jedynie ten telefon — kobieta wskazała ręką na podłogę na, którą spadło urządzenie. — Szukałyśmy dobre dwie godziny, ale nigdzie jej nie było — po policzka Izabell zaczęły spływać słone łzy. — Czuję, że stało się coś okropnego. Przecież to jest moja córka...
Manchester jeszcze mocniej przytulił kobietę, szepcząc coś do jej ucha. Tymczasem poczułam jak w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Ten sam strach, co odczuwałam tego dnia w wesołym miasteczku, powrócił. Utkwiłam spojrzenia w Henryku, który ze zdenerwowaniem przeczesywał blond włosy. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Był w totalnej rozsypce. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jaka Megan jest dla niego ważna. Dotychczas miałam wrażenie, że jest on zakochanym w sobie egoistą, który jedynie bawi się dziewczynami, ale teraz dostrzegłam dlaczego dziewczynie tak bardzo zależało, abym go polubiła.
CZYTASZ
The cold touch |Henry Danger| ✔
FanfictionMROZI Megan połowę swojego szesnastoletniego życia spędziła na walizkach, zwiedzając świat razem ze swoją mamą. Kiedy kobieta cieszyła się podróżniczym trybem życia, nastolatka była zmęczona ciągłymi przeprowadzkami. Przestała przywiązywać się do mi...