~♡~
Na dzisiejszych lekcjach byłam tylko i wyłącznie ciałem, a moje myśli i umysł odleciały do krainy wyimaginowanych rozmów i wydarzeń, które mogłyby mieć miejsce, ale nie miały. Idąc dzisiaj do szkoły marzyłam tylko o tym, aby ten dzień jak najszybciej się skończył. Seria ciągłych okrucieństw obdarzonych mnie przez los zaczęła się rano, gdy po wyjściu z gorącego prysznica poślizgnęłam się na mokrych kafelkach. Następnie spaliłam naleśniki, oblałam koszulkę kawą, pobrudziłam buty błotem i zostawiłam telefon w domu, orientując się o tym dopiero w szkole.
— W skali od jeden do dziesięć jak bardzo znęcają się nad tobą siły wszechmogące? — zapytała rozbawiona Abigail, gdy pakowałam do szafki całkowicie przemoknięte podręczniki.
— Jedenaście — odparłam i ze zrezygnowaniem zamknęłam szafkę, po czym oparłam się o nią i zjechałam w dół lądując na zimnej podłodze. — Ughhh.
To zdecydowanie nie był mój dzień. Na dodatek po mojej głowie ciągle chodził wczorajszy pocałunek, o którym nie byłam w stanie zapomnieć. Chciałam opowiedzieć o wszystkim Abigail, ale zrezygnowałam z tego pomysłu, obawiając się krytyki i niezrozumienia z jej strony. Z jednej strony podobało mi się to, ale z drugiej wstydziłam się swojego czynu. Dawna Meg, podróżująca po świecie nigdy nie pozwoliłaby dać się pocałować nieznanemu chłopakowi. Najwyraźniej zaślepił mnie urok osobisty zamaskowanego chłopaka, który był dumą miasta.
— Zdecydowałaś się już w końcu na, które zajęcia dodatkowe się zapiszesz? — zapytała brunetka, gdy szłyśmy pod salę językową.
— Tak — przytaknęłam entuzjastycznie. — Po przeglądnięciu listy zdałam sobie sprawę, że jestem do niczego i nic oprócz spania nie jest dla mnie, ale niestety nie ma zajęć rozwijających moje zainteresowanie — gdy Abigail chciała coś powiedzieć zaśmiałam się krótko. — Zapisuję się na język włoski.
— Clark jest dziwna — uznała.
Po ostatniej lekcji mogłam bez żadnych przeszkód udać się do domu co sprawiło, że znacznie poprawił mi się humor. Przy wyjściu ze szkoły zaczepiła mnie Rowe - rudowłosa dziewczyna mieszkająca kilka domów dalej ode mnie. Znam ją już od kilku tygodni i muszę przyznać, że osoby, która bardziej cieszy się swoim życiem jeszcze nie poznałam. Od niej wręcz emanuje sympatia, którą przyciąga do siebie ludzi.
— Jak tam w wielkim świecie? — zapytała z uśmiechem w trakcie drogi do domu.
— Same nudy — westchnęłam. — A u ciebie?
— Bardzo dobrze — Rowe spojrzała na mnie. — Doszły mnie słuchy, że umówiłaś się w tamtym tygodniu na randkę z Peterem Davisem.
— To była pierwsza i najprawdopodobniej ostatnia nasza randka — powiedziałam natychmiast, aby uniknąć dalszych plotek. — Skąd w ogóle wiesz?
— Cała szkoła o tym gadała — zatrzymałyśmy się pod jej domem.
Rowe pożegnała się ze mną uściskiem i ruszyła do domu przez zielony trawnik. Westchnęłam i w samotności kontynuowałam drogę do domu. Z przyzwyczajenia sięgnęłam do kieszeni płaszcza w celu wyciągnięcia słuchawek, ale przypomniało mi się, że zostawiłam w domu telefon.
— Bez telefonu jak bez ręki — jęknęłam z powrotem odkładając białe słuchawki do kieszeni.
Wtedy poczułam na dnie kieszeni kartkę. Nie zatrzymując się wyjęłam ją z ciekawości. Spodziewałam się, że będzie to pognieciony rachunek ze sklepu, a okazało się, że to ładnie złożona, biała kartka.
CZYTASZ
The cold touch |Henry Danger| ✔
FanficMROZI Megan połowę swojego szesnastoletniego życia spędziła na walizkach, zwiedzając świat razem ze swoją mamą. Kiedy kobieta cieszyła się podróżniczym trybem życia, nastolatka była zmęczona ciągłymi przeprowadzkami. Przestała przywiązywać się do mi...