Rozdział 2

505 50 23
                                    

Denki chciał najbardziej opanować swój tryb ,,yey". Co prawda bardzo lubił jak Jiro nie mogła powstrzymać przy tym śmiechu, bo jej śmiech był dla niego przeuroczy, ale dla postępów musiał go w końcu ogarnąć. Lubi swoją umiejętność, bo była bardzo przydatna i poza polem bitwy. Trening to jeden z nielicznych chwil, gdzie Kaminari umie zachować powagę. Czasami kątem oka zerkał na Kyoke, by sprawdzić jak sobie radzi jego koleżanka. Uważał ją za silną, widział w niej potencjał, ale nie powie przecież tego na głos. To uraziło by jego dumę, na co nie może pozwolić.

 Nadszedł czas na pojedynek  i musiał się zmierzyć ze swoim przyjacielem. Cieszył się i tak, że nie padło na Bakugo. Nikt tu nie daje forów, mimo że to tylko walka treningowa. Każdy chce robić postępy i wie, że musi dawać z siebie wszystko. On też musiał dać swoje 100%. Walka z  Kirishimą nie będzie wcale prosta. Wręcz przeciwnie, będzie ona bardzo ciężka. Zdawał sobie z tego sprawę, że jego przyjaciel z całą pewnością jest od niego lepszy, ale i tak chciał myśleć jak najbardziej pozytywnie. Oby tylko nikt się nie zorientował, że jest z nim coś nie tak. 

W końcu ogarnięty już był gotowy do pojedynku. Toczyła się jeszcze poprzednia walka, więc miał jeszcze chwilę na rozgrzewkę. Zaraz się za to wziął. Specjalnie ogarnął sobie rękawy, żeby nikt nie zobaczył jego bandaży i świeżych blizn. Nikt nie może wiedzieć. Nagle podszedł do niego Kirishima i walnął go lekko w plecy. Zawsze tak robił jak miał dobry humor czyli zawsze.

- To jak, gotowy na łomot?- zagadnął z wrednym uśmiechem.- Wiesz, że nie masz szans?- Denki się tylko na to zaśmiał. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że może być inaczej.

- To fakt, że jesteś silny, ale pamiętaj jednak, że twoje ataki działają tylko z bliska a moje i tak i tak.- zdawał sobie sprawę, że jest nieco wolniejszy od przyjaciela, ale na pewno nie da się mu tak łatwo.

- Może i masz rację, ale nie dam ci tak po prostu wygrać, bo chcesz się popisać przed laską. 

Blondyn prychnął pod nosem na te słowa. Jasne, bo mu na tym zależy. Jiro i tak jest obecnie zajęta walką z Yaoyorozu. Chciałby to zobaczyć, ale sam musiał się teraz porządnie przygotować do swojej walki.

*****

Jak można było się spodziewać, elektryczność nie działała na Kirishime. Utwardził się i Denki dostał łomot. Oczywiście był prawie pewien, że tak to się wszytko zakończy. Jakby mógł się równać z tak potężną osobą o wspaniałym darze, niemal bez skazy. Musiał jednak pójść do pielęgniarki po tonę plastrów. Trzeba przyznać, że nieźle go Kiri urządził.  Usiadł posłusznie na łóżku jak mu kazała Recovery Girl.

-Dobrze, to zdejmij koszulkę.-powiedziała zaraz kobieta siadając z wodą utlenioną na przeciwko. Denkiemu przyśpieszyło serce. Jak zdejmie...  Nie może zdjąć... w żadnym wypadku nie może.  Zaraz się zacznie salwa pytań, której chłopak tak bardzo nie chciał. Co miał niby na to odpowiedzieć?

-No dalej bro, opatrzy cię tylko.-pogonił Kirishima stojąc obok. Przyszedł tu z nim dla pewności, że nie zrobił mu żadnej, bardziej poważnej krzywdy. Jednak zachowanie jego przyjaciela było co najmniej dziwne. Nagle usłyszeli dźwięk telefonu.

-Oj, przepraszam was, muszę odebrać.-rzuciła kobieta wstając.-Opatrz go.-wcisnęła rzeczy czerwonowłosemu wychodząc.

-No...dobra...-westchnął siadając, gdzie chwile temu pielęgniarka. Napięcie wzrosło. ,,Może nie zauważy" - pomyślał jasnowłosy. Powoli i ostrożnie zdjął koszulkę. Kirishimie od razu w oczy rzuciły się lekko nasiąknięte krwią bandaże na rękach chłopaka. Co się stało? Złapał jego rękę, by się lepiej przyjrzeć.-Ej, co ci? To ja cię tak urządziłem, czy jak?

Przestraszony chciał zabrać rękę, ale tamten jedynie umocnił uścisk. Szybko odwrócił wzrok. Cholera, mógł się na milion sposobów wykręcić od tego, a jedyne co zrobił to dał się podejść w tak głupi sposób. Dodatkowo uważał, że jego przyjaciel jest na tyle głupi, że nie zauważy bandaży z krwią. Na prawdę zwalił sprawę.

-N-nic. - odpowiedział zmieszany. Jak ma teraz spojrzeć mu w oczy?

-Pokaż. - Uparty zaczął odwiązywać bandaż, podejrzewał go o najgorsze. Jeśli na prawdę tak jest...

-H-hej! - zanim zdążył zareagować bandaż poleciał na ziemie, a oczy Eijiro z przerażeniem wpatrywały się w cięte rany chłopaka.

-Denki... - wydusił z siebie po chwili wyraźnie będąc w szoku.- Coś ty najlepszego zrobił... Czy ty się do cholery tniesz?! Czemu?! Zawsze jak cię pytam czy na pewno wszystko w porządku to mówisz, że tak. Aha! Właśnie mam dowód na twoje " wszystko dobrze".- był zły. Ba, zły to nawet za mało powiedziane. Był po prostu wściekły jak nigdy. Mierzył wzrokiem przyjaciela zastanawiając się gdzie popełnił błąd, że ten mu nie mógł  zaufać i nie powiedział o swoich problemach. To było dla niego totalnie nie pojęte.

Jasnowłosy od razu spuścił wzrok zakłopotany. Faktycznie nieźle zawalił sprawę. Normalnie powinien powiedzieć mu o wszystkim jak na przyjaciela przystało. Czemu właściwie tego nie zrobił? Czemu tak bardzo się bał mu o wszystkim powiedzieć? Może dzięki temu by nie skończył z pociętymi rękoma i z wyniszczonym charakterem? Najprawdopodobniej tak by było. Niestety wybrał inną drogę.

- To nie jest dobry moment na takie rozmowy.- przyznał dość poważnym tonem chcąc wyjść z tej sytuacji z twarzą.- I to wcale nie tak jak myślisz...

- A jak? Może mi to teraz łaskawie wyjaśnisz? Bo ja tu widzę tylko jedno wyjście Denki....- spuścił wzrok smutny. Na co liczył? Na to, że nawet jak jego przyjaciel ma problem to mu o tym powie? Dobre sobie...

- Dobra...- Kaminari westchnął smutno. Chyba nie ma co tego tak odwlekać. Tylko gorzej będzie a to przecież nie o to chodzi.- Powiem ci o wszystkim, ale nie tutaj i pod jednym warunkiem.- lekko przysunął twarz do przyjaciela.- Możesz po zajęciach do mnie przyjść? Wtedy ci o wszystkim powiem, obiecuję.

Eijiro westchnął. Miał jednak nadzieję, że ta obietnica zostanie dotrzymana. Pokiwał nieznacznie głową na znak, że się zgadza na propozycję. Faktycznie jakby ktoś się dowiedział, kto nie powinien byłoby z deczka słabo. Sam na sam też jest inna zupełnie rozmowa. Nie zadawał już więcej pytań, tylko opatrzył dokładnie rany przyjaciela. Jego nadgarstki przemył wodą utlenioną na co jasnowłosy skrzywił się z lekkiego bólu. Tak, dalej część była świeża. Zawiązał mu na nich nowy bandaż, który lekko uciskał jego rozcięcia. Na jakiś czas na pewno to starczy.

Po tym zabiegu Kirishima wstał i poprawił swój strój. Odwrócił wzrok i podał dłoń przyjacielowi.

- Obiecaj mi, że żadnych więcej tajemnic. Nie chcę któregoś dnia czy nocy dowiedzieć się że znaleźli cię w kałuży krwi.- mówiąc to skierował się do wyjścia.- I jeszcze jedno... Wiem, że często brakuje ci pieniędzy a zamiast na jedzenie wydajesz je na mangi... więc... nie przejmuj się. Jeśli jesteś głodny zawsze mi o tym mów. Moi rodzice przesadzają z ilością jedzenia do szkoły, więc chętnie się z tobą podzielę.- na jego twarzy zagościł lekki uśmiech. W końcu wiedział, że teraz Denki ma poczucie, że nie jest sam co teraz było bardzo ważne. Mniej więcej znał jego sytuację rodzinną. Nigdy jednak nie dopytywał.

- Pewnie... dzięki Kiri...- wymamrotał zaskoczony nastolatek. Dobroć czerwonowłosego czasem aż go zaskakiwała. Ale nie ma się co dziwić, kiedyś będzie bohaterem, który nie tylko ratuję ale także pomaga w potrzebie ludziom. Tak, Kirishima zdecydowanie się do tego nadaje najlepiej. Lepiej niż on sam... No właśnie, on sam... Czemu chce zostać bohaterem? Co go do tego pchnęło? Nigdy jakoś nie mógł sobie odpowiedzieć na to pytanie. Może kiedyś mu się to uda.

****

For Love || MHA /Bnha || KamiJiroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz