Rozdział 8

402 35 32
                                    

Ledwo udało jej się doprowadzić Denkiego do domu. Znaczy domu, raczej mieszkania dla najbardziej biednej warstwy społeczeństwa. To ją mega zaskoczyło. Nie spodziewała się, że chłopak mieszka w takim miejscu. Myślała raczej, że jest nawet bogaty, bo zawsze chodził w ładnych ubraniach. A tutaj coś takiego. Spojrzała na niego od razu. Nie mogła w to uwierzyć. 

- Denki, to na pewno twój dom?- spytała gdy znaleźli się pod drzwiami mieszkania.- Trochę inaczej sobie to wyobrażałam...-  przyznała nieco ciszej. Głupio to zabrzmiało i o tym doskonale wiedziała, ale nie wiedziała jak może z tego wybrnąć. 

- Tak a co?- spojrzał na nią mało przytomnie.- To źle, że mam taki dom? 

- Nie, nie... Tak po prostu... myślałam, że jest nieco inny po prostu.- tak, nieco bogatszy a nie jakaś nędza. Ale przecież tego na głos nie powie.- Nie ważne, twoja mama jest w domu?

- Powinna być. A jak jej nie ma, to pewnie wzięła dodatkową zmianę. To się zdarza coraz częściej.- chłopak w tym momencie nawet nie starał się maskować swoich problemów. Gadał wszystko co mu przyszło na myśl. Czuł, że już po prostu tego potrzebował. Głupio mu było, że akurat jej musi się zwierzać, ale chyba tak powinno być. Może ona coś na to wszystko poradzi. 

Kyoka spojrzała na niego zaskoczona. On prawie cały czas siedzi tutaj sam? Nie ma nikogo oprócz mamy? Zrobiło jej się trochę głupio. Czyli przez ten cały czas źle go oceniała? I to do tego stopnia, że nie widziała w jakim on jest stanie? Zaczęła się samej siebie wstydzić i tego, że jest taka ślepa i nic a nic nie widziała. 

- Gdzie jest twój pokój?- spytała gdy po 5 minutach szukania klucza do domu udało im się do niego dostać.- Lepiej się od razu połóż.

- Ostatni pokój na lewo.- wymamrotał Denki powoli jej zasypiając.- Jest bałagan jak coś. 

Kyoka już nic nie powiedziała. Miała wywalone czy jest porządek czy dżungla. Chciała się po prostu o nim czegoś dowiedzieć a to najlepsza do tego okazja. Otworzyła drzwi do pomieszczenia i na chwilę zamarła. Nic tu zaskakującego nie było, gdyby nie ta zastraszająco ilość mang walających się dosłownie wszędzie. Wysypywały się a to z półek, szuflad, szafy,m komody... Dosłownie z każdego miejsca gdzie się nie spojrzało. Każdego by to wbiło w fotel. Omiotła spojrzeniem jeszcze raz pokój, by zapamiętać coś jeszcze poza sterta mang. Tak poza tym to raczej nic więcej nie można się było dopatrzeć. 

Podeszła do łóżka z nieprzytomnym kolegą i położyła go na materacu a sama usiadła obok. Ani śladu po jego mamie. Czyli jej nie będzie Bóg wie ile. Ma go zostawić tutaj samego tak po prostu i liczyć na to, że nic się nie stanie? Coś kiepsko by to wyglądało. Może z nim posiedzi chociaż trochę póki ten nie zaśnie? To już lepsze rozwiązanie, ale czy on da rade zrobić sobie coś do jedzenia? Im więcej pytań zadawała sobie w głowie tym bardziej była zdania, że jednak będzie musiała tutaj zostać tak długo, aż nie wróci jego mama. Czyli nawet i do głuchej nocy.

- Dzięki Kyoka.- odezwał się po jakimś czasie jasnowłosy. Dziewczyna była przekonana, że spał już od jakiegoś czasu.

- Za co? Przecież nic takiego nie robię. 

- Za to, że zostałaś. Normalnie tylko Kiri u mnie przesiadywał. Albo ja u niego. Zależy od sytuacji. Ale nikt poza nim u mnie jeszcze nie był. Może dlatego, że jestem biedny.- ale nie musiał mówić tego tak dosłownie...

- No wiesz... Może po prostu nikogo nie zapraszałeś? 

- ... to może mieć sens...- wymamrotał i położył się na plecach.- Bardziej chodzi o to, że się trochę wstydzę. Wy wszyscy pewnie macie bogate domu czy coś a ja jeden z problemami i ledwo wiążemy koniec z końcem z mamą. Dziwnie mi chodzić na imprezy do osób, które mają takie hawiry jak hangar wielkie. To nie tak, że nie lubię...- sam już nie wiedział z czego miał się tłumaczyć a z czego nie. Czuł ogromną potrzebę i z każdym wylanym żalem czuł się o niebo lepiej. Spojrzał na Kyokę.- Nigdy nie chciałem cie w jakikolwiek sposób zranić a wiem, ze czasem i to nieświadomie mi się zdarzało. Wybacz mi proszę. 

Fioletowowłosa coraz bardziej się zastanawiała nad tym co właśnie się dzieje. Czemu on jej się tłumaczy? Przecież wcale nie musi tego robić do cholery. Patrzyła na niego zastanawiając się co może mu odpowiedzieć, ale miała pustkę w głowie. Cokolwiek by nie powiedziała mogłoby zabrzmieć źle. Westchnęła tylko i odwróciła się do niego tyłem.

- Nie musisz mnie za coś takiego przepraszać, wiesz? Za nic nie musisz. Nie jestem na ciebie w żadnym stopniu zła. Ale przynajmniej teraz cię choć trochę rozumiem...- przyznała latając wzrokiem po mangach. Niektóre wyglądały na na prawdę ciekawe.- W każdym razie... nie myśl o tym na razie, co? Jesteś może głodny? Zrobię ci coś. Masz na coś konkretnego ochotę? Może gotować najlepiej to nie umiem... ale coś chociaż umiem. Więc?- Denki przez chwilę nic nie mówił. Za dużo to nie jadł rzeczy i aż było głupio powiedzieć, że raczej preferuje proste dania. Ale skoro teraz ma możliwość zjedzenia czegoś innego... trzeba to wykorzystać. 

- To może sama coś wybierz? Ja nie jestem wybredny i wszystko co dasz to zjem. Przynajmniej to co jest jadalne. 

- Aż tak się na mnie zdajesz? 

- No... raczej nie znam się na kuchni a moja mama niewiele gotuje. To... wybierzesz coś sama? Coś co lubisz na przykład. Mi jest to obojętne. 

- Dobra, ale będziesz mi pomagał przy robieniu. Zostań w łóżku, zrobię jakieś zakupy i wrócę. Jak się poczujesz lepiej to będziemy razem gotować. Czegoś się chociaż nauczysz. 

- Nie ma problemu, ale mam jeszcze jedno pytanie...- odwrócił szybko wzrok. Teraz się zacznie dziwnie jak nic.- Możesz u mnie zostać na noc? Moja mam wzięła pewnie popołudnie i nockę... A jestem w dość słabym stanie jak widać... Wiem, że wolałabyś nie, ale rozmawiałem z Kirim... Będzie zajęty bo idzie z Bakugo do kina czy coś... Zostałaś mi tylko ty i jeśli nie masz nic przeciwko to...

- Nie gadaj tyle i nie tłumacz się. Już podjęłam decyzję.- przyznała Jiro i wstała.- Leż i nie rób ni dziwnego, żebym cię potem nie musiała reanimować, jasne?

*****

For Love || MHA /Bnha || KamiJiroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz