Sąsiedzi

652 36 4
                                    

        Następnego dnia rano wstaję wcześnie. Wyjątkowo czuję się bardzo wyspana. Nadia szuka piersi więc przystawiam ją do karmienia. W trakcie karmienia zatapiam się myślach o tym jakie meble musimy kupić i robię mentalną notatkę. Łóżko piętrowe dla chłopców, komoda, szafa, dla mnie jakieś łóżko mlkomoda na ubrania do salonu kanapa i stolik kawowy. Może jakiś mały telewizor żeby maluchy mogły oglądać bajki i trochę talerzy. Na początek powinno wystarczyć, dzięki temu że przed ucieczką wyciągnęłam sporo pieniędzy teraz nie mamy problemów z zakupem najpotrzebniejszych rzeczy.

Malutka zasnęła jeszcze przy piersi więc odkładam ją na materac i idę do kuchni zrobić sobie kawę. Nie mogę uwierzyć w to jak dobrze spały dziś dzieci. Pierwszy raz od wyjazdu nie mieli koszmarów i napadów histerii w nocy. Wygadam na taras i słońce mnie kusi,wychodzę z kubkiem parującego napoju i rozglądam się po sąsiednich domach.

Dwa domy w lewo po drugiej stronie ulicy stoi dużo motocykli. Domyślam się że to tam była wczoraj impreza. Czasami zazdroszczę innym ich prostego życia bez zbędnych komplikacji.

Nagle z obserwowanego budynku wychodzi kobie która cóż wygląda jak panienka do towarzystwa... Za nią staje ogromy facet. Wygląda przerazajaco, nie chcąc zwrócić na siebie jego uwagi cichutko wchodzę do domu. Biorę się za robienie tostów na śniadanie gdy słyszę krzyki
-Do kurwy mówiłem Ci że nic nas nie łączy. Jesteś dziwką która umila mi czas gdy tego chce, a teraz spieprzaj stąd.
Nie rozumiem go mówi a raczej krzyczy kobieta ale nie wygląda to dobrze. Cholera nie potrzebuje takich rozrywek! Dzięki Bogu chłopcy jeszcze nie wstali i nie słyszą tych obelg które latają na podjeździe sąsiada.
Oby takie akcje nie były normą bo będę musiała sobie poważnie pogadać z tym gościem bo nie życzę sobie aby moje dzieci wysłuchiwały karczemnych awantur pod naszym domem.

Jak tylko skończymy śniadanie słyszę stukanie małych stópek zmierzających do kuchni. Uśmiecham się na widok zaspanych synów. - Mamuś jestem glodny- A może jakieś dzień dobry Nate? - upominam go. - Przepraszam Mamo. Dzień dobry jestem głodny. Parskam śmiechem i gestem zapraszam ich do stołu. Nadia też gaworzy więc idę do niej. Siadamy razem do stołu i zjadamy posiłek.
-Dobra chłopaki plan jest taki. Biegnięcie umyć zęby i ubieracie się ekspresowo. Ja przewijam i ubieram Nadię a potem wychodzi na zakupy. Wczoraj znalazłam sklep meblowy w centrum. Musimy kupić meble do Waszego pokoju i reszty domu. - Taaaak dawaj Nico szybko
Ich entuzjam mnie wzrusza, chyba w końcu poczuli że mamy swoje miejsce na ziemi.

Pełni nadzieji pakujemy się do vana i ruszamy do centrum. Nobla temu kto wymyślił nawigację. Niby nie mam problemu z orientacja w terenie ale nie lubię kluczyć między małymi uliczkami.
Sklep okazał się malutki ale wybraliśmy to czego potrzebowaliśmy do życia.
- Możemy dostarczyć meble za tydzień. - zwraca się do mnie mężczyzna za kasą. - Co? Dlaczego? Przecież wszystko jest na miejscu wystarczy zapakować do ciężarówki i zawieźć. - mówię lekko Zdenerwowana. - Niby tak ale to meble pokazowe są już skręcone a Pani meble przyjadą w kartonach. - Cholera jasna. Człowieku ja mam troje dzieciaków i jestem sama jakim cudem mam to sama złożyć?! - unoszę się już wkurzona na maksa.
-Zawsze może Pani dopłacić to któryś z chłopaków od nas skręci to dla Pani. - no tak jak nie wiadomo o co chodzi...
-Ile?
-Słucham?
-Ile Pan chce za to żeby jeszcze dziś przywieść te meble? Zapałce dodatkowo żebyśmy mogli dziś spać jak normalni ludzie na łóżkach. No to?
-dwie stówy i będzie ok
- Dobra wzywaj facetów niech ładują samochód. - Kurwa co za człowiek, zero współczucia... Trudno grunt że dziś będzie dostawa.
-Idziemy kupić lunch i wracamy do domu. - Możemy znowu pizze? - pyta Niko. - Nie skarbie,wczoraj świętowaliśmy dziś musimy kupić coś zdrowego.
-Dwie przecznice dalej jest bar z domowym jedzeniem jeśli chcecie tam jest najlepsze żarcie w mieście. - mówi sprzedawca. - Dziękuję. Za ile będziecie z dostawą? - Maksymalnie dwie godziny-odpowiada.
Wychodzimy i kierujemy się prosto do restauracja. Bar z zewnątrz wygląda niezbyt zachęcająco, jednak gdy wchodzimy atakują nas cudowne zapachy. Siadamy przy najbliższym wolnym stoliku.
Podchodzi do nas młoda kelnerka- Część jestem Eli będę Was obsługiwać. Podać coś do picia? - nadaje jak nakręcona rokladajacy menu na stole. - Zaerkam na kartę dań, ale postanawiam zapytać ją co poleca- A może polecisz nam jakąś specjalność zakładu? - Uśmiech rozświetla jej twarz gdy odpowiada- Dla chłopców polecam spagetti z klopsikami są z cielęciny więc będą delikatne, a dla Ciebie polecam stek Tbone ze szparagami. Serio moja mama wymiata w kuchni. - uśmiecham się serdecznie do młodej dziewczyny - Świetnie. W takim razie zdajemy się na Ciebie. Do picia poprosimy dwa soki jabłkowe i duża kawę, czarną.
-Już się robi.
I pobiegła przekazać zamówienie do kuchni. Dzieci radośnie rozmawiają o nowych rzeczach do ich wspólnego pokoju i przekomarzają się kto śpi na górze. Rozglądam się po otoczeniu o jestem mile zaskoczona. W środku jest bardzo przytunie i czysto. Boksy są kameralne, na ścianach wisi dużo zdjęć krajobrazów a nad barem wisi telewizor w ktorym lecą wiadomości. Lokal jest praktycznie pełny a to za czy tylko jedno- jedzenie jest pyszne.

Hot MomyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz