Przełom

608 25 2
                                    

- Chłopaki jedziemy do szpitala dzwonił Rule! Biegiem! W sekundę słyszę stukot stóp o podłogę w korytarzu. Wbiegli do salonu w piżamach przecierając oczy. Cholera zapomniałam że jeszcze spali...
- Dobra nie mamy czasu, musimy jechać weźcie kurtki i buty. Skończę przewijać Nadię i idziemy do samochodu.
Doszedłem do wprawy z tymi diabelskimi pampersami i teraz zajmuje mi to minute a nie pięć jak na początku. Biorę małą i jej torbę, zgarniam kluczyki i wychodzimy. Nagle staje jak wryty bo spod mojego samochodu spierdala jakiś facet. Niewiele myśląc zaczynam go gonić ale kurwa mam niemowlę na rekach przecież nie mogę nic zrobić. Kurwa jebana mać! Przecież są jeszcze chłopcy co ja sobie kurwa myślałem!
Odwracam się i biegnę do nich, dobrze że zatrzymałem się kawałek dalej za podjazdem.
- Marcus koła nie mają powietrza - wola Nate jak tylko podbiegam do nich.
Wyciągam telefon dzwonię do Stu.
- Stary mamy problem- mówię zanim zdąży za zacz narzekać na wczesną porę - dzwonił Rule i muszę natychmiast jechać do szpitala. Wyszedłem z dziećmi a tu jakiś skurwiel przecinał mi opony pod domem! Wyślij do mnie kadeta z samochodem i ściągaj wszystkich. Zbierzcie ślady, spotkamy się u Lili.
- Jasne przez co z nią?
-Najgorsze jest to że nie wiem.

Po kilku minatach wjeżdża czasy SUV. Wyskakują z niego Grizzly, Jax, Stu i trzech prospektów.
- Kurwa przez jaki chuj ośmielił się podejść pod Twój dom?! - grzmi swoim tubalnym głosem mój VP.
-Chłopaki do auta biegiem. - nie chce żeby słyszeli naszą rozmowę. - Grizzly to musi być ten ich wujaszek. Nie wiem jakim cudem ich tu znalazł ale nie wierzę w zbiegi okoliczności. Jak skończycie zbierzcie rzeczy dzieci przenosimy się do klubu. Tam będą pod większą ochroną.
-Jasne ale co z Lili?
- Nie wiem jak cokolwiek będę wiedział zadzwonię. Jesli coś znajdziecie dajcie znać
Kościół o trzeciej.

Wsiadelem za kierownicę i z sercem na ramieniu jechaliśmy w całkowitej ciszy do ich matki. Ale także do mojej kobiety. Ten tydzień uświadomił mi jak silną osobą jest i jak ważna stała się dla mnie przy zaledwie kilku spotkaniach. Jeszcze nie wiem jak ją przekonam ale zostanie ze mną, oni zostaną bo kocham tych małych diabłów.
Kierujemy się prosto na oddział chirurgii, po wyjściu z windy słychać wrzaski i szamotaninę.
Co jest do kurwy?
-Puść mnie natychmiast! Ty pieprzony debilu muszę do dzieci! Oni są moi kurwa jak coś im się stało to rozpieprze ten wasz zastany klub!
- Uspokój się do cholery bo dostaniesz wylewu! Dopiero się ocknełaś po tygodniu śpiączki! Nie wolno Ci wstawać, mówiłem że prezes przywiezie ich niedługo!
-To miało być godzinę temu! Jeśli mjie okłamujesz i Mat ich dorwał to Was kurwa pozabijam!
Ocho czyli mamusia się obudziła!
Patrzę z uśmiechem na chłopców, ich miny są bezcenne. Cała gama emocji od radości, strachu i ekscytacji. Patrzą na mnie wielkimi oczami i chyba nie wiedzą co mają zrobić.
Uśmiecham się do nich jeszcze szerzej słysząc kolejne wrzaski i groźby ze strony kobiety.
- Chyba powinniśmy iść do niej zanim zdemoluje sale - puszczam im oczko- no już kto pierwszy ten lepszy.
Jak na zawołanie biegną ile sił w nogach, ledwo hamując przed drzwiami. Jestem jakieś dwa kroki za nimi ale już z daleka słyszę jak głośno wciąga powietrze i zaczyna płakać.
-Mama mama mamusia - krzyczą i wskakują do niej na łóżko tulac się delikatnie do niej. Przekraczam próg sali z Nadią na ramieniu a ona zaczyna wyciąga ręce do małej i jeszcze mocniej placze.
- Hej hej uspokój się bo ich wystraszysz. Są cali i zdrowi przysiegam
-Mamusiu a wiesz że mieszkamy z Marcusem. On nawet nauczył się zmieniać pieluchy i prac.
- Tak i śpimy wszyscy razem bo on nas broni od koszmarów, a Nadoa śpi na nim bo nie ma miejsca-przekrzykują się jeden przez drugiego. Cholerni mali donosiciele!

Lili patrzy na mnie i bezgłośnie dziękuje ze łzami w oczach. Jest tak wzruszona widokiem dzieci że brakuje jej słów. Postanawiam dać im trochę prywatności. Kiwam głową na Rula.i obaj wychodzimy na korytarz.
- Jak ona się czuje? Ma jakieś trwałe uszkodzenia mózgu?
- Generalnie jest dobrze Prez serio miała dużo szczęścia. Teraz musi się bardzo oszczędzać. Nie wolno robić jej tak prozaicznych rzeczy jak noszenie dziecka ani żadnego wysiłku przez najbliższe cztery tygodnie. Wygląda na to iż obyło się bez trwałych uszkodzeń ale musimy być czujni. Ktoś musi z nią zamieszkać i pomagać, nie wolno jej stresować.
- Z mieszkaniem nie ma problemu bo zabieram ją do klubu. Ten skurwysyn co na nią poluje był dziś na moim podjeździe dlatego tak długo nam zajęło dotarcie tu.
- Och kurwa mać skurwysyn musi mieć jaja wielkości kokosów żeby otwarcie zadzierać z klubem.
- Z tego co już wiemy to ma bardzo dużo powiązań z frajerami z policji i różnych wydziałów. Ten Mitch z ochrony świadków mówi że mogą mieć kreta w wydziale dlatego nie możemy przekazywać nic znaczącego im oficjalnie. Kiedy można ją z tad zabrać? Bo muszę wiedzieć jak rozplanować ochronę Lili, dzieci  starych
- Zrobimy jeszcze dziś tomograf, jeśli nie będzie żadnych krwiaków ani opuchlizny to zabierzesz ją stąd w nocy. Mam dyżur i zaaranżujemy całość aby nikt nie wiedział że wychodzi. A do tego czasu postaw dwóch prospektów przed szpitalem i czterech chłopaków na korytarzu.
-Dzięki bracie.
- Zawsze Marco zawsze.

Hot MomyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz