Koszmary

592 26 3
                                    

Budzę się zlana potem i podrywam się z łóżka, nie był to dobry pomysł bo odrazu kręci mi się w głowie i upadam robiąc hałas. Marcus zrywa się i łapie za broń szuka zagrożenia niczym drapieżnik ofiary.
- Nie chciałam Cię obudzić. Kładź się spac- szepczę z podłogi aby nie obudzić dzieci. Czuję ból w miejscu gdzie są szwy i lekkie mdłości ale staram się aby mój głos był opanowany i spokojny. Mimo burzy jaka toczy się w mojej głowie. Jeszcze w trakcie śpiączki miałam te koszmary. Śni mi się że Trevor wychodzi z więzienia i razem z Matem wchodzą w nocy do naszego domu. Atakują mnie i podają środek paraliżujący. Następnie przynoszą dzieci i na moich oczach przeprowadzają egzekucję całej trójki a ja nie jestem w stanie nic zrobić. Najgorszy strach każdej matki to nie ochronienie swoich dzieci.
- Skarbie co ty tam robisz? - pyta zdziwiony. Przecież nie powiem mu prawdy więc na poczekaniu zmyślam
- UM chciałam iść do łazienki i chyba za szybko wstałam. - po jego minie nie mogę stwierdzić czy mi wierzy ale trudno będę szła w zaparte.
- Chodź pomogę Ci - wyciąga dłoń aby pomóc mi wstać.
Prowadzi mnie do łazienki i daje chwilę prywatności. Wracamy do łóżka a ja znowu nie wiem co ze sobą zrobić. Ratuje mnie Nadia budząc się na swój posiłek.
- Leż i odpoczywaj, podam Ci księżniczkę i butelkę. - kiwam głową na zgodę bo ból się nasila i nie chce ryzykować upadku z nią na rękach. W trakcie karmienia obie zasypiamy.

Rano budzę się z nową motywacją do działania. Muszą mi wyjaśnić jaki jest dalszy plan. Dzwonię do Mitcha ale zgłasza się tylko sekretarka. Kurwa czy to możliwe aby padła mu bateria? Nigdy nie było sytuacji aby miał wyłączoną komórkę. Wstaje i widzę że jestem sama. Nie ma dzieci ani Marcusa. Wychodzę i słyszę głosy w kuchni.
Widok jaki tam zastaje ogrzewa moje biedne serce. Robi chłopakom naleśniki jednocześnie nosząc małą.
Boże ten facet mnie wykończy. Nie ma na sobie nic prócz dresowych spodni. Sekxownie zbudowany ze wszystkimi mięśniami, wytatuowane oba rękawy a na plecach logo Hells Devils z wizerunkiem czerwonej twarzy diabła z kosą nad głową. Jest przerażający a jednocześnie strasznie pociągający. Kurwa nie pamiętam kiedy ostatnio miałam orgazm, muszę chyba kupić wibrator aby nie rzucić się na tego boskiego faceta.

- Chodź skarbie, śniadanie gotowe. Chyba że chcesz dalej patrzeć to załatwię Rine do opieki i będziesz mogła oglądać wszystko czego zapragniesz. - spiekam buraka jak nastolatka i bez słowa pochodzę do stołu.
Po zaskakująco miłym śniadaniu z członkami klubu którzy ciągle żartowali i odziwo żadna dziwka nie zepsuła nam posiłku, nadszedł czas na mniej przyjemne tematy.
- Chłopaki biegnijcie do pokoju pobawić się dobrze?
- Czeeemu?
- Ponieważ mama musi porozmawiać z dorosłymi, a to nie jest dla waszych uszu. - lekko obrażeni poszli szurając nogami, aby zaznaczyć swoje niezadowolenie. Odwracam się do stołu i wszyscy wyczekująco się we mnie wpatrują. Uf dobra czas założyć majtki dużej dziewczyny i wziąć byka za rogi.
- Hmm tak cóż musimy poważnie porozmawiać - zaczynam lekko nie pewnie. Nikt się nie odzywa więc postanawiam kontynuować. - Przede wszystkim bardzo dziękuję za opiekę nade mną oraz dziećmi. Wiem że potrafią być męczący, a Wy nie pisaliście się na to aby jakąś baba Wam mieszała w życiu. Dlatego przestańmy owijać w bawełnę i omówmy plan dalszych działań. - Marcus i Grizzly chcą się odezwać ale nie pozwalam im na to - Nie mówcie ze to za wcześnie czy żadnych innych bzdur. Nie macie pojęcia z kim zadzieracie pomagając nam więc oczekuję całkowitej szczerości. Musicie mi powiedzieć co się działo gdy byłam nie przytomna. Jednak ja ze swojej strony obiecuje szczerość za szczerość.
Przez chwilę milczą zerkając na siebie, wtem Jax przerywa milczenie.
- Najlepiej będzie gdy przeniesiemy się do kościoła, tam nie ma zbędnych par uszu. - reszta wydaje pomrók aprobaty i wstaje. Marcus pomaga mi wstać i bez słowa kieruje mnie w stronę ogromnych czarnych podwójnych drzwi. Każdy z mężczyzn automatycznie zajmuje swoje miejsce przy stole. Marcus zaprowadził mnie do krzesła na szczycie i gestem kazał usiąść. Zrobiłam to odruchowo, ale ta cisza jest przytłaczająca. Nagle zrywam się z miejsca
-Muszę kogoś poprosić o opiekę nad dziećmi. Nie mogą być sami długo bo oni są - nie mam szansy dokończyć gdy przerywa mi Jax.
- Bardzo energiczni wiemy. Rina już z nimi jest wysłałem jej wiadomość jak tylko wstaliśmy w kuchni. - odrobinę się uspokoiłam ale było mi głupio bo domyślam się że przyporzyli im sporo dodatkowych zajęć. Po raz pierwszy od dłuższego czasu odzywa się Marcus.
- Grizzly streść Lili sytuację - nadal stoi za mną, opierając dłonie na moich ramionach.
- Jasne przez. Wiemy tylko tyle że Mat zapadł się pod ziemię. Oprócz akcji z Twoim samochodem nie mieliśmy żadnych wieści o nim ani od niego. Mitch nadal nie namierzył kreta ale uważa że to ktoś na wyższym stanowisku. Byle świeżaka dawno by złapali. Kontaktuje się z nami za pośrednictwem szyfrowanego telefonu. Jednym słowem utknęliśmy.
Wzrok reszty kieruje się na mnie. Kurwa taka cisza oznacza tylko jedno - planuje atak i ma asa w rękawie i to nie byle jakiego.
- Ja pieprzę - mówię łapiąc się za głowę. Mój biker opada na kolana ze zmartwieniem w oczach.
- Kochanie boli Cię? Wezwać karetkę?
- Nie czuję się dobrze, na tyle na ile mogę. Tak jak mówiłam szczerość i tak dalej. Jednak mam warunek nie możecie mi przerywać aż skończę swoją historię nawet gdy będzie ciężko Wam słuchać ok?
Twierdzący pomruk rozchodzi się po sali obrad. Cóż nie pozostało mi nic innego jak wziąć dwa głębokie wdechy i zacząć swoją opowieść.
- Travisa poznałam na początku studiów. Był bardzo czarujący, miał świetne poczucie humoru. Szybko zalapalismy dobry kontakt, później zaczęliśmy randkować. Po roku związku zabrał mnie do swojej rodziny na święta. Wiedziałam że są bogaci ale to co zobaczyłam przeszło moje wyobrażenia bogactwa. Jego rodzice byli uprzejmi chociaż chłodni. Nawet wyniosli, natomiast jego starszy btay Mat był cóż lekko przerażający. Travis kazał mi się nie przejmować więc starałam się poprostu unikać jego brata. Rzadko tam bywaliśmy a jego rodzina bywała u nas tylko na oficjalnych wydarzeniach jak ślub czy chrzciny. Zawsze trzymałam lekki dystans od nich. Travis miał firmę transportową ale nic nie wzudzalo moich podejrzeń. Od pierwszego agenta dowiedziałam się że razem z moją wspolniczka i partnerką w kancelarii prowadzą nielegalne interesy. Transport broni, nakotykow, żywego towaru wszystko co było potrzebne Matowi do jego organizacji. Już przed naszym ślubem Mat został Capo i zarządzał Europą i Ameryką a mój mąż był jego prawą ręką i kochankiem mojej przyjaciółki. Co ważniejsze gdy zobaczyłam dowody na ich działalność postanowiłam być źródłem informacji. Umówiłam się z Conorem za trzy godziny na stacji obok kancelarii. Miałam dostarczyć mu dokumenty z biura Travis I Meg. Z tymi drugimi nie było problemu bo wszystko znalazłam 2 archiwum i wyniosłam niepostrzeżenie. W domu wzięłam wszystko co znalazłam i poszłam po kilka ubrań chłopaków. Pech chciał że jakiś z jego goryli zauważył mnie przez okno jego gabinetu. Nawet nie miałam pojęcia że dom jest pod stałym nadzorem jego zbirów. Wiem że teraz uważacie mnie za naiwną idiotke, ja nie lubię szukać dziury w całym i nie lubię szpiegować czy naruszać niczyjej przestrzeni. Toteż nigdy nie grzebałam w jego biurze. Do sedna. Travis wpadł do sypialni chłopców wściekły jak nigdy dotąd. Bez słowa szarpnął mnie za ramię i domagał się odpowiedzi czego szukałam w jego biurze. Byłam wystraszona ale głupio myślałam że jeśli nic nie powiem to nie zrobi mi krzywdy. Byłam głupia! Za każdy brak odpowiedzi dostawałam cios w twarz. Pech chciał że opiekunka przywiozła chłopców i zobaczyła jak rzucił mnie na korytarz. Wyjęła telefon chyba chciała wezwać pomoc jednak zanim to zrobiła dostała kulkę między oczy. Widział to Niko, rzucił się do mnie ale on go popchnął tak że udarzyl głową w ścianę i stracił przytomność. A teraz się okazuje że jednak pamięta wszystko z tamtego dnia. - w tym momencie mój głos lekko się załamał a mimo umowy Grizzly zadał jedno z możliwie najgorszych pytan
- Wiedział że jesteś w ciąży?
- Miałam trzy tygodnie do terminu
-Kurwa, zajebie- churalnie rozniosło się po klubie.
- Coron czuł że coś jest nie tak gdy spóźniałam się dziesięć minut. Zebrał antyterrorystów i wpadli do domu rozpieprzając połowę ściany. Gdyby nie to myślę że zakatowałby mnie. Jak sam mówił nie potrzebował zakonnicy wystarczy mu ze ma dwóch dziedziców do tronu Capo. Złapali jego i Meg, niestety dowody które znaleźli nie pozwoliły zamknąć Mata ani jego rodziców. Opatrzył mnie lekarz z CIA i pojechał z nami gdyż bali się o dziecko i o to abym nie miała krwotoku wewnętrznego. Pierszwu przystanek mieliśmy we Francji. Po dwóch godzinach od przyjazdu ostrzelali naszą kryjówkę zabijając Conora który własnym ciałem mnie zasłonił, lekarz wysłał jakiś kod czy alarm i po chwili zjechało wsparcie. Tamci uciekli, okazało się że w obrączce miałam lokalizator. Od tamtej pory uciekaliśmy przez Europe, Azję nawet zaliczyliśmy Nową Zelandię zanim dotarliśmy tu. Byliśmy pewno że nas tu nie znajdą, a jednak Mat jest tu aby odebrać następców i zlikwidować zdjarcę. I zanim coś powiecie musicie wiedzieć że on ma w kieszeni senatorów, gubernatorów a nawet prezydentów niektórych państw. Wiem a raczej czuje że on szykuje coś grubego a nam nie pozostaje nic jak czekać na jego następny ruch. Jeśli nie zechce to my go nie znajdziemy. Muszę zadzwonić do Mitcha aby się dowiedzieć czy Travis jest nadal za kratami bo ta cisza trwa zbyt długo...
Przez kilka chwil wszyscy milczeli, chyba byli w szoku. Taka zgraja bylach wojskowych od spraw specjalnych nie wiedziała co powiedzieć.
- Ok dużo tego do przyswojenia ale ja muszę wiedzieć jak mogłaś latać tak długie trasy przed samym porodem, to jest niemożliwe żaden pilot by się na to nie zgodził- powiedział Stu. Jako jedyny z całej tej sytuacji wyłapał tą nieścisłość.
- W noc ataku w Paryżu dostałam skurczy i krwotoku po tym jak Conor odepchnął mnie z linii strzału. Niestety ufarzylam w kant stolika kawowego upadając. Jedynym wyjściem było natychmiastowe cięcie a musieliśmy uciekać. Wszystko odbyło się w samochodzie, miałam tak silny krwotok że kazałam mu ciąć zanim zadziałało znieczulenie ktor mi podał. Obawiałam się o życie mojego dziecka, a Mitch jechał w drugim aucie z chłopcami i obiecał ich strzec za cenę własnego życia. Także Nadię urodziłam w aucie pędzącym na prom który zawiózl nas do Anglii.
Huk za mną spowodował że się obróciłam a widok jaki zastałam był straszny. Marcus walił pieścią w ścianę a po jego twarzy płynęły łzy. Nie wiedziałam co robić odwracam się do reszty aby coś zrobili ale oni są tak samo pogrążeni w gniewie jak on. Jedni dyskretnie ocierają oczy inni wyszli wściekli jak samo piekło. Jedynie Jax podszedł i mjie przytulił
- Przepraszam że to wszystko Cię spotkało słoneczko. Teraz Cię obronimy. Te skurwiele nie dostaną Cię w swoje brudne łapy. Zaraz przyniosę Ci broń na wszelki wypadek ale teraz uspokój go bo rozniesie klub.
-Marcus przestań. Robisz sobie krzywdę, proszę.
Padł na kolana i szlochają mnie tuli. Kurwa ten facet ma 198 cm wzrostu i 100 kg mięśni a placze jak dziecko. Głaszcze go po głowie aby się uspokoił i nic nie mówimy przez kilka minut.
-Jesteś moją kochanie. Ty i dzieci. Kocham ich i kocham Ciebie. Nie pozwolę znowu was skrzywdzić. Wierzysz mi? - zapytał drżącym głosem. Niewiele myśląc uklęknęłam obok i pocałowałam go w usta. Nie wiem dlaczego, poprostu musiałam.
Dzwiwk otwieranych drzwi przetwal naszą chwilę. Jax podszedł wręczył mi telefon i rewolwer 45mm.
-Zadzwon do Mitcha może wie coś nowego. - wybrałam nr i czekałam. Odebrał po trzecim sygnale.
- Kurwa Marco nie teraz mamy chujnie. Oddzwonię. - warknął wściekły.
-Mitch to ja. Mów natychmiast co jest nie tak. Wiem że coś się świeci bo Mat siedzi w ukryciu. Jest zbyt cicho.
- Jezu Lili spiedlalaj stamtąd Travisa z konwoju odbił Mat! Jadą po Was! Mam Swat i jesteśmy w drodze ale mogę nie zdążyć na czas...
- po minach facetów widzę że słyszeli każde słowo. Stoję oniemiała i nie mogę zrozumieć kiedy wszystko się tak zjebało! Z odrętwienia wyrywa mnie krzyk Marcusa
- Mamy kurwa wojnę! Zbroić się do chuja! Kobiety i dzieci do schronu za stodoła ruchy ruchy te skurwiele tu jadą! Pokażmy im co znaczą SEALS!

, ****************
Cześć
Dajcie znać co myślicie.
Podoba się czy przynudzam? 🤔
Za każdą opinię serdecznie dziękuję
Buziaczki

Hot MomyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz