ROZDZIAŁ 5

957 14 0
                                        

Im bliżej byliśmy kurortu, tym napięcie między nami było coraz bardziej wyczuwalne. Przynajmniej ja je odczuwałam. Płynęliśmy w milczeniu. Chris stał za sterem, ja stałam na dziobie jachtu. Mimo odległości między nami wiedziałam, że wspólnie wpatrywaliśmy się w jeden punkt. Patrzyliśmy jak znajoma wyspa coraz bardziej się powiększała, nabierała kształtów aż w końcu zaczęła przypominać „Water Lily Resort". Nie wiedziałam, która jest dokładnie godzina. Ostatni raz, kiedy patrzyłam na zegarek było kilka minut po piątej, teraz zapewne było jakoś przed ósmą. Zaczęło się ściemniać, a księżyc stawał się coraz bardziej wyraźny i coraz jaśniejszy. Oświetlał nam drogę powrotną do kurortu, który mimo wszystko i tak był wspaniale oświetlony. Nawet z tej odległości wiedziałam, po której stronie wyspy się znajdywał. Licznie latarnie oświetlały go z każdej strony. Trafienie do kurortu było czymś nadzwyczajnie prostym. 

    Początkowo siedziałam razem z Chrisem w kokpicie, ale przez gęstą atmosferę, która unosiła się w powietrzu nie potrafiłam tam zbyt długo usiedzieć. Musiałam wyjść na zewnątrz, zaczerpnąć trochę świeżego powietrza i poczuć wiatr we włosach. Potrzebowałam przestrzeni. Czułam, że się duszę w tym niewielkim pomieszczeniu. 

    Powinnam się cieszyć z powrotu do kurortu, przecież w końcu zobaczę Meg, tego chciałam, ale nie potrafiłam. Całkowita radość jaka we mnie była, uleciała zaraz po tym jak zobaczyłam, że Chris znowu zamknął się w swojej skorupie. Powrócił stary Christopher. Tajemniczy, szorstki, poważny... Szkoda, że tak szybko, bo zaczęłam się już przyzwyczajać do tego nowego Chrisa, który był ze mną przez te całe trzy dni. 

    Trzy dni! Trzy głupie dni, a tyle się wydarzyło, tyle się zmieniło między nami. Poznałam Chrisa z zupełnie innej strony. Odkryłam w nim dobroć. Dowiedziałam się kilku ciekawych informacji na jego temat i (co najważniejsze!) dowiedziałam się co tak naprawdę do mnie czuł. Chciałam się jeszcze o nim tyle dowiedzieć, chciałam go jeszcze bardziej poznać. Miałam nadzieję, że powrót do kurortu nie stanie mi na przeszkodzie do odkrycia tej wiedzy. Miałam nadzieję, że relacje między nami nadal będą takie jak dotychczas. Obawiałam się tego jak to wszystko będzie teraz wyglądać między nami. Bałam się tego, że za chwilę znowu będę cierpieć, że te piękne dni, które przeżyłam wspólnie z nim będą tymi ostatnimi, że już więcej takich chwil, pełnych szczęścia i miłości, nie doznam. Nie chcę, by te wspomnienia były jedynymi dobrymi, które będę mieć. Chcę ich więcej! Chcę każdego dnia takie chwile przeżywać. Błagałam w myślach. 

    Widząc jak przybliżaliśmy się coraz bardziej do portu wróciłam do swojej sypialni. Zdjęłam szlafrok, w którym chodziłam i włożyłam na siebie pierwsze lepsze spodenki, które wpadły mi w oczy i koszulę z szerokimi rękawami. Przejrzałam się w lustrze. Po blasku w moich oczach pozostało tylko wspomnienie! Pomyślałam, wpatrując się w swoje smutne i szare spojrzenie. Związałam włosy w koka i wsunęłam na stopy swoje sandałki, których na szczęście nie zgubiłam, kiedy wpadłam do oceanu. 

    Przypomniał mi się tamten dzień. Dzień, który wszystko rozpoczął i zmienił. Tak bardzo chciałam wrócić wtedy do Meg. Moje prośby zostały wysłuchane. Szkoda tylko, że w niewłaściwym momencie. Westchnęłam wstając z łóżka i udałam się w stronę wyjścia.

    - Chcesz wyjść bez pożegnania? - zapytał Chris opierając się o futrynę w przejściu.

    Zaskoczył mnie. Nie spodziewałam się go tutaj. Byłam pewna, że jest na zewnątrz i rozmawia z panem Honksem.

    - Chris! Właśnie miałam do ciebie iść. - odparłam patrząc jak się do mnie zbliżał.

    - Dziękuję. - odrzekł, muskając kciukiem mój policzek.

KWIAT LOTOSUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz