ROZDZIAŁ 10

506 12 0
                                    

Kiedy się przebudziłam w pokoju panował półmrok. Próbowałam się ruszyć, ale nie mogłam. Nie dość, że wszystko mnie bolało to jeszcze coś ciężkiego mnie przygniatało. Odwróciłam głowę na tyle na ile mogłam i ujrzałam Chrisa. Oczy miał zamknięte, a jego oddech był spokojny. Spał. Ucieszyłam się, że był obok, że wrócił. 

    Przypomniały mi się wydarzenia zeszłej nocy. Runęły na mnie niczym grom z jasnego nieba. Przed oczami stanęła mi moja walka z Davidem w salonie. Czułam ponownie ten strach i bezradność, które minęły jak tylko do domu wparował Chris. Zachował się  niczym prawdziwy rycerz ratujący damę w opałach. Przypomniało mi się jak zepchnął ze mnie Davida i zaczął go okładać pięściami. Czy on go... Słowo „zabił" w mojej głowie spowodowało, że ścisnęło mnie w żołądku. Uwolniłam się z uścisku Chrisa i chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi. 

    Schodząc po schodach czułam każdy kawałek swojego obolałego ciała. Najbardziej jednak doskwierało mi biodro. To o nie uderzyłam się najmocniej spadając ze schodów. Cud, że było całe. 

    Jak tylko weszłam do części kuchennej mój wzrok powędrował do razu do miejsca, w którym się to wszystko działo. Gęsia skórka opanowała moje ciało, a włoski stanęły mi dęba. Zaczęłam szybciej oddychać, a ręce zaczęły mi się pocić z nerwów. Stres zaczął opanowywać moje ciało jak tamtej nocy. Uroiłam sobie nawet w głowie, że gdzieś za rogiem ukrywał się David i patrzył na mnie. Czaił się gdzieś w ciemnym kącie i czekał na odpowiedni moment, by dokończyć swoje dzieło. Prawda była taka, że nie wiedziałam tak właściwie co się z nim działo. Nie wiedziałam, gdzie był, ani czy był cały. W głowie zrodziła mi się kolejna myśl. Zaczęłam się zastanawiać czy David przypadkiem nie spał na górze w swojej sypialni. Bałam się, że niespodziewanie zejdzie po schodach i się na mnie natknie. Nie chciałam tego. Nie chciałam go oglądać.

    Nalałam sobie do szklanki wodę i nerwowo zaczęłam pić. Poczułam się dość dziwnie. Miałam wrażenie jakby zawiało chłodem, jakby ktoś przejechał mi kostką lodu po grzbiecie. Wiedziałam co to oznaczało. Nie byłam w kuchni sama. Ktoś mi się przyglądał. Spięłam się cała, spodziewając się tylko jednej osoby. Odwróciłam się powoli i ujrzałam opierającego się o lodówkę Chrisa. Na jego widok odetchnęłam z ulgą. Szczerze mówiąc to spodziewałam się, że na jego miejscu zastanę Davida. 

    Chris podszedł do mnie powolnym krokiem, nie odrywając wzroku od mojej przestraszonej twarzy. Był w samych bokserkach. 

    - Wybacz, że cię wystraszyłem. - założył mi opadające luźno pasmo włosów za ucho.

    - W porządku. - spojrzałam zawstydzona na swoje dłonie.

    Przypomniałam sobie jak wyglądałam. Plastry i liczne zadrapania oraz włosy w nieładzie. Wiedziałam, że wyglądałam strasznie, niczym strach na wróble. Wstyd mi było stać przed nim w takim stanie, kiedy on prezentował się tak wspaniale. Poza tym w dalszym ciągu czułam się winna tego co się stało.

    - Gdzie jest... Czy on... - nie potrafiłam skleić całego zdania.

    - Nie skrzywdzi cię już więcej razy. Przyrzekam ci! Już go więcej razy nie zobaczysz! - jego słowa przeraziły mnie. Podniosłam wzrok i spojrzałam w jego ciemne źrenice.

    - Co zrobiłeś? Czy ty go... - zatkałam ręką buzię, bojąc się wypowiedzieć na głos słowo „zabiłeś".

    - Nie! - zacisnął szczękę, a jego ramiona się napięły. - Jedno co ci mogę obiecać to to, że dostał nauczkę. Więcej razy już tego nie zrobi. Więcej razy już się do ciebie nie zbliży. Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić. - słysząc jego słowa rzuciłam się na niego.

KWIAT LOTOSUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz