ROZDZIAŁ 6

590 15 0
                                    

Kolejne dni mijały bez większych przygód. Wróciłam do pracy na stanowisku „główny ratownik". Jak zdążyłam zauważyć podczas rozmowy z Katheriną, Chris o wszystkim zdążył ją poinformować. Oczywiście Katherine nie miała żadnego „ale" co do mojego nagłego powrotu do pracy. Z jednej strony mnie to cieszyło, ponieważ w dalszym ciągu miałam pracę, z drugiej jednak denerwowało, bo wiedziałam, że mam tę pracę tylko dlatego, że szef Katheriny był moim chłopakiem. Zapewne, gdybym nie była z Chrisem i po takiej przerwie wróciłabym ponownie prosząc o pracę, to pierwsze co otrzymałabym od Katheriny to kartkę z wypisanymi na niej godzinami odlotów, nic innego. Zwolniłaby mnie bez mrugnięcia okiem. 

    Złość jaką żywiła do mnie od czasu jej ostatniej wizyty w salonie fryzjerskim, minęła zastąpiona z powrotem miłym i przyjacielskim tonem. Wiedziałam jednak, że tak naprawdę to ten przyjacielski stosunek do mojej osoby był również zasługą Chrisa. Podejrzewałam, że nie chciała się narażać swojemu przełożonemu. Bała się zapewne, że jak tylko coś złego o mnie powie to doniosę o wszystkim Chrisowi i dostanie opieprz, albo co gorsza straci pracę. Wiedziałam, że mnie nie lubi. Czułam jej nienawiść do siebie. Wiedziałam nawet od kiedy ją do mnie żywiła. 

    To wszystko zaczęło się po naszej dość ostrej wymianie zdań w jej biurze, do którego mnie zawołała zaraz po tym jak wepchnęłam Chrisa do basenu. Na końcu mnie zwolniła nie mogąc pozwolić sobie na to, by jakaś ratowniczka pracująca w kurorcie kilka dni, odnosiła się do niej w niemiły sposób. Myślała, że jak jest na wyższym stanowisko to może pomiatać ludźmi. Niestety Chris dowiedział się o tym, że zostałam zwolniona i jak mogłam przypuszczać (ponieważ nigdy mi nie powiedział jak wyglądała jego rozmowa z Katheriną) kobieta dostała niezły ochrzan. Po wszystkim to ja wyszłam z tego zwycięsko (jeśli można to tak ująć) i z powrotem zostałam zatrudniona. Od momentu mojego powrotu do pracy moje relacje z Katheriną były cały czas napięte.

    Myślałam jednak, że relacje między nami uległy zmianie na lepsze podczas projektu przy liliowym stawie, niestety, okazało się, że Katherine wszystko udawała. To Chris kazał jej trzymać się mnie jak najbliżej, pilnować mnie... Katherine zapewne zdawała mu ciągłe raporty na mój temat. Jej słowa „nie jestem twoją niańką" nabierały zupełnie innego znaczenia. Kobieta zapewne chciała najzwyczajniej w świecie zająć się swoimi obowiązkami, czyli pracą i niczym więcej, ale odkąd ja pojawiłam się w kurorcie miała przeze mnie same problemy, a jej niechęć względem mnie rosła z każdym dniem coraz bardziej choć starała się jej nie okazywać. Mimo wszystko rozumiałam ją doskonale i starałam się nie wchodzić jej w drogę, nie narażać się jej. Wykonywałam swoje obowiązki z największą starannością i dokładnością. Chciałam pokazać jej, że jestem dobrym pracownikiem. Wiedziałam, że gdybym była na jej miejscu zapewne tak samo bym się czuła. 

    W pracy bywało różnie. Jednego dnia był spokój, innego trzeba było interweniować. Na szczęście te interwencje nie miały jakiś poważniejszych skutków. Do południa przeważnie się nudziłam, a czas nieubłaganie się dłużył, po południu zaczynał już się zgiełk na basenie, więc zawsze wynajdowałam sobie jakieś zajęcie. Przeważnie byłam na basenie „Family" lubiłam patrzeć jak rodziny spędzały wspólnie wakacje. Uwielbiałam przyglądać się szczęśliwym małżeństwom bawiącym się w wodzie z dziećmi. Roześmiane maluszki biegające z pampersem w brodziku były najlepszą rzeczą jaka przytrafiała mi się w ciągu dnia. 

    Przez ostatnie dni zastanawiałam się nad tym jak potoczy się moje życie. Miałam już dwadzieścia cztery lata. Większość osób, które uczęszczały ze mną na studia miała już pozakładane rodziny, męża/żonę, dzieci... nie to co ja. Zastanawiałam się nad tym czy ja również doświadczę kiedyś tego szczęścia. Zawsze marzyłam o własnej rodzinie pełnej miłości oraz domku z dużym ogrodem. Tylko tyle, nic więcej! Niestety co do spełnienia tych marzeń... ciężko było stwierdzić jak to wszystko się potoczy. Tak naprawdę to nie wiedziałam jaka mnie czeka przyszłość, jak moje życie się potoczy. Nie wiedziałam nawet jaka mnie przyszłość czeka za miesiąc. Bałam się tego. Obawiałam się tego co wydarzy się, kiedy mój pobyt na Bahamach dobiegnie końca. Za kilka dni minie połowa kolejnego miesiąca. Zostaną dwa tygodnie jak skończy się sierpień, a wtedy zacznie się ostateczne odliczanie do końca pobytu – równe cztery tygodnie. 

KWIAT LOTOSUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz