- Nara Mex!
- Hej! - wyszedłem od tego schlanego idioty. Szczerze, nigdy go nie lubiłem. Tylko by chlał i gnębił. Tak wiem. Słowa "tylko by chlał" opisują mnie, ale ja piję z umiarem... czasem. Ale ostatnio przestaję. Nie za dobrze działa to na moje zdrowie i relacje z rodziną.
Mam na imię Rosja i mam 18 lat. Mam ponad 2 metry i umięśnioną sylwetkę. Każdy się mnie boi, więc mam ułatwione życie w szkole. Przynajmniej tak myślałem... od kilku tygodni moja rodzina zaczęła się rozpadać. Nie nie chodzi o to, że Zsrr się rozpada. Wszystko zaczęło się walić, kiedy stałem się taki. Ale nie mogę teraz przestać. Heh, a to dlaczego? Meksyk kiedyś mi powiedział "Jeżeli się wygadasz to ci zabijemy wszystkich. " WSZYSTKICH! Ja tego nie chcę robić, ale co mam poradzić?
Przechadzałem się po parku, bo akurat tędy miałem krótszą drogę do domu. Kiedy byłem przy wschodnim wyjściu, usłyszałem jakieś stłumione krzyki. Trochę mnie to zaniepokoiło, ponieważ znałem ten głos. Przyspieszyłem kroku i już po chwili stałem za wysokim typkiem, który trzymał przy drzewie... Polskę? Co on o tej godzinie tu robi?
- Ej ty! - krzyknąłem do faceta, a on uciekł. Chłopak miał przerażony wyraz twarzy, a po jego oczami ciągle były łzy. Nie dziwię mu się. Został przyszpilony do drzewa, a teraz jeszcze przed nim stoi jego szkolny koszmar.
- R-Rosja?
- Polska? Co ty tu robisz o tej godzinie?
- Mógłbym się spytać o to samo ciebie...
- Ja? Wracałem od kumpla. Teraz ty.
- Z biblioteki wracałem... -
- O tej porze? Dziwne, ale to do ciebie podobne. Dobra ja już idę. Tylko nie zapomnij o pracach na jutro! Nara!
- Jasne. Pa! -odszedłem z drugą stronę. Nic do niego nie mam. Robię to tylko ze względu na rodzinę. Gdybym tego nie robił, pewnie miał bym w dupie to co się sanie z Polską. Ale bądźmy szczerzy. Chłopak jest nawet spoko. Nie jest takim kablem jak większość nerdasów. A w ogóle umie się ubierać. I jest słodki...
Co? Co ja myślę... ugh! Chyba za dużo dzisiaj go widziałem. Wracam do siebie.
Przechadzałem się przez ciemne uliczki. Prawie zawsze siedzę tutaj po szkole, żeby się rozluźnić. A najlepiej jest na górze, przy opuszczonych budynkach. Można tam oglądać cudowne zjawiska takie jak zachód czy wschód słońca, a czasem nawet spadające gwiazdy. W dole domów płynie rzeka, która dodaje nastrój temu miejscu. Może to tutaj wyznam miłość mojej drugiej połówce? Może. O ile ją znajdę. Sam nie wiem jakiej orientacji jestem. Nigdy nie byłem w związku więc się nie dziwcie.
Byłem przy drzwiach, kiedy usłyszałem tłuczone szkło. Zaniepokojony wbiegłem do środka. W kuchni stała moja najmłodsza siostra Białoruś. Ma zaledwie pięć lat, ale jest bardzo energicznym dzieckiem. Kocham ją nad życie i nie chcę, żeby coś jej się stało. I to jest jeden z powodów, dlaczego jestem "postrachem" szkoły.
- Co się stało Białka?
- Chciałam wziąć ciastka, ale rozbiłam szklankę... Przepraszam Rosjo...
- Hej, wszystko jest dobrze. Najważniejsze, że nic ci nie jest. - rozejrzałem się po domu. Nie było ani Ukrainy, ani taty. - A wiesz gdzie reszta? - mówiąc to wziąłem ją na ręce i zacząłem iść w stronę salonu.
- Poszli na zakupy! A czemu tata jest ostatnio taki... zły?- właśnie. To jest moment w którym zaczynam się bać. Zsrr ma problemy w pracy, więc jest co raz bardziej nerwowy i agresywny. Bogu dzięki nie pije, ale czasem złość wyżywa na nas. Dlatego nasza rodzina zaczyna się rozpadać.
- Tatuś ma ostatnio ciężkie dni w pracy. Musimy go wspierać.
- Przynajmniej ty jesteś miły!- dziewczynka uśmiechnęła się do mnie i przytuliła. To jest mój słaby punkt, który znają tylko Szwecja i Meksyk.
Właśnie do domu weszła reszta rodziny.
- Hej tato. Cześć Ukraina.
- Hej brat.
- Synu musimy porozmawiać. - Mam się bać? Poszedłem za moim ojcem do kuchni i usiedliśmy przy stole.
- Słucham? - nie chciałem dzisiaj go gniewać.
- Chodzi o szkołę. Nie jestem zły, tylko się martwię. Musisz sobie podwyższyć oceny, inaczej nie przejdziesz do kolejnych klas.
- Wiem... tylko wiesz co się stanie, jeżeli przestanę taki być.
- ... rozumiem. A gdybyś miał korepetycje?
- A mogę?
- Powiedzmy, że jeden z nauczycieli to wymyślił. - uśmiechnął się do mnie. Wow... od dawna tego nie robił. Miło spędzić z nim czas.
- Mhm... a z czego?
- Z polskiego. - zatkało mnie. To prawda. Nie rozumiem tego. Ta ortografia, zasady czy coś. Jak Polacy to ogarniają to nie wiem. - Zaczynasz jutro po lekcjach. Korepetytor przyjdzie do nas, więc zrób porządek w pokoju.
- Jasne. - kiedy wychodziłem tata jeszcze mi powiedział, że nauczyciel... będzie młodszy ode mnie. Ok? Jak to możliwe, nie wiem. Ale ważne, że se oceny podciągnę.
- Polska -
Siedziałem w swoim pokoju i odrabiałem lekcje. Wiem, że późno, ale trzeba być przygotowanym, nie?
Kiedy tak siedziałem przy biurku, do pokoju wszedł mój brat Węgry.
- Brat, masz gościa.
- O tej godzinie?
- Po prostu zejdź. - posłuchałem się brata i poszedłem do kuchni. Kiedy zszedłem prawie spadłem ze schodów, kiedy zobaczyłem kto to był.
- Oh Polska. Przepraszam, że tak ciebie nachodzę o tej godzinie, ale mam pytanie.
- S-Słucham uważnie.
- Mój syn ma problemy z twoim językiem i...
- Wejdę panu w słowo. Rosja?
- Tak... wiem, że nie macie za dobrych kontaktów, ale...
- Z chęcią.
- Hm?!
- I tak muszę się mu odwdzięczyć za uratowanie mnie. To kiedy?
- Najlepiej od jutra. Może o 16.30?
- Jasne. - uśmiechnąłem się serdecznie. Nie chciałem być nie miły wobec osoby starszej. Po wojnie mój i Zsrr kontakt się polepszył. Jakiś czas temu byliśmy w kawiarni na kawie. Wiem, że różnica wieku jest ogromna, ale trochę się już znamy.
Kiedy wyszedł, ja opadłem na kanapę. Węgry coś od mnie mówił, ale ja nie słuchałem. Myślałem na tym co się tam stanie.
-----------------------
Drugi rozdział w ciągu dnia.
Mam wenę, więc może napisze kolejny rozdział qwp
Narka
- Hill -
CZYTASZ
" Together, forever " - ruspol
Fanfiction. . . . . . . . . . ⚠️ książka w poprawie !! mogą pojawić się liczne błędy mogą pojawić się : _ sceny 16+ ( zostaną usunięte ) _ samookaleczenie / myśli samobójcze _ głupie komentarze