14

830 49 41
                                        

Tak na wstępie chcę powiedzieć, że koniec książki NIE JEST bliski, jednak zamierzam ją skończyć jakoś w przyszłym tygodniu.

We wtorek nie będzie rozdziału, bo mam egzamin :(, ale napiszę w poniedziałek długi. Albo dwa qwp.

Również i zbliżamy się do 500 wyświetleń, więc jakiś special chcecie? Jak tak to jaki, bo ja pomysłów nie mam ;-;

A teraz rozdzialik (☞゚ヮ゚)☞

______________________________________

- Rosja -

Patrzyłem na telefon ze strachem. Mam... wyjechać? Zostawić wszystko co mam, moją rodzinę i... znajomych? A szczególnie Polskę?! Jakiemuś psychopacie!

Spojrzałem jeszcze raz... nie wiem czy to jest żart, czy nie, ale chyba lepiej będzie jak... wyjadę. Przynajmniej moja rodzina przeżyje. Wiesz, jak coś to jesteś z tobą. Mogę ci pomóc. Nie dzięki. Słuchaj, a mam pytanie. Mów śmiało. Masz może... Możliwość do przemieszczania się z myśli do myśli? ... Szczerze? Pewnie tak. Ale nie jestem pewna. To jest ryzykowne. Mhm. Może kiedy indziej.

Wstałem od stołu i zacząłem kierować się do swojego pokoju, aby spakować rzeczy.

— Rosja? Gdzie idziesz?

— Dostałem pewną ofertę z innego miasta na dobrą pracę wraz z mieszkaniem. Muszę ją... przemyśleć. - wymusiłem uśmiech, żeby się nie zorientowali.

— Mhm rozumiem. Ale wróć potem.

— Ok. - poszedłem do mojego pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Zjechałem po nich w dół i oparłem o nie głowę.

— I co ja mam kurwa teraz zrobić? - zacząłem do siebie mówić, ale nie za głośno. Nie chciałbym żeby np. Białoruś to usłyszała. - Jeżeli nie wyjadę, moja rodzina zginie, znowu mam kłopoty. Ale jeżeli wyjadę, nigdy już się nie spotkam z Polską, Japonią i... resztą. Z Ukrainą i ojcem będzie łatwo, ale z Białką? Ma dopiero kilka lat...

Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Otarłem je szybko i wstałem, kiedy usłyszałem, że ktoś do mnie puka. Wziąłem kilka głębokich wdechów i otworzyłem. W nich stała moja siostra.

— Białoruś? Coś się stało?

— Płakałeś? - zrobiła smutną, jak i spokojną minę i popatrzyła na mnie.

— N-Nie. Poprostu troszkę jest mi smutno.

— Ja nie chce żebyś wyjeżdżał. - podbiegła do mnie i przytuliła mnie. A ze względu na to, że jest niska, oplotła moje nogi. Ja tylko uśmiechnąłem się słabo i uklęknąłem przy niej.

— Obiecuję, że kiedyś wrócę. Będziesz czekała na braciszka?

— M-Mhm. Kocham cię bracie - tym razem objęła mnie za szyję i zaczęła płakać. Ja również to uczyniłem.

— Ja ciebie też Białka. Ja ciebie też... - pogłaskałęm ją po główce i wziąłem na ręce, kiedy zobaczyłem, że ziewa. — Pewnie jesteś zmęczona. Chodź już do pokoju.

— Nie! Ja chcę być z tobą. - zatrzymała się i stanęła na środku pokoju. W sumie... im więcej czasu z nią spędzę tym lepiej.

— No dobrze. Tylko siadaj na łóżko. - posłusznie wykonała moje polecenie, a ja zacząłem się pakować.

Wyjąłem walizkę i torbę i podszedłem do szafy. Czeka mnie sporo pracy.

- Polska -

— N-Niemcy?

— Ja mein Polen~ To ja...

— D-Dlaczego?!

— No będziesz tylko mój~ a nie tego komunisty i chuligana! - podniósł swój lekko zachrypnięty głos, na co deliaktne się wzdrygnąłem.

— A-Ale... czemu mi to robisz?

— Och Polen~ naprawdę tego nie rozumiesz?  - potrząsnąłęm głową na nie. — Ich liebie dich Polen~ - No to teraz się chyba sobie żartuje! — A teraz przepraszam. Muszę sprawdzić czy twój BYŁY chłopak wyjechał już z miasta.

— Ch-Chwila... Co?! Co ty mu zrobiłeś?!

— Kazałem wyjechać i nigdy nie wracać. Bo zabije jego rodzinę. A teraz przygotujecie go.
Rozkazał swoim "pracownikom". Ponownie zacząłem się wyrywać, szarpać i wiercić, ale na marne. Mężczyźni podeszli do mnie i przytrzynali. Jeden z nich podszedł do stołu i wziął strzkawke. Kiedy wbijał ją ja pomyślałem tylko te słowa, która kiedyś powiedziałem Rosji: "Kocham cię Rus..."
Po chwili znowu zemdlałem, a kiedy się obudziłem... miałem pustkę w głowie.

- Niemcy -

Wyszedłem z tego pokoju, gdzie był Polen. Mój plan był oczywisty, ale i trudny. Jeżeli coś pójdzie nie tak, mogę zabić mein Liebe. ( Moja miłość ) A jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to będę mógł być z nim do końca życia. No po przecież... Rosja już tu nigdy, ale to NIGDY nie wróci.

- Rosja -

Miałem już wszystko spakowane. O dziwo zmieściłem się w jedną walizkę i jedną torbę. Wszystkie podręczniki czy inne zeszyty, zostawiłem, ale tylko jeden zabrałem. Ten, w którym pisałem z Polską na naszych korepetycjach.

Ubrania spakowałem do walizki, a niektóre do torby. Jakieś pamiątki, zostawiłem, ale wziąłem też i te najważniejsze. Kilka zdjęć mojej rodziny, moje i Polski z przed kilkunastu lat i teraźniejsze, gdzie jesteśmy razem na wzgórzu.

Mimowolnie uśmiechnąłem się do ramki, ale musiałem zaprzestać moją czynności, ponieważ nie miałem za dużo czasu. Popatrzyłem się na moje łóżko, gdzie leżała Białoruś. Spała. Podszedłem do niej, przykryłem i pocałowałem w czoło. Chciałem już dzisiaj opuścić dom. Wolę mieć to już za sobą.

Wziąłem bagaże i zszedłem na dół. W korytarzu stał ojciec wraz z Ukrainą i Rzeszą. W ich oczach były łzy. Szczególnie w oczach ojca. Zasmuciłęm się, ale przypomniałem sobie, że robię to dla ich dobra.

— Jak chcesz to przyjeżdżaj kiedy chcesz. - mężczyzna położył na moim ramieniu rękę, a następnie przytulił. — Kocham cię synu... - ja nic nie mówiłem tylko odwzajmeniłem gest. Ukraina rzucił się na mnie z płaczem.

— Masz kiedyś wrócić. Jasne?

— Jasne Uki. - przytuliłem go. Pożegnałem się z Rzeszą i wyszedłem z mojego rodzinnego domu. Czeka mnie dużo poważnych decyzji.

----------------------

Macie taki rozdział na dzień dobry uwu. Wiem że robię coraz krótsze, ale muszę mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza.

Ogólnie co do wtorku.

Nie będzie rozdziału, bo mam ważny dla mnie egzamin i pewnie potem nie dam rady napisać kolejnej częściej. ALE jeżeli chcecie to mogę zrobić dwa dzisiaj i dwa jutro. Spróbuję długie, ale nie obiecuję.

Do następnego ♥️

- Hill -

____________________

" Together, forever " - ruspolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz