Nie wiem, o co chodziło Tomowi, ale go posłuchałam. Nie chciałam teraz mieć kłopotów od jego strony. Idąc wzdłuż uliczek, nie zauważyłam nic podejrzanego. Ludzie zachowywali się normalnie, a auta nie zatrzymywały się koło mnie. Z jednej strony mi ulżyło.
Dochodząc do klatki, zauważyłam, że ktoś stoi pod nią. Po posturze mogłam stwierdzić, że jest to mężczyzna. Ubrany cały na czarno w krótkie spodenki i bluzę. Na lewej nodze spostrzegłam tatuaż pająka. Zorientowałam się, że to Dark, gdyż widziałam jego tatuaże poprzednim razem. Zawahałam się, ale schowałam za ścianą i napisałam krótkiego SMS-a do Toma, że chłopak stoi pod klatką. Byłam trochę przestraszona, gdyż wiedziałam, że chłopak jest nieobliczalny. Po chwili dostałam wiadomość:
Słoneczko nie musisz się ukrywać przede mną za ścianą.
Zadrżałam lekko. Schowałam telefon i postanowiłam zmierzyć się z teraźniejszością. Wyszłam ze swojego ukrycia i ujrzałam przed sobą twarz. Chłopak uśmiechnął się do mnie, lecz stwierdziłam, że ten gest oznacza kłopoty.
- Jak to jest, że cały czas mnie prześladujesz? - spytałam. Chciałam przetrzymać go, jak najdłużej, aby może zdążył przyjść Tom.
- Gdyby nie to, że Tiger mi podpadł to bym Cię załatwił inaczej. - zbliżył się do mnie niebezpiecznie blisko. Złapał mój podbródek pomiędzy palce, a swoim językiem przejechał po ustach. Odwróciłam głowę w drugą stronę, gdyż ten widok mnie obrzydzał.
- Czym Ci niby podpadł? - spytałam. Może złym tropem, ale chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o tej sytuacji.
- To chłopaczek już nie powiedział Ci, czym się zajmuje on i inni? - spytał. Mogłam objąć dwie drogi. Albo powiedzieć, że wiem, czym się zajmują i dowiedzieć się, czemu mnie dręczy albo powiedzieć prawdę i czekać na rozwinięcie akcji. Strasznie biłam się z myślami.
- Oczywiście, że nie wiem, bo nie chcą mnie narażać. - powiedziałam od niechcenia. Chłopak zaśmiał się ze mnie. Zmarszczyłam brwi w zdezorientowaniu. Zarzucił na moje ramiona swoją rękę i zaczęliśmy iść. Nie chciałam się oddalać, bo w każdej chwili mógł pojawić się Tom, a teraz nie będzie wiedział, gdzie się znajduje. - Gdzie idziemy?
- Myślałaś, że nie wiem, że ich powiadomiłaś? - zbliżył twarz do mojego ucha i wyszeptał. Pod jego głosem przeszły po mnie dreszcze. Spięłam całe ciało, gdyż wiedziałam, że popadłam w niezłe bagno.
- Co się z Tobą stało? Nie byłeś taki przecież. - wyszeptałam. Co ja takiego zrobiłam w życiu, że wszystko przydarza się właśnie mnie?
- Ty byłaś moją zabaweczką tylko. Wiedziałem, że zadajesz się z Tomem. - powiedział. Jaka ja byłam głupia. Weszliśmy do jakiegoś klubu. Było bardzo duszno, a ludzie bawili się niczego nieświadomi. Przeszliśmy do jakiś loży, gdzie siedziało trzech facetów. Na początku ich nie poznałam, lecz gdy podeszliśmy bliżej zorientowałam się kto to jest. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko ciągnie się za mną.
- Przyprowadziłem twoją córeczkę. - powiedział John, gdy byliśmy już koło stolika. Chciałam się wyrwać z jego sideł, lecz ten tylko mnie mocniej przycisnął. Mój ojciec nic się nie zmienił. Może tylko to, że już tyle nie pił, ale stał się trochę wyluzowany, jeżeli mogę to tak określić.
- Po co nam ta dziwka? - spytał trzeci facet. Jego akurat nie kojarzyłam, lecz wiem, że drugim facetem jest ojciec Olivii. Oboje się uśmiechnęli do siebie, a ja planowałam, jak stąd uciec.
- Myślałaś, że Was nie znajdziemy, córeczko? - zignorował pytanie mój ojciec. Uśmiechnął się pod nosem, a w dłoni okręcał szklaneczkę z brązowym płynem.
- Myślałam, że bardziej zapijesz się w trzy dupy za nim mnie znajdziesz. - warknęłam, a po chwili poczułam szarpnięcie. Ojciec momentalnie znalazł się koło mnie, a w jego dłoni ujrzałam moje włosy. Poczułam, jak wokół ucichła muzyka. Byliśmy tylko my w piątkę i nikt inny. Strach i złość buzowała w moich żyłach.
- Nie tym tonem kochanie. Pamiętaj, że zawsze będziesz na mnie skazana. - warknął mi prosto w twarz. Od razu przed moimi oczami przelatywały wspomnienia. Przekrzywiłam głowę w bok, a on mocno złapał za moją szczękę i odwrócił twarz w swoją stronę. Coraz mocniej zaciskał ucisk. W oczach pojawiły mi się łzy, lecz powstrzymywałam się, aby nie wypłynęły. Popchnął mnie na fotel, a sam usiadł koło mnie. Odsunęłam się na tyle, aby być z dala od niego.
- Czego ode mnie chcecie? - spytałam. Chciałam grać twardą, jednak nie wiedziałam, ile jeszcze tak wytrzymam.
- Od Ciebie? Tylko kasy. - powiedział ojciec Olivii. - Od Twojego chłoptasia bardziej chcemy więcej. - zaśmiał się. Zmarszczyłam brwi, gdyż nie przypominam sobie żebym miała jakiegoś chłopaka.
- Ale przecież ja nie mam chłopaka. - powiedziałam. Wszyscy się zaśmiali przy stoliku oprócz mnie. Nie wiedziałam, o co im chodzi.
-Nie udawaj idiotki. - powiedział John. - Teraz nic ci nie zrobimy, jednak masz trzymać gębę na kłódkę. Do końca tygodnia masz dostarczyć nam sto tysięcy. Lepiej żeby nikt się o tym nie dowiedział, bo mamy Cię na oku na każdym kroku. - dokończył.
- Nie mam tyle kasy. - odrzekłam. Poczułam, jak w kieszeni wibruje mi telefon. Byłam szczęśliwa, że w porę go wyciszyłam.
- Weź od chłoptasia, idź do banku. Wymyślisz coś. Jesteś mądrą dziewczynką. - powiedział mój ojciec i już ich nie widziałam.
Skierowałam się do wyjścia z klubu, bo stwierdziłam, że nic tu po mnie. Muszę uciekać, jeżeli chcę przeżyć. Przecież nie zdążę uzbierać tyle pieniędzy. Tym bardziej do końca tygodnia. Zaczęłam biec do domu. Nic mnie w tym momencie nie obchodziło, jak znaleźć się w mieszkaniu i zamknąć się w pokoju, aby się zacząć pakować. Nie chciałam, aby przeszłość mnie dopadła. Myślałam, że ojcowie odpuszczą nam. Jeżeli mnie znaleźli to Olivię też prędzej czy później dopadną. Jestem tylko ciekawa, jaką rolę w tym grają chłopaki.
Wbiegałam po schodach, jak opętana. Weszłam do mieszkania i szybko pobiegłam do pokoju. Poczułam, jak po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Już nie miałam sił. Wydarzenia mocno mnie dobiły. Piękne urodziny. Nie przejmowałam się krzykami z pokoju obok, tylko przeszłam do komody, gdzie znajdowała się moja walizka. Wyrzucałam wszystkie rzeczy z szaf i pakowałam je do walizki. Usłyszałam, jak ktoś stanął w drzwiach, lecz to zignorowałam. Chciałam, jak najszybciej wyjechać, aby nie narażać Olivii. Tą dziewczynę traktowałam jako siostrę, dlatego chcę odciągnąć ją od problemów. Poczułam, jak ktoś szarpie mnie za ramię. Odwróciłam się i od razu upadłam na kolana na podłogę. Czułam się bezsilna, a łzy zdradzały to.
Hej kochani.
Wrzucam nowy rozdział i liczę bardzo na to, że się na mnie nie obraziliście.
Pozdrawiam
Natuplocia <3
CZYTASZ
To jeszcze nie koniec
Romance"- To on. - wyszeptałam. - To on mnie przetrzymywał. To on mnie chciał zgwałcić. To on, nie Ty! - wykrzyczałam prosto w twarz, szatynowi. Chłopak zaciskał swoje dłonie coraz bardziej na moich ramionach. W moich oczach zebrały się łzy. - Ale to prze...