- W sumie to tak. - odparła. - Cały czas nie wiem, co jest pomiędzy nami. Niby wychodzimy razem, spędzamy razem czas, ale nadal nie zapytał mnie o chodzenie.
- Wiesz, że możliwe, że on traktuje Cię już jako dziewczynę? - spytałam. - Wiesz jacy są chłopacy.
- Może i tak, ale nie sądzisz, że to bardzo dziwne? - spytała mnie, jednak sama nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Do sali w tym momencie wparowali chłopcy. Dziękowałam w duchu, że przerwali nam rozmowę, bo nie wiedziałam, jak odpowiedzieć na to pytanie.
Wszyscy wyglądali zabawnie. Włosy mięli postawione na różne strony, a miny były bardzo przybite. Chyba nie zauważyli, że się przebudziłam. Usiedli na miejscach i zaczęli ze sobą rozmawiać. W ogóle nie zwrócili na nas uwagi. Chciało mi się z nich śmiać. Olivia popatrzyła na nich, potem na mnie i znowu na nich. Głośno odchrząknęła, aby zwrócić ich uwagę na nas. Nic to nie pomogło, dlatego wstała. Podeszła do Jasona i trzepnęła go w tył głowy. Chłopak podniósł się nagle i chciał jej już coś powiedzieć.
- Zrób jej coś, a będziesz miał ze mną do czynienia. - odezwałam się. Chłopak zatrzymał się w miejscu, a reszta spojrzała na mnie w szoku. Wyszczerzyłam się do nich w uśmiechu. Przez moment zapanowała cisza, ponieważ cały czas wpatrywali się we mnie, jak w obrazek. Widząc to, brunetka podeszła do mnie i zajęła swoje poprzednie miejsce.
- Chyba to trochę dłużej potrwa. - zaśmiała się z nich. Dołączyłam do niej po chwili.
- Nie wierzę. Troll się obudził. - zaśmiał się Matt i do mnie podszedł. Lekko mnie przytulił. Reszta chłopaków zrobiła to samo, oprócz Jasona. Chłopak stał w miejscu i się nie ruszył nawet o minimetr. Nie rozumiałam, dlaczego on tak zareagował.
- Chłopaki zostawmy ich na chwilę samych. - powiedziała nagle Olivia. Spojrzałam na nią, bo nie chciałam zostawać sama z Jasonem. Do teraz pamiętam całą rozmowę z nim. Chciałam tego uniknąć. Po chwili w sali zostałam ja i szatyn. Chciałam się poprawić, lecz przeszkadzały mi wszystkie kable.
- Możesz mi pomóc? - spytałam. Chłopak wzdrygnął się od mojego głosu, lecz zwrócił na mnie swój wzrok. Pokazałam mu na oparcie. Po chwili podszedł do mnie i zaczął je podnosić. Usiadł na taborecie koło mojego łóżka.
- Przepraszam. - wyszeptał. Bardzo dziwnie się zachowywał. W pokoju można było wyczuć napięcie, jakie panuje pomiędzy nami. - Nie rozumiem, jak mogłaś to zrobić. - schował twarz w swoje dłonie. Po chwili na mnie spojrzał.
- Każdy by to zrobił. - powiedziałam. Chciałam uniknąć takiej rozmowy.
- No właśnie nie każdy. Mogłaś zginąć. - wyjąkał.
- Ale żyję i mam się dobrze. - oparłam się wygodnie o oparcie. Chciało mi się pić, jednak nie chciałam przerywać rozmowy. Chciałam mieć ją już z głowy.
- Zrobię wszystko, aby oni Cię już nie dorwali. - wyszeptał pod nosem, jednak zdołałam to usłyszeć. Myślałam, że mam omamy.
- Nie mów, że oni żyją. - popatrzyłam na niego z przerażeniem. Chłopak chyba zorientował się, że powiedział to za głośno. Zacisnął szczękę w złości na siebie.
- Uciekli w ostatniej chwili. - wyjaśnił. - Szukaliśmy ich wszędzie, lecz nie wiemy, gdzie się podziewają. Musieli dobrze się zaszyć.
- Ten koszmar będzie nadal trwał. - powiedziałam. Do sali nagle weszła pani doktor. Rozpoznawałam ją bardzo dobrze, ponieważ poprzednim razem również mnie ratowała. Uśmiechnęła się do mnie i stanęła przy łóżku.
- Mam dobre wieści. - zaczęła.
- Niech pani mówi. - odpowiedział za mnie Jason.
- Twoja rana dobrze się goi. - zaczęła. Spuściłam wzrok na pościel. Poczułam na swojej dłoni nagłe ciepło. Zorientowałam się, że chłopak złapał mnie za nią i lekko pocierał ją kciukiem. - Przez to, że spałaś tak długo już jutro zaczniesz rehabilitację. Myślę, że za kilka dni będziesz mogła wrócić do domu. - wyjaśniła. Ucieszyłam się, lecz nie na długo. Kobieta zrobiła poważną minę, dlatego już wróżyłam, że ma też złą wiadomość.
- Niech pani mówi wszystko. - zarządziłam. Nie chciałam mieć żadnych ukrytych wieści.
- Zaniepokoiły mnie niektóre twoje wyniki badań, dlatego zleciłam dodatkowe. Na dniach będą wyniki. - wiedziałam, że nie mogę być długo szczęśliwa. Była bardzo poważna w tym co mówi. To nie wróżyło nic dobrego.
- Co to znaczy? - spytał Jason. Kobieta spojrzała na niego, a potem ponownie na mnie.
- Na razie tego się nie obawiajcie. Mam szczerą nadzieję, że to było tylko jednorazowe. - powiedziała i wyszła. Zostawiła nam wiele pytań bez odpowiedzi. Po chwili weszli nasi znajomi. Olivia widząc nasze dłonie, uśmiechnęła się pod nosem. Jason szybko odsunął dłoń, a mi szczerze zrobiło się przykro.
- Co tam Ci gadała? - spytał Tom. Tak samo, jak ja, on nie lubi lekarzy i szpitali.
- Wszystko idzie bardzo dobrze. Jutro zaczynam rehabilitację. - przyznałam. Nie chciałam im na razie mówić o złych wynikach. Jason chyba to uszanował, bo nie odezwał się słowem.
Wszyscy siedzieli u mnie do późnego wieczora, dopóki pielęgniarki nie wygoniły ich. Szybko się pożegnali i wyszli. W końcu miałam trochę czasu na odpoczynek i na rozmyślanie. Byłam bardzo niespokojna słowami pani doktor. Chciałam znać już odpowiedzi na pytania, jakie sobie postawiłam. Sytuacja z Jasonem nadal jest dla mnie nieznana. Chłopak zachowywał się dziwnie. Prawie w ogóle się nie odzywał przez cały dzisiejszy pobyt. Chciałabym poznać chociaż jedną myśl, jaka przechodziła przez jego myśli.
Hej hej.
Jak Wam się podoba?
Pozdrawiam,
Natuplocia<3
CZYTASZ
To jeszcze nie koniec
Romance"- To on. - wyszeptałam. - To on mnie przetrzymywał. To on mnie chciał zgwałcić. To on, nie Ty! - wykrzyczałam prosto w twarz, szatynowi. Chłopak zaciskał swoje dłonie coraz bardziej na moich ramionach. W moich oczach zebrały się łzy. - Ale to prze...