Rozdział I

2.2K 20 6
                                    

Hailey

Słysząc pukanie do drzwi, a raczej walenie, podniosłam się ociężale z łóżka i ruszyłam w stronę przedpokoju, ówcześnie zakładając puchowy szlafrok. Przejrzałam się szybko w wiszącym na korytarzu lustrze i stwierdzając, że wyglądam tragicznie, otworzyłam drzwi.

Nie zdziwiłam się widząc rudą u progu mego mieszkania. Bez żadnego słowa przepchnęła się w głąb mieszkania, na co przewróciłam oczami. Przekręciłam zamek w drzwiach i ruszyłam za przyjaciółką w stronę salonu, gdzie włączony był już telewizor.

Przewracając ponownie oczami na zachowanie przyjaciółki, ruszyłam w stronę kuchni, gdzie wstawiłam wodę na kawę. Kawa była czymś czego teraz potrzebowałam. Ranek bez wypicia kofeiny sprawiał, że byłam cały dzień bez humoru.

- Dzisiaj w parku znaleźli ciało mężczyzny. - usłyszałam z salonu na co westchnęłam.

Portland niegdyś było spokojnym miastem. Nic złego się nie działo. Żadnych napaści, kradzieży ani morderstw. Jednak od kilku tygodniu w okolicy zaczynały dziać się różne rzeczy. Morderstwo goni morderstwo. Znalezione cztery trupy w ciągu kilku tygodni, sprawiało, że mieszkańcy zaczynali panikować, co nie było na rękę policji, która próbowała złapać przestępcę. Bez strachu nie wychodziło się z domu. Każdy bał się że to on stanie się kolejną ofiarą i zostanie znaleziony gdzieś w krzakach z dziurą w głowie.

Kiedy woda w czajniku się zagotowała, zalałam dwie kawy, dodając do jednej trochę mleka. Chwyciłam dwa kubki i ruszyłam do salonu, stawiając na szklanym stoliku kubek mlecznej kawy dla przyjaciółki.

- Dziękuję. - wyszeptała, chwytając za napój i zamoczyła usta w gorącym napoju.

Zajęłam miejsce na krańcu kanapy i podkulając kolana pod klatkę piersiową, owinęłam dłonie wokół kubka, rozkoszując się ciepłem i zapachem świeżej kawy. Wzięłam łyka, a gorzki posmak pobudził moje walory smakowe. Tego mi było trzeba. Czarnej kawy, która pobudzi mnie do życia.

Skupiłam wzrok na telewizji, gdzie leciały wiadomości i mówiono o znalezionym ciele. Ignorowałam Silvię, będąc dalej na nią złą za wczorajszy wybryk, co nie spodobało się rudej.

- Nie słuchasz mnie. - bąknęła pod nosem, a ja w ułamku sekundy skupiłam na niej swój wzrok.

- Zdziwiona jesteś?

- Uch... - wydała z siebie irytujące warknięcie i zajęła podobną pozycję co ja na mojej kanapie. - Nie możesz być na mnie zła. Nie zrobiłam nic złego.  

Prychnęłam pod nosem, kręcąc głową w zaskoczeniu. Ja jej kurwa dam. Moja wściekłość na nią nie znała granic. Byłam moment od wyjścia z siebie i stanięcia obok.

- Zostawiłaś mnie samą w klubie.

- Poznałam faceta.

- Obiecałaś, że wracamy razem z imprezy, a znowu skończyło się tak jak zawsze.

Warknęłam, na co dziewczyna skuliła się w kącie kanapy. Wzbudziłam w niej poczucie winy. I dobrze. Niech w końcu zacznie dotrzymywać złożonych obietnic. Nowo poznany facet nie jest usprawiedliwieniem, aby zostawić swoją najlepsza przyjaciółkę samą sobie.

- Przepraszam. - szepnęła, a ja wzruszyłam ramionami. - Na prawdę mi przykro.

Zrobiła mi się jej trochę żal, ale widziałam, że następnym razem znowu zrobi tak jak wczorajszej nocy. Znałam ją aż za bardzo.

- Słyszałam to już wiele razy, Silvia. - westchnęłam, chwytając za przegrodę nosa. - Po naszej rozmowie telefon mi padł i nie mogłam zamówić ubera. Zostawiłaś mnie samą, na pastwę losu.

Zagrajmy w Grę +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz