Rozdzial 10

6 0 0
                                    

Na jego ostry ryk zrozumiala, ze nie zartowal. Musiala sie wziac w garsc i sie opanowac bo przeciez oboje mieli jechac w tym samym aucie, to on mial miec zasloniete oczy na 1 km trwania wyscigu i to ona miala go doprowadzi szczesliwie do mety.

- Dasz rade Jul wierze w ciebie – dodajac jej otuchy skierowal te slowa juz w masce na oczach i lekko sie usmiechnal. – Skarbie musisz mi dawac jasne znaki kiedy mnie wyprzedza czy jestem na swoim pasie oraz kiedy zobaczysz znak ze mozemy startowac

Ta na te slowa kiwnela glowa

- Jul musze wiedziec, ze zrozumialas to nie zabawa, ja nie bede nic widzial, a moje auto ma ponad 400 koni i latwo o pomylke

- Przepraszam to z nerwow, ta zrozumialam

- Grzeczna dziewczynka , zaczynamy zabawe – i przygazowal lekko budzac samochod do zycia

Ktos stanal na srodku z czerwona szmatka w rece i krzyknal – Czas dac przemowic maszynom ! Gotowi do startu –

- Magnum gazu zielone ruszamy – na te slowa wbil mocno dwojke bo przez mocne gazowanie nie musial wbijac jedynki i ruszyl z piskiem opon. – Lekko w prawo Magnum zjedzasz na sasiedni pas Magnum ! – krzyknela

- Skarbie slysze cie, nie krzycz – odpowiedzial ze spokojem zmieniajac szybko biegi z trojki na czworke. Na desce licznik pokazywal juz 120 km/h

- Dodaj gazu jestesmy na rowno z nimi, nie tak mocno w prawo trzymaj sie pasa – szlismy leb w leb z Dodgem obok ktorego stalismy na samym poczatku, jego pilotem nie byla dziewczyna a chlopak – musimy to wygrac, musimy – powtarzalam sobie w myslach

- Magnum zjezdzasz z pasa, Magnum w prawo lekko, dodaj gazu, o boze rozbijemy sie– kola lekko zahaczaly o piasek i auto zjedzalo z asfaltu na pobocze. Szybka redukcja z piatki na czwortke maksymalnym moment spowodowal ze Subaru lekko unioslo przednie opony i juz prowadzilo az do samej mety. Nagle ostre hamowanie spowodowalo ze Julia musiala zlapac sie deski zeby zaamortyzowac sile a pasy punktowe mocno sie zacisnely na jej klatce piersiowej.

- Magnum ! Wygralismy Magnum, to bylo mega ale prosze nigdy wiecej – krzyczac to zdjela mu opaske, ale nie widziala w nim zadneu euforii, tylko mocno zaciskajace palce na kierownicy – Co jest skarbie? Ej – dotknela lekko jego ramienia ale zobaczyla w jego oczach tylko czarne wegliki ktore swiadczyly tylko o mocnym wkurwieniu – Magnum przerazasz mnie, powiedz cos

- Jedziemy do mnie – powiedzial oschle i wrzucil jednyke i ruszyl z piskiem opon. Nie odzywalismy sie do siebie cala droge cale 30 minut wydawalo sie wiecznoscia.

- Zrobilam cos zle, o co mu chodzi? Przeciez wygralismy – ciagle te mysli krazyly wokol jej glowy

Wjezdzajac na przedmiescia miasta dostrzeglam male ekskluzywne osiedle – No tak pomyslalam - jak zeby inaczej – szereg malych ladnych nowoczesnych domkow w tylu norweskim sciagnal sie nieskonczenie. Przewazala szerosc beton i szklo – dlaczego jedziemy do ciebie Magnum jeszcze nigdy mnie nie zaprosiles do siebie – powiedzialam do niego, ten tylko mocniej rece zacisnal na kierownicy i jechal dalej w milczeniu. Skrecil lekko w lewo i moim oczom ukazal sie ogromny prostokatny dom w stylu kontenera z licznymi przeszklonymi oknami od podlogi az po sufit, parterowy z duzym basenem ciagnacym sie na cala dlugos. Nie mogac uwierzyc w to co widze murgalam pare razy czy to nie czasem sen. Magnum wjechal powoli na posesje i zaparkowal obok Mercedesa klasy G, nie czekajac na mnie wyszedl i ruszyl szybkim krokiem do domu.

- Magnum prosze powiedz cos poczekaj na mnie, ja nie wiem dokad mam isc – szepnelam cicho bedac juz w srodku bojac sie zeby kogos nie obudzic bo bylo juz po 23 godzinie .

- Nie ma nikogow domu jestesmy sami – ruszyl korytarzem przed siebie mijajac kolejne drzwii nagle skrecil w lewo. Stanal na srodku swojego pokoju i chodzil w kolkotrzymajac sie za glowe, mowil cos do siebie bardzo cicho tak, ze nie moglam godoslyszec. Boksowal z calych sil wiszacy w rogu worek bokserski, ten widok mnie zamurowal ,nie widzialam jeszcze tak zagubionego Magnuma zniknal pewny siebie chlopak a stal przede mna chlopczyk z panika w oczach.

- Jul, skarbie ja nie wiem co mi strzelilo do glowy, wybacz mi – na te slowa upadl na kolana i zawiesil rece po bokach jakby czekal na wyrok

- Skarbie juz dobrze jestem tutaj – kucnelam obok niego i przytulilam go do siebie. Ten widok cierpiacego malego chlopca mnie zalamal, to nie moj Magnum co mu sie stalo i za co mnie przeprasza myslalam.

- Nie zdawalem sobie sprawy ze moglo cos ci sie stac Jul, jestem debilem ze chcialem sie scigac z toba, nie myslalem o konsekwencjach, wybacz

Na te slowa zabilo mi mocniej serce przytulilam go jeszcze mocniej i pocalowalam w policzek – czyzby Magnumowi zalezalo na mnie? – pomyslalam

- Popatrz na mnie Magnum – zlapalam jego twarz w swoje rece i wzrok nakierowalam na jego ciemne oczy – juz dobrze wszystko dobrze skarbie

Jego rece juz nie wisialy bezwiednie a przyciagaly mnie mocno do siebie, jego lapczywe usta chlonely moje – wrociles do mnie, wrociles- calowalam go po calej twarzy – kochaj sie ze mna Magnum – szepnelam do niego czerwieniac sie na buzi. Na te slowa chwycil mnie mocno za posladki i uniosl do gory niosac w strone lozka. Polozyl mnie na plecach, a sam stanal miedzy moimi nogami i sciagnal koszulke. To juz drugi raz kiedy mialam okazje przyjrzec sie jego klatce piersiowej. Mocno umiesniona sprawiala ze male kropelki potu od boksowania blyszczaly na jego ciele. Na ten widok mocno przelknelam sline nie mogac sie doczekac kiedy bede mogla go wkoncu dotknac. Sciagnal spodnie i zostal w samych boksrkach prezentujac swoja nabrzmiala meskosc. Nachylil sie do mnie calujac lapczywie po szyji schodzac nizej az do biustu.

- Rozbierz sie, chce cie zobaczyc cala

Na te slowa zarumienilam sie jeszcze bardziej, usiadlam na lozku i sciagnelam koronkowy top i zostalam w samym biustonoszu. Mial juz mnie cala, jeden jego ruch i bylam dla niego, odplywalam przy nim po prostu.

- Jul principessa, nie moge sie kochac z toba, zrobil bym ci dzisiaj krzywde, za duzo mam energii w sobie – na te jego slowa poczulam sie jakbym byla naga, chcialam sie ubrac szybko i wstac. Myslalam ze sie zapadne pod ziemie ze wstydu. Zrobilo mi sie przykro, ze mnie tak po prostu odtracil – jak on smial – pomyslalam. Chyba zobaczyl moja mine bo, wszybko odpial mi spodnie, zrzucil je na ziemie i przewrocil mnie na brzuch klepiac przy tym z calych sil po posladku ta ze jego reka sie odbila na mojej skorze.

- Nie mysl ze mi ucieksniesz Jul, nawet nie masz pojecia jak na mnie dzialasz co chcialbym ci zrobic ,ale nie dzisiaj moglbym cie skrzywdzic skarbie. Inaczej sie toba zajme – szepnal mi do ucha, siadajac na mnie okrakiem przewrocil mnie z powrotem na plecy.

Przewrotny losOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz