Dni wszkole po powrocie z kolonii mijaly bardzo szybko, nawet Jul wydawalo sie zeminelo pare dni raptem, a to juz ponad tydzien. Codziennie po zajeciachlekcyjnych mimowolnie odwracala sie w strone parkingu zerkajac na auto Magnuma.Szukala go na korytarzu za kazdym razem, ale on zachowywal sie tak jakby jejunikal – Oh Jul, daj sobie z nim spokoj.Bylo minelo. Wroc nic nie bylo – pomyslala i pokrecila glowa przechodzac obok Oskara i Holba przez szkolna stolowke. Dzien zapowiadaj sie dosyc dobrze nie liczac dzisiejszychwalentynek. Wszedzie wisialy sedruszka z bibuly i nadmuchiwane czerwone balony.Glowny hol w korytarzu szkoly i schody ciagnace sie na sama gore byly ozdobione przeroznymi liscikami milosnymi i wierszykami, ktore mialy symbolizowac klodki na moscie zakochanych.
- Jak tu ladnie Jul, popatrz tylko, czyste romantico – powiedziala Iwa schylajac sie do jednej z karteczek. Ta na te slowa przewrocila oczami udajac brak zainteresowania, ale w srodku lekko ja cos sciskalo. Dzwine uczucie cos pomiedzy rozczarowaniem a zalem. Ale przeciez nie mogla miec do nikogo pretensji tylko wylacznie do siebie samej. Bo to ona odpychala za kazdym razem Magnuma, a dzisiaj w ten romantyczny dzien zrobilo jej sie po prostu przykro. - Zadnego sms od niego, glupiej karteczki, no tak walentynki to nie swieto magnuma i nie w jego stylu sa takie pierdoly – pomyslala patrzac na usmiechniete dziewczyny trzymajace w rekach kwiaty.
- „Jak te paki rozy pokryte poranna rosa tak moja milosc bedzie rozkwitac do ciebie z kazdym promieniem slonca. O" . Juz kocham tego goscia Jul, normalnie kisiel – przeczytala podekscytowana Iwa na glos jedna z miliona wiszacych karteczek.
- Ehe – odpowiedziala przyjaciolce
- Ej co jest Jul ? Wydajesz sie jakas inna –
- Jest OK. Przejdzie mi to tylko chwilowe -
Iwa wzruszyla tylko ramionami bo wiedziala, ze nie ma sensu dalej drazyc tematu kazdy przeciez mogl miec gorszy czy lepszy dzien widocznie dzisiaj padlo na Julie. Idac dalej po schodach na ostatnie pietro, gdzie mialy zaczac sie ostatnie lekcje zauwazyly duze skupisko uczniow. Zaciekawione tym faktem podeszly blizej, zeby zobaczyc o co takie zamieszanie. Pelno uczniow cos szeptalo miedzy soba, a dziewczyny ktore staly przez nimi chichraly sie tylko i wymienialy sie spotrzezeniami ze ten ktos musial duzo zaryzykowac. Nie mogac przebic sie przez tlum uczniow Julia sprobowala obejsc dookola zbiorowisko i zobaczyla, na scianie czerwonym sprayem napisane jedno slowo, ktore juz jej ktos kiedys powiedzial „FRAGOLA".
- O kurwa ! Zabije go – rzucila w powietrze - to jest w jego stylu. Magnum – pomyslala
- Prosze Panstwa, koniec ogladania, prosze sie rozejsc! Wszystkich uczniow zapraszam do klas ! Nie ma na co patrzec – powiedzial Pondel przeganiajac zaciekawiony tlum.
Odwracajac sie Julia uslyszala koncowke rozmowy Pondla z innym nauczycielem – „...musimy wyciagnac dalekoidace konsekwencje" . Na te slowa lekko sie spiela, nie chciala zeby ktokolwiek ja powiazal z tym napisem. W myslach analizowala czy jeszcze przy kims Magnum tak do niej sie zwracal, ale nie potrafila sobie przypomniec, bo za kazdym razem jak byla z nim rozum jej sie wylaczal. Szukala go po klasie ale nigdzie go nie widziala.
Fragola, fragola ciagle w glowie powtarzala to slowo. Nie potrafila sie skupic na lekcji. Widziala nauczyciela jak chodzi po sali, pisze cos na tablicy, ale nie nic poza tym.
- Jul skup sie, Pondel cos do ciebie mowi – Iwa szturchajac ja w lokiec szepnela jej do ucha.
- Ja... ja panie profesorze –
W tem drzwi od sali klasowej sie otworzyly i stanela w nim przewodniczaca szkoly.
- Julia, proszona jestes pilnie do biblioteki – powiedziala
Ta na te slowa odetchnela z ulga, bo tym razem jej sieudalo wybrnac jakos z niezrecznej sytuacji. Wziela torbe z ziemi i ruszyla dodrzwi nie zadajac sobie sprawy co ja czeka. Przeszla przez dlugi hol, zeszlaschodami na sam dol do oddzielnego skrzydla, otworzyla drzwi od biblioteki, aletam nikogo nie bylo. – Hmm dziwne to –pomyslala rozgladajac sie na boki, szukajac niewiadomo czego. Przeszla dalej przez czytelnicze lawki, minela regaly i stanela jak wryta widzac, kto stoi przed nia oparty i biurko z zalozonymi rekami na piersiach.
- Magnum ! – krzyknela
- Magnum ! Co tu do cholery robisz? – krzyknela
- Podobal ci sie moj prezent Fragola ? – usmiechnal sie tylko lobuzersko
- To nie jest zabawne Magnum. Po pierwsze piszesz po scianach jakies slowa po wlosku, po drugie sciagasz mnie z lekcji do biblioteki niewiadomo w jakim celu. Po trzecie moge miec przez ciebie klopoty ...–
- Skarbie skoncz juz pierdolic – pomyslal. Nie dajac jej dokonczyc wyliczania odepchnal sie od biurka zlapal ja lekko za kark i przywarl do niej ustami tak, ze nie mogla zlapac tchu. Bila go piesciami w piersi, ale ten nic sobie z tego nie robil tylko dalej lapczywie ja calowal. Walczac z jego ustami Julia z calych sil odsunela sie od niego, dyszac niemilosiernie ze zlosci popatrzyla mu gniewnie w oczy z zamiarem opierniczenia go . Niestety to bylo jak zapalnik, jak czerwony kolor dla byka. Magnum uruchomil sie tylko bardziej. Lubil adrenaline i wyzwania. Zlapal ja w tali, przyciagnal ja mocno do siebie jedna reka a druka wrocil z powrotem do szyi i gladzil ja delikatnie patrzac Julii w oczy.
- Daj mi szanse – powiedzial i znow przywarl do niej ustami, ale tym razem bardzo powoli smakujac kazdy detal. Jezykiem delikatnie dotknal jej zebow by mogl sie przedostac dalej, czekal chwilke na zielone swiatlo i je dostal by po chwili juz ja namietnie i w pelni calowac. Przesunalswoje usta troszke nizej na szyje i jezykiem zataczal okregi zasysajac lekko ismakujac jej skore. Glebokie pocalunki jakie go nimi obdarzala sprawialy ze Magnum chcial wiecej i wiecej, patrzyl na jej zamkniete oczy i zaczerwienione policzki. Wiedzial ze juz jest jego.
- Principessa – szepnal jej do ucha odrywajac sie na chwile od jej ust.
- Czekaj na mnie po zajeciach, tylko nie na parkingu, a dwie ulice dalej tak zeby nikt nas nie zobaczyl, musimy ze soba porozmawiac – powiedziala zdyszana Julia. Odwrocila sie na piecie i poszla na koncowke lekcji. Siadajac z powrotem w lawce wyciagnela zeszyt z zamiarem notowania zapisanych tematow na tablicy, ale przeszkodzila jej Iwa.
-Jul ! Masz malinke na szyi – szepnela jej do ucha.
- Zabije tego drania, normalnie zabije go – powiedziala smiejac sie w zlosci i przerzucila wlosy na bark tak zeby ukryc slad zostawiony po ustach Magnuma. Wrocila pamiecia do tego co robili zaledwie dziesiec minut temu w bibliotece. Zlapala sie za szyje i dotykala opuszkami miejsce tam gdzie niedawno znajdowaly sie jego usta.
CZYTASZ
Przewrotny los
RomantizmLos lubi byc przewrotny, lubi zadrwic czasami i nakierowac na nas pewne osoby. Z pozoru obce niedostepne by po chwili zdac sobie sprawe ze tam gdzies na drugim koncu znajduje sie polowa nas samych.Ta sama mala czastka, ktora jest w nas sprawia ze tl...