Chapter 15.

2.8K 250 20
                                    

Orlando,
Floryda, USA.

               Zasnęłam wykończona na sofie w salonie. Czułam, że Rick przykrywa mnie kocem. Wszystko to, co zafundował mi przez pół dnia było czymś niezwykłym, a każdy centymetr mojego ciała był gotowy na ciąg dalszy. Rick Allen był tak niesamowitym facetem, że nie potrafiłam się nasycić. 

 - Co tam Rude?- jak zza ściany słyszałam głos Irona- Jestem w mieszkaniu Mai... Byłem do południa... Wziął od razu... Tak jest ze mną... Siostrzyczka się martwi? Dobrze powiem jak się obudzi... W kontakcie... 

- Która godzina- zapytałam sennie. Podniosłam się do pozycji siedzącej i poprawiłam włosy.

- Osiemnasta- otworzyłam szerzej oczy. Spałam dwie godziny- Layla nie może się do Ciebie dodzwonić. Wpadła w panikę i zorganizowała ekipę poszukiwawczą.

- Lay rzadko kiedy panikuje. Oddzwonię do niej, bo gotowa iść na policję- wstałam i owinęłam się kocem i podeszłam do swojej kurtki. Na wyświetlaczu widniało siedemnaście nieodebranych połączeń i osiem wiadomości. Wszystkie były od Layli. Nawiązałam połączenie.

- Robisz sobie jaja?!- usłyszałam w słuchawce. Layla chciała dać mi reprymendę- Pół dnia nie ma z Tobą kontaktu. Wiesz jakie myśli chodziły mi po głowie?

- Uspokój się, nie miałam jak zadzwonić...- ściszyłam głos- Nic mi nie jest.

- Teraz już wiem, Rude mi powiedział, że jesteś z Rickiem i pieprzycie się cały dzień.

- Nie teraz. Jesteśmy w kontakcie- zakończyłam połączenie. Rzuciłam aparat na blat wzdychając ciężko.

- Myślę, że Twoja siostra nie będzie miała czasu na dzwonienie do Ciebie- odezwał się Rick.

- Dlaczego?- nie wiedziałam o czym mówił.

- Skoro jest u niej Jamie, to nie będą oglądali znaczków.

- Jamie jest u mojej siostry?

- Dzwonił z motelu- kontynuował Iron- Siostra się nudziła sama. 

- Z pewnością tak- Layla i nuda to były dwa pojęcia, które nie były nawet blisko.

- Dlatego nie masz wyboru. Musisz tutaj zostać na noc. 

- Wybór jest zawsze- wiedziałam o czym myślał Rick. Nie miałam zamiaru stamtąd wychodzić, na pewno nie szybko- Nie możesz decydować za mnie.

- Nie powiesz mi księżniczko, że nie podoba Cię się tutaj- Allen podszedł do mnie. Ten cholernie męski zapach wdarł się do mojego nosa- Przecież nie mówiłaś, że jest źle.

- Bo nie jest.

- Liczyłem na taką odpowiedź- delikatny uśmiech Ricka przykuł moją uwagę. Widziałam, że był zadowolony z siebie- Nie poznałaś do końca moich możliwości.

- Jest coś jeszcze?- postanowiłam podjąć jego grę.

- Dużo więcej... Ale na razie muszę wyjść. Maya mnie prosiła o załatwienie jednej rzeczy. Wrócę za godzinę. Poczekaj na mnie.

- Godzinę?

- Tak- Rick zaczął zakładać buty- Czuj się jak w swoim mieszkaniu.

- Jasne- mój słaby uśmiech nie był zbytnio przekonujący, bo Allen dodał.

- Nikt Cię tutaj nie napadnie. 

- Wiem... Idź już.

                Rick uśmiechnął się i wyszedł z mieszkania. Zamknęłam zamki od środka i rozglądnęłam się dookoła. Pierwsza rzecz o jakiej pomyślałam to była kąpiel w obłędnej wannie. Ruszyłam w stronę łazienki. Zaraz po wejściu do środka odkręciłam kurek z wodą. Wanna zaczęła się napełniać. Wzięłam do ręki płyn stojący obok. Etykieta pokazywała, że zapach płynu to czekolada i maliny. Nalałam niedużo. Rozejrzałam się w poszukiwaniu czystego ręcznika, które leżały ułożone jeden na drugim, w rogu. Wzięłam jeden z nich. Kolejną rzeczą jakiej mi brakowało, były po raz kolejny.... majtki. Prawie każde spotkanie z Rickiem kończyło się utratą majtek. Od kolejnego razu miałam zamiar brać drugą parę na wszelki wypadek. Wyszłam z łazienki i ruszyłam wzdłuż korytarza. Chciałam obejrzeć resztę apartamentu. Zarówno sypialnia Mai jak i pokój siostrzenicy Ricka były równie okazałe. Każdy detal pasował do całości i całość do każdego szczegółu. Wszystko musiało być cholernie drogie, ja mogłam sobie pomarzyć o takim luksusie. W sumie, to taki przepych nie był mi do niczego potrzebny.

New Wings #1- BlairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz