Chapter 20

2.9K 222 28
                                    

Orlando,
Floryda, USA.

          Próbowałam otworzyć oczy, ale po kilku sekundach doszłam do wniosku, że to był najgorszy pomysł. Poczułam przeszywający ból w głowie. Syknęłam głośno. Zobaczyłam rozmazany obraz. Szybko przypomniałam sobie gdzie byłam. Leżałam na podłodze w jakimś pokoju. Miałam związane ręce i nogi. Byłam przywiązana do kaloryfera. Odwróciłam głowę.

- Szefie!- krzyknął mężczyzna siedzący na krześle- Nasza panienka się obudziła! 

- Dlaczego jestem związana?- zapytałam słabo. Usłyszałam homerycki śmiech. Facet wstał i zmierzał w moim kierunku. Kucnął koło mnie, łapiąc mnie za włosy. Zabolało. Poczułam napływający strach.

- Posadź ją i przywiąż- usłyszałam kolejny męski głos. Duży, łysy facet stał w drzwiach. Nigdy wcześniej go nie widziałam. Zaczęłam się szamotać- Nie szarp się dziwko i tak nic to nie pomoże. 

- Nie możecie mnie tutaj przetrzymywać! 

- Zamknij się- poczułam uderzenie w twarz i metaliczny posmak krwi. Wiedziałam, że w tamtym momencie żarty się skończyły- Mogę Ci obiecać, że to tylko początek.

            Facet wyszedł z pokoju, zostawiając mnie z drugim. Poczułam, że popełniłam najgorszy błąd w swoim życiu, który mógł być moim ostatnim. To nie tak miało wyglądać, Zaskoczyli mnie, tak jakby czekali na mój przyjazd. 

             Jakiś czas później źle się poczułam. Ból głowy narastał coraz bardziej. Byłam głodna, chciało mi się pić. 

- Daj mi się napić- powiedziałam do faceta. Popatrzył na mnie.

- Siedź tutaj, bez żadnych sztuczek- wstał z wyszedł z pokoju, po chwili wracając z butelką wody. Przekręcił nakrętkę i przystawił mi butelkę do ust. Piłam łapczywie, dużymi łykami.

- Dlaczego mnie tutaj trzymacie? 

- Przyjdzie szef, to się będzie z Tobą bawił cukiereczku.

- Harry! Zostaw nas samych!- usłyszałam głos, który już kiedyś słyszałam. Zaczęłam szybciej oddychać. To był ten skurwiel, który zabił moich rodziców i zgwałcił mamę. W mojej głowie zaczął buzować gniew, chęć zemsty i strach. Podniosłam wzrok i trafiłam na jego spojrzenie- Blair Marcos, cóż za spotkanie. Spodziewałem się, że nie będziesz sama. Rozczarowałaś mnie, ale z drugiej strony będę mógł się z Tobą zabawić.

- Ty podła świnio, morderco!- krzyczałam najgłośniej jak umiałam, na co usłyszałam tylko śmiech. Zaczęłam się szamotać. 

- Będziesz mogła spożytkować siły na co innego, a ja chętnie skorzystam- Bob wyciągnął z kieszeni nóż. Przyłożył go do mojej bluzki i jednym ruchem rozciął. Byłam w samym staniku. Facet obleśnie oblizał usta i obdarzył mnie pożądliwym spojrzeniem- Będę pieprzył Twoje cycki, potem zerżnę cipkę, a na koniec zabiję. Podoba Ci się taka perspektywa? Im bardziej będziesz miła tym mniej będzie bolało. 

            White przyłożył nóż do zejścia stanika. Wiedziałam, że chce go rozciąć. Ruszyłam się i poczułam, ból pod lewą piersią, a chwilę potem zobaczyłam lejącą się krew. Wpadłam w panikę.

- To Ci w niczym nie pomoże. Widzisz suko?!- wskazał brodą na rozcięcie- Bądź grzeczna ładnie mi obciągnij, a Twoja śmierć będzie szybka i bez bólu.

- Nigdy tego nie zrobię! Brzydzę się Ciebie!- wykrzyczałam, a chwilę potem otrzymałam kolejne uderzenie w twarz. White chwycił mnie za włosy i pociągnął w tył. Syknęłam z bólu. Niespodziewanie zaatakował moje usta. Kręciłam głową na boki. Trzecie uderzenie w twarz. White rozwiązał mnie i rzucił na łóżko.

New Wings #1- BlairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz