Pov Yoongi
Obudził mnie znienawidzony budzik, co oznaczało, że trzeba wstać do pracy. Pracuję w kawiarni. Może nie jest to praca marzeń, ale jestem tylko zwykłym studentem, który musi jakoś opłacać kawalerkę.
Wstałem i poszedłem od razu do łazienki. Stanąłem przed lustrem i spojrzałem na swoje odbicie.
Blada cera, brązowe oczy, drobne usta, mały nosek, miętowe włosy i strasznie chude ciało. Byłem... przeciętny.
Opłukałem twarz wodą, by poczuć się względnie wybudzonym. Umyłem zęby i roztrzepałem włosy w zamierzony nieład. Poszedłem ubrać się w coś w czym będę względnie wyglądać, jak człowiek. Wybrałem czarne rurki i czarną bluzę. Oryginalnie.
W sumie mógłbym się ubrać w coś ładniejszego i zrobić sobie lekki makijaż, ale są dwa powody, dlaczego tego nie zrobię. Po pierwsze zwyczajnie mi się nie chce, a po drugie nie mam potrzeby się stroić.
Poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie szybkie śniadanie. Nakarmiłem jeszcze Holly, bo biedna patrzyła na mnie dużymi oczyma, więc musiałem się ugiąć. Po ogarnięciu wszystkiego wyszedłem do pracy.
Nie miałem daleko, więc chodziłem do kawiarni pieszo. Dla umilenia czasu włożyłem słuchawki do uszu, odpaliłem swoją ulubioną playlistę, dłonie chowając do kieszeni spodni. Droga zajęła mi piętnaście minut, więc już po chwili wchodziłem na zaplecze lokalu.
Na widok, jaki tam zastałem wywróciłem teatralnie oczyma. Nie miałem już sił do tych dzieciaków. Jungkook i Taehyung, jak zwykle całowali się co rano w kącie zaplecza.
-Też tu jestem - powiedziałem po dłuższej chwili.
-Oo cześć hyung - powiedział lekko speszony królik, zaś Tae spalił tradycyjnie buraka na twarzy.
-Ta, cześć - westchnąłem ciężko - Gguk może już idź, bo spóźnisz się do szkoły, a ja popilnuję Tae - rzuciłem w jego stronę wymuszony uśmiech. Jakby uwielbiam te dzieciaki, ale są czasem wkurwiający.
-Tak, masz rację - Jungkook odwrócił się do Tae, by złapać go w talii -Pa, słońce - pocałował go czule na pożegnanie, odsuwając się od niego z lekkim ociąganiem -Pa, Yoongi hyung - również się pożegnałem, a młodszy wyszedł.
-Tylko się nie zjedzcie kiedyś - powiedziałem do Taehyunga.
-Oj nie przesadzaj. Po prostu przyznaj się, że zazdrościsz -uśmiechnął się typowo kwadratowym dla siebie uśmiechem, na co wywróciłem oczami.
-Chyba jednak nie - pstryknąłem go w nos - Chodź. Czas do pracy - na te słowa od razu ruszyliśmy w głąb lokalu.
Rano klientów było dosyć sporo, wzmożony ruch o tej porze nie był czymś niecodziennym. W końcu jest dużo osób, które przychodzą przed pracą do kawiarni po poranną kawę na wynos, by choć trochę się rozbudzić. I ja tych ludzi rozumiałem.
Wybiła trzynasta, czyli czas na przerwę obiadową. Z początku klientów było dużo, ich liczba sięgała do około dziesięciu. Potem było ich zdecydowanie mniej.
Wyszedłem na zaplecze by poudawać, że robię coś pożytecznego. Po chwili przyszedł Tae wpatrzony w telefon. Zmarszczyłem na to brwi, ale jak zobaczyłem na jego twarzy ten lekki rozmarzony uśmiech, to wiedziałem, że po prostu pisze z Kookiem.
Stwierdziłem, że nie będę siedział przy tym pajacu, więc wyszedłem na dwór by zapalić. Tak wiem, że to niezdrowe i tego typu rzeczy, ale jak się jest uzależnionym, to się jest. Nie miałem motywacji, aby rzucić nałóg.
Zacząłem palić w drugiej klasie liceum i od tego momentu dalej to robię. Chociaż jestem uzależniony, to jednak nie robię tego często. Jeśli już zdecyduję się zapalić, są to pojedyncze wypalone papierosy.
Odpaliłem fajkę i gdy już się zaciągnąłem dymem, to oparłem głowę o zimną ścianę budynku, pod którym stanąłem.
Zawsze w takich momentach, jak ten miałem jakieś rozkminy życiowe. I tak też było i tym razem. Przymknąłem oczy i myślami odpłynąłem daleko stąd.
W sumie nic w moim życiu się nie zmienia. Wstaje rano, ogarniam się, potem idę do pracy, by w nocy zakuwać na uczelnię. Nie chodzę na wykłady, bo w sumie i tak nic z tego nie mam. W sensie pojawię się raz na milion lat, ale raczej wolę się uczyć samodzielnie. Notatki z wykładów i tak zdobywam od znajomych, więc zamiast chodzić na nudne zajęcia zajmuję się czymś pożytecznym, czyli zarabianiem pieniędzy.
Zobaczyłem, że mój papieros jest już wypalony, więc wróciłem do środka i zacząłem ponownie pracę.
Nie zauważyłem, kiedy wybiła siedemnasta. Kawiarnia była zamykana o dziewiętnastej, więc zostały jeszcze dwie godziny pracy. Siedziałem właśnie za ladą, ponieważ było mało osób, Tae zaś był na zapleczu i przekładał towar.
W pomieszczeniu zabrzmiał delikatny dźwięk dzwoneczka i wszedł on.
Był to rudowłosy chłopak, o mocnych rysach twarzy - a zwłaszcza szczęki - drobnych oczach, pełnych czerwonych, jak wiśnie ustach i drobnych rączkach. Był chyba mojego wzrostu, ale pewności nie miałem. Był ubrany w czarne rurki i koszulę. Wyglądał jednym słowem zniewalająco.
Podszedł do lady i patrzył wprost na mnie zresztą tak samo, jak ja. Nie mogłem uwierzyć, że istnieje ktoś tak piękny. Po chwili się otrząsnąłem i stwierdziłem, że muszę zacząć rozmowę.
-Dzień dobry. Co podać? - zapytałem patrząc na niego. Miał śliczne oczy.
-Emm... Karmelowe latte poproszę - powiedział lekko zmieszany.
-Na miejscu czy na wynos? - dopytałem, ponieważ chłopak nie ruszył zająć żadnego stolika.
-Na wynos - kiwnąłem głową na znak, że rozumiem i zająłem się robieniem kawy.
Kątem oka widziałem, że chłopak cały czas mnie obserwuje, na co się lekko uśmiechnąłem. Gdy skończyłem robić kawę, odwróciłem się do niego przodem i postawiłem kubek na blacie.
- Trzy tysiące wonów -uśmiechnąłem się lekko, zauważyłem z zadowoleniem, że na jego policzkach pojawił się lekki rumieniec.
Chłopak postawił na blacie daną kwotę i jeszcze jakąś karteczkę, na widok której zmarszczyłem brwi. Chłopak tylko się lekko uśmiechnął i wziął kawę do ręki.-Do widzenia - i wyszedł.
Wziąłem karteczkę do ręki i ją rozwinąłem.
Będę przychodzić tu częściej
Uśmiechnąłem się lekko i wróciłem do pracy z dobrym humorem.
Muszę się czegoś dowiedzieć o tym aniele
Oto nowe opowiadanie, bo do Bad Idol nie mam motywacji. Rozdziały będą mniej więcej tej długości, więc będą mam nadzieję w miarę często
CZYTASZ
Coffee || Yoonmin
FanfictionYoongi jest zwykłym studentem, który pracuje w kawiarni by jakoś spłacić czynsz na kawalerkę i by mieć za co żyć. Jego życie jest monotonne i niczym się nie wyróżnia dopóki pewnego dnia o godzinie siedemnastej do kawiarni nie przychodzi pewien rudow...