Yoongi pov
Dzisiaj szedłem do pracy dopiero na piętnastą, ponieważ musiałem się przygotować do egzaminów, które zbliżały się wielkimi krokami. Wstałem wyjątkowo wcześnie, żeby szybciej zacząć naukę, przez co na nogach byłem już o godzinie szóstej.
Tak, wiem to do mnie nie podobne, ale trzeba "spanko" przełożyć na później.
Zjadłem na śniadanie płatki, bo nie trzeba było się przy nich zbytnio wysilać, a zresztą kucharz ze mnie nie najlepszy. Tylko i wyłącznie kawa była moją specjalnością. Oczywiście mogłem również pochwalić się umiejętnością robienia naleśników czy jajecznicy, ale to jest maksimum moich możliwości.
Zacząłem od przedmiotu, który szczerze idzie mi najgorzej, by mieć na niego najwięcej czasu i jak najbardziej świeży umysł. Dostałem od chłopaków z roku zagadnienia oraz część notatek i zacząłem naukę.
Na początku zapisałem sobie tematy, by się nie pogubić, a następnie zacząłem uważnie czytać. Podręczniki, notatki, encyklopedie, Internet - właściwie to wszystko z czego mogłem się czegoś nauczyć.
Może i jestem człowiekiem dość leniwym, ale jak mi na czymś zależy, to potrafię się do tego przyłożyć i dać z siebie wszystko.
Potem wszystko dokładnie porozpisywałem, porobiłem mapy myśli i robiłem notatki w sposób, jak to nazywam „na debila". Czyli czytam coś, wyciągam z tego jakiś wniosek i zapisuje własnymi słowami. Niby głupie, ale skuteczne.
Pozaznaczałem sobie najważniejsze rzeczy kolorowymi zakreślaczami, by rzucały się w oczy i ogólnie porobiłem rozpiski, rysunki lub tabelki by cokolwiek zrozumieć.
Nie lubiłem się uczyć, ale od zawsze byłem zdania, że jeżeli się teraz do tego przyłożę to coś osiągnę.
Niektórzy moi znajomi wyznawali zasadę, tak zwanych trzech Z. Zakuć, zdać, zapomnieć. A jeszcze inni uczyli się tylko z podanych zagadnień na egzamin. Według mnie oba te sposoby są beznadziejne, bo jednak czasem ta wiedza się przydaje i jeżeli chcesz się wykazać lub powiedzieć kiedyś „Tak wiem o czym mówisz", albo „A ja to akurat wiem" to porzuć te zasady w tempie ekspresowym.
Byłem tak pochłonięty nauką, że nawet nie zauważyłem, że było po czternastej.
Zamknąłem wszystkie książki, zeszyty i poszedłem do kuchni by zrobić na szybko coś do jedzenia.
Otworzyłem lodówkę, a moim oczom ukazało się prawie samo światło. Świetnie. Będę musiał zrobić po wypłacie zakupy.
Zacząłem szybko przeszukiwać szafki w celu znalezienia czegoś w miarę zjadliwego. Jedyne co mi się rzuciło w oczy to jakaś zupka chińska, której data ważności stanowiła wielką niewiadomą. Możliwe, że przeleżała tam wiele, wiele miesięcy. Wziąłem ją do ręki, bojąc się to sprawdzić.
Przecież one długo wytrzymują, prawda?
Wstawiłem wodę do czajnika, a później zalałem wrzątkiem kubek z zawartością torebki.
Szybko wszystko zjadłem i nie czułem się jakoś najgorzej, a nawet było w miarę dobre, więc chyba nie jest tak tragicznie.
Wziąłem do ręki bluzę, założyłem buty za kostkę i wyszedłem ochoczo z domu. Na miejscu byłem chwilę przed czasem, więc poszedłem na zaplecze się przebrać, ale jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem tam jakiegoś wysokiego chłopaka, który właśnie się przebierał.
Stanąłem przy framudze z uniesioną brwią do góry obserwując podejrzliwie chłopaka. Kto to jest? Jak się tu dostał? Co tu robi? Kim jest? On tu pracuje? Co, jeśli chcą mnie nim zastąpić? Z czego się utrzymam?
CZYTASZ
Coffee || Yoonmin
FanfictionYoongi jest zwykłym studentem, który pracuje w kawiarni by jakoś spłacić czynsz na kawalerkę i by mieć za co żyć. Jego życie jest monotonne i niczym się nie wyróżnia dopóki pewnego dnia o godzinie siedemnastej do kawiarni nie przychodzi pewien rudow...