Rozdział 4 "legendy plemienia"

532 20 0
                                    

I niby wszystko miało być okej, bo wpoiłaś się w Setha ale, cały czas czułaś że znajdujesz się nie tam gdzie powinnaś... A w końcu należąc do sfory cała reszta znała twoje myśli, a zarazem, wiedziałaś jak Seth cierpi przez twoją niepewność... a dodatkowo, zmieniał się tylko po to byś ty zwróciła na niego uwagę... Leath widząc to co się dzieje z jego bratem miała zamiar, cię ochrzanić... ale gdy zobaczyła jak bardzo cierpisz, przez jego zmianę, przestała mieć do ciebie jakiekolwiek pretensje i w dodatku została twoją najlepszą przyjaciółką.... 


2 DNI PÓŹNIEJ (zamieszkałaś u Blacków)

Kolejne ognisko tyle że tym razem miały to być legendy, a nie przesłuchanie Gdy byłaś gotowa, udałaś się na ognisko. Widziałaś że Seth aż zaniemówił a wszyscy wpatrywali się w ciebie jak w ducha...

- No co ? - zapytałaś...

- Nic, nic - powiedział Billy - Zaczynamy opowieści

Cullenowie się już wyprowadzili, a Edward dał belli do zrozumienia że jej nie chce... wracamy do opowieści...

Billy zaczął i zarazem skończył na historii o ofierze trzeciej żony

-Gdy syn Taha Akiego, oraz jego Trzeciej żony - Yaha Uta zabija Zimnego Mężczyznę, jego partnerka - Zimna Kobieta - rządna krwi, oraz pomsty ukochanego - atakuje wioskę podczas obrady starszyzny. Taha Aki rzuca się do walki z Zimną Kobietą, lecz jego szanse na wygraną są próżne. Wtedy objawia się odwaga jego żony, która wyciąga sztylet i wbija go sobie prosto w serce - co na półtora sekundy wystarcza by odwrócić uwagę wampirzycy, którą przyciąga zapach ludzkiej krwi. W tej samej chwili Taha Aki korzystając z jej nieuwagi - zatapia w Zimnej Kobiecie, swe kły. Nie był to koniec straszliwej walki, ale wódz nie walczył już sam. Dołączyli się jego dwaj młodsi synowie i wspólnie pokonali Zimną Kobietę.

- WOW.... - wyrwało się Belli

- Jak widać jej ofiara ocaliła plemię, i pomogła zgładzić zimną... - Powiedział Quill Area starszy...

- Szkoda że nie zachowało się jej imię - powiedziałaś i westchnęłaś.. po czym wtuliłaś się w ramię Setha... i twoje wewnętrzne rozdarcie dało o sobie znać...

Dało o sobie znać w dość nie codzienny sposób... bo tak oto stanęła ci przed oczami wizja Jaspera klękającego przed Volturimi... potrząsnęłam głową by pozbyć się tej myśli gdy nagle...

Zawiał bardzo silny wiatr, i niósł za sobą bardzo nie przyjemną słodkawą woń

- WAMPIRY - krzyknęliście i jak na komendę ustawiliście się w szeregu.. Jednak sam nakazał mi i Leath zostać...

Nie mogłam znieść myśli że Seth będzie tam beze mnie i że może mu się coś stać..

Twoja wyobraźnia podsuwała ci najczarniejsze scenariusze... i wiedziałaś że będziesz odchodzić od zmysłów do puki nie wrocą..

A ty pragnąc pokazać im na jakie cierpienia w duszy cię skazali przemieniłaś się i pomyślałaś o tym...

Sam zaklął pod nosem i pomyślał

- Jednak idą

Biegliście w stronę zapachu, był tak słodki że aż do omdlenia... od tego zapachu bolał cie nos... Gdy wbiegliście na polankę, zobaczyliście czwórkę wampirów..

Jaspera, Alice, Jane oraz Felixa. Wszyscy mieli czerwone oczy od ludzkiej krwi. A na sobie mieli czarne i długie peleryny... Ten widok sprawił że świeżo zagojona rana, owo rozdarcie wróciło z siłą 3 razy mocniejszą...

Sam podzielił was na dwie grupy... - zanim wampiry was zauważyły

Grupa 1 : Sam, Leath, Seth,Quil

Grupa 2 : ty, Jackob, Embry,

Wyłapałaś z myśli Setha że wcale mu się nie podoba że miałaś być w mniejszej grupie... czuł że może cię widzieć po raz ostatni, chciał cie chronić za wszelką cenę... A takie same emocje tragały tobą.

- Która to ? - zapytała Jane

- Ten biały wilk

Gdy tylko Jasper cię wskazał dziewczyna odwróciła się do ciebie twarzą... na jej ustach zagościł krzywy uśmieszek...

- Ty zapewne jesteś Anabell... to ty złamałaś serce wampirowi... - zaczęła mówić a ty przerwałaś jej warknięciem oznaczającym " to nie moja wina" widziałaś jak sam i reszta otaczają ich od tyłu a ty i reszta twojej grupy staliście by odciągnąć ich uwagę...

- Ach zapomniałabym się przedstawić dodała - i wbiła w ciebie spojrzenie - Jestem Jane.

Gdy tylko to powiedziała poczułaś tak potworny ból że aż zaskamlałaś...

Nie byłaś w stanie utrzymać wilczej postaci, przemieniłaś się z powrotem w człowieka. Ta część sfory która została na polanie nie wiedziała jak ci pomóc... mało brakowało a po prostu rzuciliby się na Jane... Jednak Jackob postanowił wezwać Sama i resztę i odwołać akcję, tylko po to by cię ratować...

Jackob usiadł i zawył a po kilkiu sekundach odpowiedziało mu wycie które rozpoznasz wszędzie... Seth - przebiegło ci przez myśl, a potem nie widziałaś nic

Gdy zaczyna zmierzchaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz