13. Garnek

570 28 3
                                    

~Od razu bardzo przepraszam za duże opóźnienie ~

Pov. Hinata

Wybaczyłem Kageyamie, ponieważ sytuacja nie była taka za jaką ją uważałem, ale patrząc teraz tak to zauważyłem że jestem zbyt dobry dla ludzi. Zawsze tak było; wykorzystywany przez wszystkich, wyśmiewany przez wszystkich i nie lubiany przez wszystkich. Kageyama to moje przeciwieństwo =pewny siebie, lubiany i wręcz przeciwnie do mnie - to on wykorzystuje innych. Tylko czemu sobie to wszystko uświadamiam o drugiej w nocy? Bo przypominały mi się słowa Oikawy, które wypowiedział prosto do mnie :"Ciekawy czy w łóżku też jesteś taki pyskaty". Co to wogóle miało oznaczać? Mam nadzieję, że nie jest to bezpośrednia myśl tylko ukryty przekaz. Czego on ode mnie chce, jestem zupełnym przeciwieństwem Kageyamy, a już wiem że z nim chodził, więc co on we mnie takiego widzi? Choć to samo mogę powiedzieć o Kageyamie, co on we mnie widzi... I zamiast pójść spać, jeszcze pół godziny głowiłem się nad tymi wszystkimi pytaniami. Wstałem więc nie wyspany obudzony krzykami jakiegoś idioty! Bo kto normalny o 5:19 krzyczy na całą  noclegownie "jaki piękny dzień" no tylko jakiś świr, ale ja się świrów nie boję. Pewnym siebie krokiem zacząłem iść w stronę owych zakłóceń mojego snu.
- Kto jest na tyle głupi aby o 5 budzić ludzi! - nagle zdałem sobie sprawę że stoję naprzeciwko większego ode mnie osobnika, który wbija we mnie swoje oczy jakbym był duchem. Owy osobnik to nikt inny jak...Oikawa.
- Przepraszam Hinata, obudziłem Cię?
- Tak, nie widać?! Pobudka jest dopiero o szóstej, czasami o szóstej trzydzieści, a nie o piątej!
- Już się tak nie złość, bo złość piękności szkodzi. Postawię Ci kawę na zgodę, oki? - lekko kiwłem głową na tak i ruszyliśmy w kierunku stołówki. Wiedziałem że to zły pomysł, ale byłem na tyle nie przytomny przez szybką pobudkę że chyba zapomniałem jakim potrafi być dupkiem. Niestety szybko sobie przypominałem. Gdy już siedzieliśmy przy stole popijając ciepły napój, doznałem szoku. Oikawa przybliżył się do mnie i objął rękę moją talię.
- Może za zaoferowaną kawę krótki i szybki seks? Nie daj się długo prosić. - wstałem szybko odsuwając się od bruneta.
-Jesteś nieniemalny?! Czego ty ode mnie chcesz? Żadnymi groźbami nie zrezygnuje z Kageyamy!
- Po co się tak unosisz? Ty nic nie rozumiesz co? - zaśmiał się pod nosem i wstał kierując się w moim kierunku - nie chce cie zniszczyć ani nie chce abyś z niego rezygnował. Odwrotnie, chce abyś go bardziej w sobie rozkochał, ponieważ wtedy zniszczę twojego kochasia. Nadal nie łapiesz? Kageyame można zniszczyć tylko w jeden sposób= odebranie mu tego co kocha. Uwielbiam niszczyć ludzi, a niszczenie Kageyamy daje mi największą satysfakcję. - nagle za plecami czułem już tylko ścianę, która skutecznie zablokowała mi drogę ucieczki. Oikawa pewny siebie stanął przede mną i skierował moją twarz w kierunku własnej. Jego ręką powędrowała pod moją koszulkę i już zamierzał mnie pocałować gdy usłyszałem głuchy dźwięk garnka, a on sam skulił się przede mną trzymając się za głowę.
- Już ci mówiłem. Trzymaj się z daleka od MOJEJ krewetki. - Kageyama chwycił moją dłoń i pobiegliśmy w górę po schodach do naszego pokoju.
- Przecież ja chciałem mu tylko wyciągnąć z włosów paproszka! - krzyczał z dala Oikawa.
- Jesteś kompletnym idiotą!? Chciałeś zostać wykorzystany? Przecież to zabiło i ciebie i mnie!
- To ty jesteś idiotą! Oikawa tylko tego chce! Chce zniszczyć ciebie po przez mnie! I nie możesz na to pozwolić, bo cię kocham Bakeyama!
-Ja ciebie też kocham! - w końcu przestaliśmy na siebie krzyczeć i z kłótni zrobiło się nam gorąco i namiętnie.
Najpierw były krótkie pocałunki, które przyszły w namiętne, mokre i cieknące pragnieniem miłości. Po około dziesięciu minutach leżeliśmy już w samych bokserkach na łóżku cały czas zachodząc coraz dalej. Po kolejnych minutach byliśmy już całkowicie nadzy, a Kageyama w jednej ręce trzymał lubrykant, a drugą ubierał prezerwatywę z moją pomocą.
- A pamiętasz jak się zarzekałeś?
- Idioto skończ gadać i zacznij działać zanim się rozmyśle.
- Jak sobie życzysz - i wykonał pewny i silny ruch, powodując u mnie długi jęk bólu i rozkoszy, a ja sam wygiąłem się w łuk.

Pov. Kageyama

Od razu wiedziałem, że krzyki dochodzące z jadalni nie wróżą nic dobrego. Widząc Hinate, który uporczywie próbuje odciągnąć wyższego od siebie i silniejszego bruneta, rzuciłem mu się na pomoc... z garnkiem. Po ówczesnym ratunku MOJEGO nieuważnego rudego kurdupla, ruszyliśmy w kierunku naszego pokoju. Po ostrej wymianie zdań, wpadliśmy sobie w ramiona co do skończyło się w łóżku, co i mi i Hinacie bardzo się podobało. Tym razem z uwagi na wczesną godzinę Hinata i ja byliśmy najciszej jak tylko mogliśmy, lecz gdy tylko słyszałem ciche jęki rozkoszy Hinaty przyciskałem mocniej aby usłyszeć go jeszcze głośniej. Po skończonym akcie, była już szósta trzydzieści więc ruszyliśmy na trening.
- Boli mnie tyłek, jak trener Ukai lub Daichi się przyczepią to ty dostaniesz opieprz ode mnie, zrozumiano?
- Oczywiście moja kruszynko- pocałowałem go w czółko i ruszyliśmy w kierunku boiska.

~Słów 788 słów~

Miłość? [Kagehina] [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz