ch.18

1K 80 18
                                    

Mijały dni. Kuroo dopiero po pięciu dniach mógł odwiedzić Kozume. Mimo wszystko on dalej był w śpiączce. Lekarz oznajmił mu, że najwcześniej może wybudzić się za dwa miesiące, o ile w ogóle przeżyje.  A szanse były nikłe. Jego stan wcale się nie poprawiał, a nawet czasem był jeszcze gorszy.  

Tego dnia po raz ostatni sprzedał towar. To właśnie od narkotyków zaczęły się jego wszystkie problemy. Chciał skończyć chociażby z tym. To samo Rintarou i Wakatoshi. Byli wręcz zmuszeni przez szefa do rzucenia dilerki. Żeby mieli ten etap za sobą. Suna, mimo że był jedynie pomocnikiem Tetsurou, zdążył wkopać się w jego gówno. 

Atsumu wraz z Akaashim dostali ważne zadanie. Właściwie to Suna też. Rintarou był aktualnie ich informatykiem i to on siedział w systemach. On miał złamać wszystkie kody i hasła do kont Daishou jak i jego mafii, a Miya i Keiji mieli rozejrzeć się po mieście.

Dlaczego tylko rozejrzeć?

Tym razem musieli robić za zwykłych cywili. Nie przestępców, którzy na co dzień przebywali w ciemnych uliczkach, mordując zawinionych im ludzi. Musieli być czujni. Pilnować otoczenie i znaleźć coś dotyczącego wypadku. Odnaleźć winowajce. Wskazówki. Cokolwiek! Byleby dało trop całej sytuacji. Nowe światło. Drogę wyjścia. 

— Mam konta Suguru. Bank i wszystko to, co ma w telefonie. — usłyszał Atsumu. Miał w uchu słuchawkę bluetooth, a na głowie kaptur białej bluzy. 

— Coś tam masz? — zapytał niemalże od razu.

— Wiadomości, wiadomości, więcej wiadomości... — mówił Rintarou, przeglądając jego SMS-y.  — numer prywatny! Da się rozszyfrować gościa.

— Mów co tam masz. — mruknął blondyn i ruchem dłoni kazał się zatrzymać Akaashiemu. Sam oparł się plecami o jedną z ceglanych ścian budynku stojącego na ulicy, którą przemierzali. 

— 'Zanim dotrą, zajedź drogę. Najpewniej pierwszy będzie jechał Kuroo wraz z Kozume w jego aucie. Za nim Miya i Sakusa, w reszte nie patrz. O trzynastej powinni tam być.' — Rintarou wypowiedział wiadomość napisaną przez Suguru i wybuchł śmiechem. — naiwny kretyn!

— Mów dalej, nie mamy czasu. — warknął i wsunął dłonie do kieszeni bluzy. 

— 'Chill. Da się zrobić, wolne miejsce w szpitalu mają gwarantowane. Do później.' — kontynuował, a Atsumu się chwilowo zawiesił.

— Znam ten styl pisania. — powiedział niemalże od razu i wyciągnął swój telefon z tylnej kieszeni spodni. Doskonale znał tego podstępnego drania. Po głupiej wymianie wiadomości był pewny, że to on.

Kouji Hiroo. 

Najlepszy przyjaciel Suguru, sprytny zabójca i spec od ucieczki. Można powiedzieć, że idealnie zaciera po sobie ślady. Pozostawia nic. Jedynie znak zapytania i problem.

Lecz to kolejna osoba, która nie doceniła mafii Kuroo. 

Atsumu mimo często dziecinnego zachowania, nie bez powodu jest prawą ręką kapitana. Jego umiejętności były na równi z Hiroo, a nawet lepsze. Mistrz strategii i owijania sobie ofiary wokół palca. 

— Zostań pod telefonem. — oznajmił i spojrzał na Akaashiego. Musieli wrócić się po auto, ale to dla nich nie był problem. W ciągu piętnastu minut byli już w pojeździe.

— Wiesz gdzie jechać? — zapytał Keiji.

— Najpierw jedziemy po Tetsurou. — powiedział stanowczo i z piskiem opon odjechał z parkingu. — zadzwoń do niego. Znów grzeje dupsko w szpitalu.

— Nie dziw się, z Kozume jest coraz gorzej... — mruknął nieco zakłopotany i wystukał w swoim telefonie. Wziął na głośnomówiący, a Miya ruszył w stronę szpitala. 

— Coś się stało? — znowu ten smętny ton kapitana.

— Wyłaź ze szpitala. Raz, dwa. — powiedział stanowczym głosem Atsumu.

— Zostaję z Kenmą. — burknął. 

— Kurwa mać, Kuroo. To ma związek z wypadkiem. Jak za dziesięć minut nie zobaczę cię przed budynkiem, wejdę tam i cię wyniosę, rozumiesz? Mam w dupie twoje 'Zostaje z Kenmą.' — warknął zirytowany. Rozumiał to, że chce zostać ze swoim partnerem. W końcu mógł nie przeżyć... ale to też jest ważne.

— Jasne... do zobaczenia. — mruknął. Wolał się nie sprzeciwiać Atsumu. To on jest tą jedną osobą, która może mu wpieprzyć. Która może go poniżać. Stawać nad nim. Przemawiać do rozsądku. Prowadzić do sukcesu, lub ciągnąć na dno. Jest jego najbardziej zaufaną osobą, a nawet zdarza się, że robi za tego mądrzejszego w ich relacji. Dlatego też czasem dziwią się, dlaczego to Miya nie jest ich głową.

Kuroo spojrzał na bladą cerę jego ukochanego. Posiniaczone ciało, gipsy, kroplówki i pełno kabli. To te wszystkie maszyny trzymały go przy życiu...

Ubrał na siebie czarny, dosyć lekki wiosenny płaszcz i ostatni raz zlustrował Kozume. Westchnął ciężko i ruszył w stronę wyjścia. Chwilę później był już przed szpitalem. Akurat wtedy Atsumu gwałtownie zaparkował tuż przed nim i otworzył szybę.

— Wsiadaj. — powiedział od razu, a on przytaknął. 

— Gdzie mnie wyciągasz? — zapytał ze smętną miną. Widać było, że mało spał w ostatnim czasie. Cała sytuacja dobiła go konkretnie. 

— Hiroo. — to jedno słowo wystarczyło, by Kuroo się rozbudził. To imię, które zwiastowało kłopoty. — włamujemy się do niego. To jego sprawka. 

— Jesteś pewny? — zapytał z uniesioną brwią. Wiedział, że Atsumu czasami podejmował spontaniczne i głupie decyzję. 

— Suna zhackował telefon Suguru. Tyle co dostałem z informacji mi wystarczy. — mruknął. 

Nagle w słuchawce usłyszał głos Rintarou, który podał mu adres IP zastrzeżonego numeru. Zapisał go na pierwszej lepszej kartce i przytaknął. 

— Niezły jesteś, Rin. Jak już rozszyfrowałeś jego telefon, to podrzuć mi adres. — oznajmił i zaczął stukać opuszkami palców w kierownicę. W ustach trzymał długopis, a kartka leżała na jego kolanie. Po chwili otrzymał adres. Go również zapisał, po czym przekręcił kluczyk w stacyjce i szybko odjechał. A dzień pełen przygód dopiero się zaczął...

Siemanko. To ja bo kto inny.

Czy ja właśnie nie dałam polsatu? To nie jest jakiś mega polsat, nie? 

Jeden grzyb z tym. Prawie 900 słów, nie jest najgorzej. 

No, to tyle.

nieodpalone 

piękny syf | haikyuu bxb mafia auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz