35.

3K 149 147
                                    


Pov. Jisung

Wesołe miasteczko brzmiało naprawdę świetnie, mimo że spodziewałem się tam troszkę ludzi. Nigdy w nim nie byłem, więc nie wiedziałem, jak to wszystko wygląda w rzeczywistości, ale chciałem tam pójść. Wiele osób kochało wesołe miasteczka, więc i ja chciałem jedno odwiedzić.

Przekonanie Minho do pójścia tam nie było trudne. Ba, on się od razu zgodził, zanim nawet mu powiedziałem, gdzie chcę iść! Nie mogłem ukryć, że cieszył mnie entuzjazm chłopaka, bo sam podekscytowany przebierałem nogami na myśl, że znowu go spotkam.

Akurat starałem się jakoś ładnie ułożyć sobie włosy, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi, który zwiastował przybycie Lee. Z jakiegoś powodu na moich policzkach pojawiły się rumieńce, a moje serce biło szybciej, gdy zbliżałem się do przedsionka.

Uspokój się, Ji.

Chłopak miał na sobie zwyczajne jeansy, biały podkoszulek i zarzucą na wierzch luźną, błękitną koszulę, ale to wystarczyło bym zarumienił się mocniej. On na pewno był prawdziwy?

-Wszystko w porządku, Sungie? -zaśmiał się lekko, machając mi dłonią przed twarzą, przez co ocknąłem się.

-Tak, tak, wybacz- odwróciłem wzrok.

-To idziemy? -posłał mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów, jakie kiedykolwiek widziałem i aż miałem ochotę płakać.

-Jasne, wezmę tylko telefon- poleciałem po smartfona i wziąłem też portfel, by z uśmiechem wyjść z domu- Idziemy- przytaknąłem zadowolony.

-Naprawdę nigdy nie byłeś w żadnym wesołym miasteczku? -spytał nagle.

-Naprawdę, jakoś nie było okazji- wzruszyłem ramionami.

-Rozumiem, mam nadzieję, że ci się spodoba- szepnął nie do końca przekonany.

-Coś nie tak? -zdziwiony przechyliłem głowę w bok.

-Po prostu..martwię się troszkę- przyznał.

-O co? -niezbyt rozumiałem o co mu chodzi.

-No bo wspominałeś, że źle się czujesz w tłumach, a tam będzie sporo ludzi- podrapał się po karku zakłopotany, a mi mocniej zabiło serduszko. Martwił się o mnie?

-Może nie będzie tak źle, ostatecznie będziesz tam ze mną- położyłem dłoń na jego ramieniu i uśmiechnąłem się, żeby nie martwił się za bardzo.

-Racja, jak coś, to jesteś ze mną- odwzajemnił uśmiech.

Czułem potworny gorąc na policzkach, a moje serce biło o wiele za szybko przez samą myśl, że chłopak przejmował się mną. Martwił się o mnie, więc w jakiś sposób mu zależało, prawda? Może nie do końca tak, jak mi, ale jednak sam fakt.

Chyba dawno nic mnie aż tak nie ucieszyło, więc cały w skowronkach kroczyłem przy boku Minho, błądząc myślami Bóg wie, gdzie. Byłem po prostu szczęśliwy i nie kryłem swojego zadowolenia, nucąc cichutko pod nosem.

-Naprawdę nie możesz się doczekać, co? -zaśmiał się cicho, a ja energicznie pokiwałem głową.

-Podobno jest tak pięknie i jest dużo frajdy! -wyszczerzyłem się radośnie i spojrzałem przed siebie, bo w oddali mogłem zauważyć już diabelski młyn i niektóre części torów kolejek górskich. Byliśmy już tak blisko!

-Faktycznie, wszystko jest kolorowe, mnóstwo słodkości, wiele atrakcji- przyznał radośnie i przyspieszył kroku, widząc w niedużej odległości nasz cel.

Accident |HyuninOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz