Rozdział 11 - Trzeźwe alter ego

1.7K 259 624
                                    

- Jesteś ostatnią osobą po której spodziewałbym się takiego beztroskiego chlania, gdy tylko rodziców nie ma w domu - oznajmił Gen z udawaną naganą w głosie, gdy Senku wyłożył na blat szampana i jedną butelkę czerwonego wina.

- Po pierwsze, staruszek doskonale o tym wie - odrzekł Ishigami, uśmiechając się półgębkiem, jednocześnie wyliczając odpowiedzi na palcach. - Po drugie, mi też się coś od życia należy. Po trzecie, wcale nie piję na umór. Mam taki mały rytuał, że zawsze, kiedy zostaję sam na ten jeden dzień w święta to oglądam w telewizji durne teleturnieje. Jeden łyk alkoholu za każdym razem, gdy odpowiem źle...

- To tłumaczy dlaczego Byakuya-san się na to zgodził - wtrącił iluzjonista, a kąciki ust naukowca uniosły się nieco wyżej na te słowa.

- ...oraz kiedy udzielę pięciu poprawnych odpowiedzi z rzędu.

Asagiri pokręcił głową z politowaniem i westchnął ciężko, zupełnie jakby deprawacja młodzieży naprawdę każdej nocy spędzała mu sen z powiek.

- Rośniesz nam tutaj na małego pijusa, Senku-chan - stwierdził nastolatek, grożąc mu przy tym palcem.

- I kto to mówi, panie Nigdy-Nie-Tknąłem-Alkoholu - mruknął naukowiec z zawadiackim błyskiem w oku. - Jestem na miliard procent pewien, że piłeś kiedyś chociażby wódkę z colą. Ale w twoim przypadku to raczej była cola z wódką - dodał, po czym przesunął po blacie dwie szklanki w stronę mentalisty. - Weź je do salonu.

- Świąteczne kubeczki? - rzekł z powątpieniem Gen, unosząc przy tym brew, jednakże posłusznie zabrał ze sobą naczynia. - Żadnych eleganckich lampek ani kieliszków?

- W kubkach więcej się mieści - zęby naukowca błysnęły w figlarnym uśmiechu.

- Prawdziwy pijus - mruknął iluzjonista i zapewne otrzymałby kuksańca w bok, gdyby nie fakt, iż trzymał szklane wytwory, które z łatwością mogłyby rozbić się w kontakcie z podłogą. - Po prostu prawdziwy pijus.

Nastolatkowie usiedli obok siebie na kanapie, rozsiadając się wygodnie wśród wielu poduszek. Jedyny pozostały skrawek zdrowego rozsądku podpowiadał Genowi, że to jego ostatnia szansa na wycofanie się i powrót do domu. Chłopak z jednej strony nie chciał się narzucać Ishigamiemu (już sam fakt, że wprosił się na jego rodzinną wigilię wydawał mu się wystarczająco nieodpowiedni), ale z drugiej niczego bardziej nie pragnął niż pozostania choćby jedną sekundę dłużej przy jego boku. Ku drugiej opcji skłaniał się tym bardziej ze względu na to, iż Senku w przeciągu godziny od ich spotkania wczorajszego wieczoru, zdążył już  napisać do jego dziadka i poinformować go, gdzie się iluzjonista znajduje. Chłopak nie musiał się zatem przejmować tym, iż jego nieobecność będzie niepokoić dziadunia. W dodatku mógł jeszcze trochę odwlec w czasie przerażająco nieuchronną konfrontację z matką. Nadal nie udało mu się wymyślić żadnego efektywnego rozwiązania konfliktu z rodzicielką, więc drugi wariant kusił go coraz bardziej.

Oprócz tego, była jeszcze jedna rzecz, która przemawiała za koncepcją pozostania w domu Ishigamich na kolejne popołudnie. Gen nie mógł pozwolić, aby choć jeden dzień świąteczny Senku spędził samemu. W pamięci mentalisty nadal żywy pozostawał obraz roześmianego i pełnego werwy nastolatka, radośnie rozmawiającego z innymi członkami rodziny podczas wigilii. Tak nagłe i gwałtowne opustoszenie domostwa z pewnością drastycznie wzmocniłoby odczucie pustki i osamotnienia. Kontrast pogłębia emocje. Asagiri nie mógł pozwolić na to, aby ten piękny, wczorajszy uśmiech został zastąpiony przez melancholijne westchnięcie tępo wpatrzonego w opustoszały stół naukowca.

W postanowieniu pozostania przy Ishigamim utwierdzały go też słowa samego czerwonookiego, który powiedział mu, iż co roku zostawał sam. Senku traktował to jak normalność. Zupełnie jakby przyzwyczaił się do obecnego stanu rzeczy.

Dr Stone "Endorfiny" (Sengen AU) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz