Senku, zanim zadzwonił do Yuzurihy, dwukrotnie upewnił się, że drzwi frontowe zamknięte są na klucz. Chociaż Byakuya miał być w pracy jeszcze przez minimum dwie godziny, nastolatek nie chciał ryzykować, że w przypadku niezaplanowanego, wcześniejszego powrotu rodzica, ojczulek zastałby go - a raczej jego pokój - w stanie iście godnym pożałowania. Gdyby Byakuya po kryjomu wszedł do mieszkania i zobaczył wszystkie te zdjęcia Gena wywieszone na tablicy służącej mu do pomocy w eksperymentach, walające się po każdej powierzchni płaskiej notatki z serduszkami narysowanymi na marginesach, kilka wstępnych wniosków zapisanych różowym markerem oraz towarzyszącym im kiczowatych nagłówków w stylu Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie? młody Ishigami zapadłby się pod ziemię ze wstydu i zażenowania, po czym umarłby w tym po brzegi przepełnionym upokorzeniem dole, a mający go za niespełna rozumu bliscy nie musieliby nawet frasować się zapewnieniem mu godnego pochówku oraz przyzwoitego grobu.
Ojciec z pewnością rozgłosiłby, iż jego syn doszczętnie oszalał z tej zgryzoty.Co w sumie nie było aż tak dalekie od prawdy. Senku naprawdę czuł się jak świr, który na miliard pierdolonych procent zasługiwał na długotrwały pobyt w wariatkowie. Najlepiej na oddziale zamkniętym. I w kaftanie bezpieczeństwa, bo lepiej dmuchać na zimne.
Czekając, aż Ogawa odbierze, naukowiec po raz ostatni zastanowił się, czy to aby na pewno dobry pomysł, żeby prosić ją o radę. Dziewczyna była jedyną osobą, która mogła choć po części zrozumieć jego problem i pomóc mu dojść do sensownych wniosków lub zaproponować akceptowalne rozwiązanie, więc niejako był zmuszony do skontaktowania się z nią, nie zmieniało to jednak faktu, iż chłopak był temu działaniu bardzo niechętny.
A poza tym nastolatek czuł, że prędzej znalazłby zakończenie liczby pi niż samodzielnie wpadł na rozwiązanie spędzającej mu sen z powiek kwestii.
- Senku? - dziewczyna w końcu odebrała, pernametnie pozbawiając go już możliwości zrezygnowania z połączenia.
- Tak, to ja - odparł bezwiednie chłopak, chcąc jak najszybciej odpuścić sobie standardowe przywitania i od razu przejść do rzeczy. - Potrzebuję twojej rady. Masz chwilę?
- Jasne - rzekła licealistka, a naukowiec był na miliard procent pewny, że uśmiechnęła się w ten sam sposób, w jaki zwykła to robić, gdy któraś z koleżanek z klasy poprosiłą ją o pomoc w nauce. - W czym tkwi problem?
Nagle, zupełnie niespodziewanie w głowie Ishigamiego pojawiła się kompletna pustka. Chłopak po chwili skorygował to określenie na czarną dziurę, ponieważ było ono o wiele bardziej adekwatne. Jego umysł, zupełnie jak ten tajemniczy obszar w przestrzeni kosmicznej, wchłaniał wszystkie logiczne myśli i nie pozwalał im ujrzeć światła dziennego. Jak miał, do diabła, opowiedzieć o tym, co czuł, gdy sam właściwie nie wiedział, co dokładnie działo się w jego głowie?
- Wiesz na jakiej zasadzie działają debaty oksfordzkie? - zapytał po chwili naukowiec, a dokładnie w momencie, w którym ostatnia zgłoska opuściła jego usta, chłopak zapragnął cofnąć wypowiedziane słowa. Miał mówić prosto z mostu, aby jak najprędzej dojść do meritum, tymczasem zaczął od dupy strony, z własnej woli szczelnie owijając niekomfortowy temat w bawełnę, dobrowolnie przedłużając w ten sposób swoją mękę.
To nie było do niego podobne. Co się z nim do cholery działo?!
- Nie bardzo - odparła nastolatka, nie kryjąc zdzwienia w głosie. - Wiem, że mamy w szkole kółko debatantów i nic więcej. A co to ma wspólnego z twoim problem, Senku?
Ishigami odetchnął głęboko, czując jak ogarnia go ogromne zażenowanie spowodowane kosmicznym poziomem swojej głupoty. Chłopak usiadł na krześle na kółkach, naiwnie licząc, że w pozycji siedzącej łatwiej będzie mu przyznać się do własnych nietuzinkowych przemyśleń.
CZYTASZ
Dr Stone "Endorfiny" (Sengen AU)
FanfictionEndorfiny powszechnie zwane są hormonami szczęścia. Adrenalina to hormon walki i ucieczki, od wieków motywujący ludzi do działania. Kiedy w przygarniętej przez abstrakcję księgarni, złotousty mentalista spotyka świrniętego naukowca, te dwa hormony...