19

148 19 16
                                    

Z radia i telewizji, reporterzy od kilku dni wałkowali jeden temat, a gazety powtarzały namiętnie te same nagłówki. "Czy przy Biedronce Paryżanie naprawdę mogą czuć się bezpieczni?", "Kolejna porażka Biedronki i Czarnego Kota", "Potrzebna nowa Biedronka?", " Paryż nie chce takich obrońców!". Bridgette już kolejny raz tego dnia płakała z nosem w poduszce, kiedy poczuła jak obejmują ją ciepłe dłonie Chata, który po chwili mruknął:
- Chowaj pazury
Brid usiadła na łóżku i wtuliła się w jego pierś. Czuła, że jako super bohaterka poległa na całej linii. Od samego początku wiedziała, że się do tego nie nadaje. Tuż po tamtej katastrofie odwiedziła Mistrza Fu, chcąc oddać mu Miraculum Biedronki, na które jej zdaniem nie zasługiwała. Strażnik jednak odmówił uważając, że to właśnie ona powinna doprowadzić sprawę do końca. Mimo to była nieugięta w swoim postanowieniu i dopiero stwierdzenie Mistrza, że jest za późno by zdążył wytrenować nową Biedronkę sprawiło, iż skapitulowała. Hejt jaki po tym wydarzeniu wylał się na nią i Czarnego Kota sprawił, że gdziekolwiek by się nie pojawili, byli wytykani palcami a nawet przeganiani jakby odpowiadali za czyny samego Władcy Ciem. Ludzie całkiem stracili wiarę w swoich super bohaterów. Czuć było panujące w całym mieście napięcie i strach przed kolejnym atakiem, bo nikt już nie wierzył, że Biedronka da radę kogokolwiek ocalić. To wszystko tylko działało na korzyść Władcy Ciem, który żerował na negatywnych emocjach i strachu mieszkańców Paryża. Co było zaś dziwne, jak na razie nie skorzystał z okazji których zdecydowanie miał na pęczki, jakby bawiło go trzymanie wszystkich w ciągłej niepewności. Bridgette było to w zasadzie na rękę bo i tak, nie czuła się na siłach by wychodzić z domu. Gdyby nie Felix i jego wsparcie, choćby tylko milczące, już dawno by chyba zwariowała z rozpaczy. Kiedy udało jej się w miarę ochłonąć, podzieliła się z Chatem wizjami jakich doświadczyła podczas akcji. Żadne z nich nie było w stanie zrozumieć, co się właściwie z nimi działo. Nagle zaczęło im się wydawać jakby żyli w jakimś nierealnym świecie, wręcz koszmarze, który nie miał nic wspólnego z rzeczywistością. A może po prostu chcieli by tak właśnie było? Osamotnieni w tym wielkim świecie, który nagle wydał im się obcy, byli zdani jedynie na siebie. W jednej chwili świat w którym odnaleźli siebie i szczęście, bardziej przypominał horror niż miesiąc miodowy dla zakochanych. Wizje były na tyle realne, że oboje zaczęli uważać, że kiedyś faktycznie miały miejsce. Jednak zastanawiało ich, dlaczego w nich to akurat  Adrien i Marinette, na co wskazywała sytuacja, byli super bohaterami. Felix natomiast miał swój własny trop, którym na razie nie chciał się z nikim podzielić. Gdy zmęczona Bridgette zasnęła, wymknął się z jej pokoju i wrócił do domu, w którym od kilku dni obserwował poczynania swojego ojca. Znał go na tyle dobrze, by wiedzieć, że Gabriel Agreste nigdy, ale to nigdy nie zadzwoniłby osobiście do nikogo z reklamacją. Od tego miał innych ludzi, jak chociażby Nathalie. Sam fakt, że jego ojciec zadzwonił by ubliżyć Tomowi był podejrzany. Nie chciał jednak na razie nic mówić Brid, puki nie zyskał pewności, że ten szczegół faktycznie ma znaczenie. Zasiadł przed swoim biurkiem i odpalił komputer. Załączył jakiś program i wklepał kilka kodów, by po chwili zobaczyć podgląd z kamery szpiegowskiej, którą umieścił w pokoju ojca. Możliwość pozwolenia sobie na zakup takiego cacka, był chyba jedynym plusem z bycia synem bogatego projektanta. Kilka godzin obserwacji wreszcie zaowocowało. Jego ojciec wystukał kombinację na abstrakcyjnym obrazie godnym samego Picasso, który odskoczył ze szczekiem ukazując skrytkę. Do jej wnętrza schował przypinkę która wyglądała bardzo znajomo, po czym zamknął skrytkę i wyszedł z pokoju.
Felix poczekał do późnych godzin nocnych. Kiedy zyskał już pewność, że rodzice śpią, ruszył na zwiad. Jak się spodziewał, ojciec zamknął swój gabinet na klucz, ale to nie był dla niego żaden problem. Sięgnął do kieszeni po zestaw wytrychów, których już nie raz używał by uciec z domu i rozpoczął próby otwarcia zamka. Już po chwili usłyszał szczęk, a drzwi stanęły przed nim otworem. Wszedł do środka i wystukał kombinację którą widział na kamerze, by dobrać się do skrytki. Wyciągnął dłoń ku broszce w kształcie motyla i gdy tylko jego palce dotknęły przedmiotu, jego skroń przeszył ból i wciągnęła go mroczna wizja.

Utracona rzeczywistośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz