16

159 19 22
                                    

Chat mknął po dachach budynków w kierunku szkoły. Wskoczył przez jedno z otwartych okien. Tutaj czas jakby się zatrzymał. Jeszcze nieświadomi tragedii uczniowie wychodzili z klas po zakończonych zajęciach. Nie wiedzieli, że już za kilka godzin ich spokojny świat zostanie zburzony. Przez nikogo niezauważony wkradł się do łazienki i zdjął kostium, po czym spokojnie ruszył do klasy w której podobnie jak Bridgette zostawił swoją torbę. Pani Bustier właśnie pakowała swoje rzeczy gdy się pojawił. Spojrzała na niego mało przychylnym wzrokiem.
- Bridgette źle się poczuła, wróciłem po jej plecak - wyjaśnił i nie czekając na jej odpowiedź, porwał obie torby prawie wybiegając z klasy. Pod szkołą czekał na niego już samochód do którego pośpiesznie wsiadł. Musiał zachować jakieś pozory więc postanowił, że odda plecak dopiero po powrocie do domu. W radiu samochodowym właśnie oznajmiono o tragicznej śmierci uczennicy, a Felix zacisnął pięści na samo wspomnienie tych wydarzeń. Nie wspominając o okropnej babie która nie omieszkała obarczyć winą Biedronki. Dobrze że miał ją tuż obok, bo nie mógł przewidzieć jakby się to skończyło gdyby było inaczej. Nagle poczuł, że musi ją chronić za wszelką cenę. Chciał się nią opiekować i wspierać najlepiej jak umiał. To było jak na niego całkiem zaskakujące uczucie, ale i jednocześnie dawało mu cel w życiu którego dotąd w zasadzie nie posiadał. Z ustami zaciśniętymi w wąską kreskę wysiadł z limuzyny rodziców i poszedł prosto do swojego pokoju, nawet nie witając się z matką która zwykle czekała na niego w jadalni. Położył oba plecaki obok biurka gdy po cichym pukaniu w jego drzwi, do środka wsunęła się Amelie Agreste. Jej mina wyrażała szczere zatroskanie kiedy wreszcie na niego spojrzała.
- Słyszałam co się stało - zaczęła - znałeś tą dziewczynę? - zapytała. Felix nie miał najmniejszej ochoty teraz o tym rozmawiać, dlatego skrzywił się nieznacznie i burknął:
- Tylko z widzenia.
- Rozumiem - odparła Amelie jakby mu nie wierzyła - gdybyś czegoś potrzebował będę na dole - dodała i wyszła z pokoju. Felix odetchnął z ulgą. To oznaczało, że miał spokój przez następne kilka godzin. Świetna okazja by oddać Bridgette jej plecak. Zawołał Plagga i przemienił się w Czarnego Kota. Zarzucił plecak na jedno ramię i wyskoczył przez okno. Choć jako Felix miał problemy z orientacją wiedział, że teraz trafiłby do restauracji Cheng nawet z zamkniętymi oczami. Do domu Bridgette było całkiem niedaleko, i już po kilku minutach szybkiego biegu dotarł na miejsce. Zeskoczył na pełen kolorowych kwiatów balkon, a na jego spotkanie wyfrunęła Tikki.
- Bridgette śpi - oznajmiła. Wyglądało to tak jakby Kwami Biedronki chciało zagrodzić mu drogę. 
- Mogę wejść? Tylko odłożę jej plecak na miejsce. Nie chciałbym żeby coś mu się stało, jeśli zostanie przez całą noc na zewnątrz - powiedział. Tikki spojrzała na niego niezdecydowana ale w końcu ustąpiła mu z drogi.
- Dziękuję - mruknął Felix i wszedł pod klapę w podłodze. Cicho zszedł po drabinie do pokoju i rozejrzał się po pomieszczeniu. Bridgette spała na kozetce. Jej rzęsy były posklejane od niedawnego płaczu, a na policzkach zasychały ostatnie łzy. Położył jej plecak tuż obok biurka i czując cały czas na sobie wzrok Tikki, zabrał narzutę z jej łóżka i podszedł do śpiącej. Delikatnie przykrył Czarnowłosą i z troską odgarnął jej kosmyki włosów, które przykleiły się do czoła. Spoglądał na nią przez chwilę w całkowitym milczeniu. Gdyby mógł, odebrałby od niej to całe cierpienie i wziął na siebie. Jemu już ono nie sprawiłoby zbyt dużej różnicy. Na pewno by sobie z nim poradził ale ona? Poza tym mieszające się w cudze sprawy media, już tylko czekały na to by nadać gorące newsy i obrzucić Biedronkę błotem, za ich zdaniem nieudolnie przeprowadzoną akcję. Doskonale wiedział co to znaczy, bo już nie raz spotkał się z nieprawdziwymi informacjami na swój temat, które szkalowały opinię publiczną jego i jego rodziny. On potrafił sobie z tym radzić jednak wiedział, że początki bywały ciężkie.
- Nie jesteś sama - powiedział cicho muskając dłonią jej policzek i ruszył do wyjścia na dach. Gdy unosił klapę do góry usłyszał głos czerwonego Kwami.
- Felix?
Odwrócił się odruchowo w jej kierunku i zobaczył, że to co chce powiedzieć nie jest wcale dla niej takie łatwe.
- Dziękuję, że przy niej jesteś - powiedziała wreszcie uciekając wzrokiem gdzieś na bok.
- Zawsze przy niej będę, jeśli mi tylko na to pozwoli - powiedział posyłając jej ciepły uśmiech. Zobaczył jak nagle stworzonko całe się rozpromieniło - czy ona...? - zaczął zerkając na Bridgette.
- Nie - odpowiedziało Kwami jakby czytało mu w myślach - ale zaczyna się domyślać - dodała. Felix kiwnął głową na znak zrozumienia i wyszedł na zewnątrz. Zaczynał coraz bardziej rozumieć, dlaczego Bridgette bała się ujawnić mu swoja tożsamość. Nie doceniała uczucia jaką dążył ją Czarny Kot, nie mając pojęcia co tak na prawdę działo się w jego sercu. uśmiechnął się do swoich myśli co ostatnio przychodziło mu coraz łatwiej i ruszył w drogę powrotną do domu. Przez całą drogę przyświecała mu tylko jedna myśl. Bronić Biedronkę przed mediami za wszelką cenę.  Teraz nie potrzebowali kapryśnego Czarnego Kota lecz kogoś kto miał charakter na tyle silny by odpierać ataki reporterów. Biedronka potrzebowała go takiego jakim był Felix Agreste.

Utracona rzeczywistośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz