Rozdział 11

4 1 1
                                    

Rozdział 11

Adam czuł się zagubiony, zupełnie jakby ktoś wrzucił go w ciemności tego lasu. Co ma powiedzieć? Powinien jakoś zareagować? Nigdy wcześniej nie był w takiej sytuacji... Pola odwróciła się w stronę jeziora i oparła głowę o jego ramię. Adam poczuł mokre łzy przesiąkające przez jego koszulę. Nawet nie wie, ile czasu minęło odkąd tu przyszli. Siedzieli tak w ciszy, Pola co chwilę pociągała nosem.

Niebo zrobiło się już zupełnie ciemne, latarnie oświetlały park. Ciekawe, czy na noc zamykana jest brama? Nie przejmowali się tym, rozmowa całkowicie ich wyczerpała, nie mieli już nawet siły czegokolwiek powiedzieć. Milczeli, obserwując układającą się do snu przyrodę.

I już. Po wszystkim. Adam teraz wie. Pewnie nie mieści mu się to w głowie. Poli też nie, mimo pogodzenia się z faktem podłości losu, przyzwyczaiła się, że nie jest w stanie tego pojąć. Życie jest trudne i w pełni zrozumiałe tylko dla tego, który je stworzył. Ciekawe, nad czym Adam teraz myśli. Pewnie zastanawia się, jak zerwać tę znajomość. Na co komu przyjaźń ze skrzywdzoną dziewczyną?

- Nie jest ci zimno? – wyszeptał Adam przerywając zdającą się trwać od wieków ciszę.

Apolonia pokręciła głową. Wciąż nie chciała nic mówić, była potwornie zmęczona, ale co dziwne nie chciało jej się spać.

- Bardzo mi przykro, że cię to spotkało – wyznał.

Postanowił powiedzieć jej to, co chodziło mu po głowie. Szczerość była w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem.

- Dziękuję, że mi ufasz. Możesz być pewna, że to zostanie między nami.

- Zrozumiem, jeśli już nie będziesz chciał się przyjaźnić. – powiedziała Pola poważnym tonem.

Adam popatrzył na nią, znów nie rozumiejąc, o co jej chodzi. Zazwyczaj podobała mu się ta tajemniczość, ale teraz zupełnie zbiła go z tropu.

- Co? Dlaczego tak mówisz? Przecież... to nie twoja wina, dlaczego miałbym urywać z tobą kontakt?

- Kto chciałby przyjaźnić się z zepsutą dziewczyną, użerać się z jej zrytą psychiką...

- O czym ty gadasz! Jesteś... nigdy nie spotkałem tak cudownie zabawnej i inteligentnej osoby. Nie wiem, czy powinienem to mówić, ale... właśnie takie wydarzenia kształtują nasz charakter. Mają najbardziej znaczący wpływ na ukształtowanie człowieka. Wierzę, że jesteś niesamowicie silna, bo gdybyś była słaba, nie siedzielibyśmy tutaj. Pola! Spójrz na siebie! Ile osiągnęłaś! Jesteś na cudownych studiach, spełniasz swoje pasje, może będziesz nagrywać piosenki w studiu... Nie boisz się zaufać ledwo co poznanemu facetowi, jeszcze takiej ofermie, który zamiast biec za marzeniami, boi się reakcji ojca...

Pola wzięła głęboki wdech. Adam ma rację, nie byłaby taka silna, gdyby nie te kopniaki od losu. A teraz, zamiast docenić napotkaną przyjaźń, ona chce ją utracić.

- Masz rację. Znaczy się, z tym charakterem i siłą. Ale nie zgadzam się, że jesteś ofermą. Oferma już dawno uciekłaby z tego parku, bo bałaby się, że ją tu zamkną na całą noc...

- Nie wiem dlaczego, ale jak jestem z tobą, to niczego się nie boję. – Adam uśmiechnął się lekko, przez co pojawiły mu się zmarszczki pod oczami.

- Skoro tak, to chodź. – Pola wstała i podała mu rękę. – Idziemy na spacer.

Adam złapał jej rękę i poszli alejką wzdłuż jeziora. Rozmawiali o lekkich tematach, śmiali się, wygłupiali, jak gdyby jeszcze pół godziny temu nie było między nimi żadnej poważnej rozmowy.

***

Wybiła północ. Obeszli park kilka razy, rozmawiając i milcząc na zmianę. Nie było to jednak dziwne, krępujące milczenie, ale naturalna cisza pełna wzajemnego zrozumienia.

Doszli do bramy, okazała się zamknięta.

- Co teraz? Zostajemy tu do rana? Pewnie otwierają dopiero o dziesiątej...

Pola rozejrzała się. Wyjęła telefon z kieszeni i poświeciła latarką. Jej wzrok zatrzymał się na uszkodzonej części ogrodzenia.

- Zobacz, tam jest niżej.

- Nie mów, że chcesz przełazić przez ogrodzenie... Tu są kamery!

- No to co? Przecież to oni nas zamknęli. Jak mamy niby wyjść?

Adam pokręcił głową.

- Ale zobacz, jakie tam są ostre krawędzie... - Adam się skrzywił.

- Mówiłeś, że będąc ze mną niczego się nie boisz. – posłała mu zadziorne spojrzenie.

Westchnął.

- Ok, ale ja pójdę pierwszy. Będę cię asekurował.

Podszedł do ogrodzenia, Pola świeciła latarką. Wspiął się niezdarnie i z trudem przeskoczył na drugą stronę. Podała mu latarkę przez kraty.

- Uważaj, te druty są ostre...

Pola dźwignęła się i zgrabnie przeskoczyła na drugą stronę, jednak była za niska i nie dosięgała ziemi. Adam chwycił ją w talii i pomógł zejść. Podał jej telefon i zeszli na chodnik.

- Trochę za daleko, żeby wracać pieszo.

- Racja. W takim razie idziemy na przystanek. – zdecydowała.

***

Pola wróciła do domu o 1:30, Adam o 1:45. Oboje tak samo zmęczeni padli do łóżek, jednak nie mogli zasnąć. Każde z nich trawiło dzisiejszą rozmowę. Mogłoby się wydawać, że była ona trudna dla Poli, jednak Adam przyjął opowieść o przeszłości wraz z jej ciężarem. Co powinien teraz zrobić? Przejść nad tym do porządku dziennego? Jeszcze raz o tym z nią porozmawiać? Czy w ogóle nie poruszać tego tematu? A co jeśli... a co jeśli jego wrodzona niewierność odziedziczona po ojcu jednak okaże się prawdą, wtedy dołoży kolejną kłodę na i tak już pokręconej ścieżce jej życia... Pola nie zasługuje na bycie okłamywaną i udawanie.

Ona za to zastanawiała się, co teraz będzie. Powiedziała mu, czuje, że dobrze zrobiła, bo wreszcie opuściło ją to ciążące uczucie tłumienia w sobie bólu. Znaczy, ból pozostał, ale już tak nie ogłuszał. Jest nadzieja, że i nocne koszmary wreszcie opuszczą ją na dobre. Tylko czy aby Adam nie zdecyduje się jej opuścić? Czy nie przestraszy się tej znajomości? Czy nie zrezygnuje ze stąpania po grząskim gruncie przyjaźni z Apolonią? Czy historia znów zdecyduje się powtórzyć? Miała parę przyjaciółek w gimnazjum i w podstawówce, ale Pola zawsze była od nich trochę inna, i po bliższym poznaniu koleżanki odwracały się od niej. Czy teraz też tak będzie? Adam zaprzeczył, rozwiewając jej wątpliwości w parku, ale niepewność bez końca powraca...



Zachęcam Cię czytelniku do pozostawienia gwiazdki i komentarza! To bardzo motywuje :3

Kręte ścieżkiWhere stories live. Discover now