Nie było wątpliwości, że była to ta część planu, w której obaj rzucają się pędem do wyjścia, dlatego Iwo wyskoczył zza pnia i długimi susami udał się w jego stronę. Rudy pochwycił swój worek i szybko ruszył za Iwo. Już prawie zbliżał się do pleców bruneta, gdy obaj zauważyli ogromny cień ptaka. Sowa zahukała głośno i schodząc lotem bardzo nisko, wystawiła swoje ostre szpony z zamiarem pochwycenia ich.
— Ty na lewo, ja na prawo! — krzyknął rudzielec, skacząc w bok. Isifebe powtórzył ten manewr, robiąc dwa przewroty w przód z rzędu i płynnie wstając na nogi. Kontynuował ucieczkę po łuku, zauważając z niemałą ulgą, że ptak nie poleciał za nim. Jedno bicie serca wystarczyło jednak, by dotarło do niego, że to oznaczało, że ofiarą sowy stał się Tristan. Brunet obrócił głowę i zobaczył, jak zielonooki uchyla się od szponów upierzonej bestii i z poślizgiem zawraca. Sowa zatrzepotała skrzydłami i niezgrabnie obróciła się w locie, by kontynuować pogoń za rudym. Ewidentnie uwzięła się na niego.
Iwo zawahał się. Przykucnął za wyschniętym krzakiem i wlepił wzrok w rudego. Unikanie sowy szło mu nad wyraz dobrze, jednak było oczywiste, że nie da rady tego robić w nieskończoność. Brunet za to uzyskał łatwą drogę ucieczki. Kiedy przejdzie przez otwór, który obecnie znajdował się około trzydziestu metrów od niego, będzie wolny. Tam sowa nie będzie już mogła go dopaść, skończą się wyzwania i pułapki jaskini... Mimo to Iwo czuł opory przed porzuceniem towarzysza.
On by cię zostawił na pastwę tego ptaka — szeptał jakiś złośliwy głosik w jego głowie, przywołując wspomnienie wcześniejszych słów Tristana, jednak wtedy rudzielec był naprawdę zły na Iwo i arystokrata zaczął wątpić w to, by niższy chłopak faktycznie go zostawił, gdyby role się odwróciły.
Ale z drugiej strony co go niby obchodzi, jak zachowałby się rudy? Przecież zachowanie i wybory Iwo nie zależały od Mistrza Uników. Rudy nie był żadnym jego wzorem do naśladowania, żadnym idolem, był... ugh, był przyjacielem. Chyba — pomyślał sobie niebieskooki i zazgrzytał zębami.
Wyskoczył zza krzaka bez żadnego planu, wyciągając swój miecz i ruszając w stronę ptaka.
— Hej, kupo piór! — wrzasnął, podbiegając bliżej. Zamachnął się mieczem i rzucił nim, jakby był bardzo krótką włócznią. Misternie wykonana broń weszła w rozpostarte skrzydło sowy jak w masło. Sowa wydała z siebie żałosny dźwięk i spudłowała, gdy próbowała pochwycić rudzielca. Tristan wykorzystał to i zamachnął się swoim ostrzem. Zranił ją dotkliwie w skórę ponad twardymi szponami i uskoczył, dając jej miejsce na upadek.
Brunet wyhamował niedaleko zielonookiego, łapiąc z nim przelotny kontakt wzrokowy.
— Żyjesz? — wydyszał pytająco. Oszołomiony rudy zdołał jedynie skinąć niepewnie głową.
Sowa zahukała i dziobem wyjęła ze skrzydła ostrze bruneta. Odrzuciła je i wstała chwiejnie. Miotała się, skrzecząc z bólu i wymachująca zdrowym skrzydłem.
— Pogaduszki potem, spadajmy — zadecydował Iwo. Ryzykownym, ale szybkim ruchem podbiegł kawałek do ptaka, zgarnął swój bezcenny miecz i czym prędzej rzucił się biegiem do wyjścia. Rudy kulejąc i krzywiąc się, biegł tuż obok. Sowa oczywiście nie odpuściła im tak łatwo i ruszyła za nimi w pościg, jednak bez sprawnej jednej nogi i ze zranionym skrzydłem, nie była w stanie ich dogonić.
Młodzieńcy wyskoczyli przez otwór, na czworaka i całkowicie niezgrabnie oddalając się od niego jeszcze o kilka metrów. Zobaczyli, jak dziób zwierzęcia i jedno jego oko złowieszczo zatrzymują się przed otworem, jednak ptak był zbyt wielki, by się przecisnąć.
Iwo opadł kompletnie wykończony na ziemię. Przymknął oczy i starał się wyrównać swój oddech. Leżał tak przez dobrą minutę, zanim ponownie otworzył oczy. Znajdował się w lesie, gdzie drzewa rosły tak gęsto, że niemal nie można było przez ich korony dostrzec nieba. Kiedy zerknął w stronę otworu, którym uciekli z jaskini, zauważył, że sowa nadal się w nich wpatruje. Podniósł się powoli do siadu, nadal lustrując zwierzę wzrokiem. Nagle jej monstrualne rozmiary przypadły Iwo do gustu.
CZYTASZ
Osiem cudów
AventuraHistoria dwóch rywali zmuszonych walczyć jako jedna drużyna, złośliwy dżin i potwornie trudna droga do skarbu. Król Ataku i Mistrz Uników I Okładka w wykonaniu cudownej @neverwinternight