Miałam dość produktywny dzień, mnóstwo spraw do załatwienia. Ale to bylo dobre, zajęłam czymś głowę i nie myślałam o tym palancie. Na końcu dotarłam do kawiarni i czekałam na moich przyjaciół. W między czasie pojawił się klient.
- Pani Justyno, mogłaby Pani obsłużyć klienta, bo my już sprzątamy. - zwróciła się do mnie jedna z moich pracownic.
- Jasne. - stanęłam za lada. - w czym mogę pomóc? - podniosłam głowę z szerokim uśmiechem. Przede mną stał wysoki mężczyzna. Na oko z 28 lat. Grzebał coś w swojej teczce.
- Poproszę kawę mrożona - powiedział nawet nie spoglądając na mnie.Zrobiłam kawę i zaniosłam do stolika. Polozylam na stole i chciałam już odejść, ale zatrzymał mnie mężczyzna.
- Przepraszam. Czy my się nie znamy.? - kiedy spojrzał na mnie, aż wstał z wrażenia i staliśmy tak gapiąc się na siebie.
- Ah to Pan. Nie spodziewałam się. - uśmiechnęłam się lekko
- Mówiłem już, że jestem Łukasz a nie pan. - wyciągnął rękę w moim kierunku. - Tym razem nie ma tutaj psów. Możemy sobie uścisnąć rękę.- zaśmiał się
- W takim razie dobrze. Jestem Justyna - podałam mu rękę i wpatrywaliśmy się sobie w oczy.
- Może dasz mi swój numer? - zapytał pełen nadziei
- Eee, przepraszam ale nie. - odsunęłam się lekko od niego
- To smutne. W takim razie będę tutaj przychodzil codziennie
- Nie bywam tutaj codziennie.
- Dobra zmieniam strategie, w twoje zmiany. Lepiej? - uśmiechnął się szeroko. Miał prześliczny uśmiech i taki prawdziwy.
- Ja tutaj nie pracuje. To moja kawiarnia - odpowiedziałam
- O matko. Przepraszam. Jesteś taka młoda i śliczna nie przypuszczałem
. Mój błąd
- To długa historia. - wzruszyłam ramionami
- Lubie takie. To przy kawie czy przy kolacji.
- Już mówiłam, że nie mogę.
-Masz kogoś?
- Nie za dużo pytań zadajesz? _ zobaczyłam że są już Eryk i Wiktoria
-Chce cie poznać, czy to zle?
-Przepraszam muszę już iść - odwróciłam się i ruszyłam w stronę moich znajomych. Ale usłyszałam cichy głos. :- Kurwa ale zjebałem.
Delikatnie się zaśmiałam.- Tyyy piękna, a to nie ten gościu z nad jeziora?! - Eryk wskazał palcem na siedzącego przy stoliku Łukasza.
- Tak chodźmy Już - pociągnęłam ich do stolika.
- Siema ziom! - wrzasnął do niego Eryk, a ten się tylko rozejrzał, uśmiechnął i pokiwał ręka.
- Ja pierdole. Ty to jesteś - uderzyłam się ręka w czoło.
- Dżasta o co ci chodzi. To przeznaczenie.- odwróciła się Wiktoria, popatrzyła na Łukasza i spojrzała na mnie..
- Jeb się dobra? Już miałam jednego.
- jednego? Chyba trzech. - zaśmiał się Eryk
- Ehm..... - popatrzyłam na niego jakbym chciała go zabić tu i Teraz- dobra do rzeczy, o czym chcieliście porozmawiać?Popatrzyłam na nich, oni szeptali coś do siebie i nagle wspólnie krzyknęli.
- Pobieramy się!
- o zesz kurwa ale zajebiscie! - podskoczyłam z miejsca i przytuliłam ich. Widziałam że Lukasz się wszystkiemu bacznie przygląda.
- Ale to nie wszystko pizdeczko! - złapała mnie za ręce Wiktoria - po pierwsze będziesz moja druhna, a po drugie to ty przygotujesz nasz ślub marzeń!
- Czekaj że ja? - wskazałam palcem na siebie.
- No a kto kurwa inny. Jesteś najlepsza - ucieszyła się wiki klaszcząc w ręce.
- No no to dla mnie zaszczyt! A kto będzie świadkiem u ciebie Eryku?
- widzisz misia... Noo..
- Wydus to z siebie!
- Paul... Paul będzie moim świadkiem. - odpowiedział Eryk
- Ja pierdole... Nie wierzę
- I przyjdzie że swoją nową dziewczyna - wtrąciła się wiki
- Zajebiscie kurwa. Dobra chuj w niego. Kiedy ślub?.
- Za 4 miesiące. Zdążysz?
- Jasne! Dla Was to mogę nawet nie spać. Podeślę wam na email formularz do wypełnienia najlepiej każdy osobno i będziemy ustalać. - próbowałam się uśmiechać, ale wiedziałam że nie chce Paula zobaczyć na ślubie.
- Problem w tym, że ja wracam do naszej malutkiej miejscowości.- wpomniala Wiktoria.
- Ale spokojnie ja jestem jeszcze tydzień tutaj. A później będziemy coś myśleć. Wszystko się da ogarnąć. Tylko jeszcze jedna ważna kwestia.
- jaka?- zdziwiłam się
- trzeba ci znaleźć partnera?
- A na chuj mi partner.?
- Otóż to skarbie. Chuj ci potrzebny i to od Zaraz- powiedziała wiki i oboje wybuchnęli śmiechem.Pożegnaliśmy się ładnie i wychodząc z kawiarni Eryk, podszedł do stolika przy którym siedział Łukasz.
- Słuchaj koleś co robisz za 4 miesiące? Bo Justynka potrzebuje partnera na ślub. - zwrócił się do niego. A Łukasz mało się nie udlawil kawą.
- Ty znaczy, jeszcze nie wiem. - popatrzył na niego jak na idiote a ja czułam że palę się od środka że wstydu.
- Dam ci swój numer i jakby co zadzwoń. Aha i jej przydało by się ostre ruchanko. - wszyscy w kawiarni popatrzyli na nich jak na debili, z czego nie robili sobie większego znaczenia a ja stałam i gapiłam się na Łukasza. Nie wiedziałam czy lepiej podejść i wyjaśnić sytuację czy lepiej spierdalać. Nie zdążyłam nic wymyśleć. Bo Łukasz wstaje. Idzie w moja stronę. Kurwa zaraz ucieknę przestraszona.- Nie wiem co to było. Ale mam zajebisty humor - uśmiechnął się.
- Przepraszam za nich. Oni po prostu są jeb.... Znaczy tacy już są. - podrapałam się ok głowie.
- wydają się być fajni. To może teraz umówisz się że mną na kawę? - jego oczy były pełne nadziei
- Może...
- To dasz mi swój numer?
-Nie ma mowy.
- To jak mamy się umówić? - zdziwił się
- Kombinuj - puściłam mu oczko poczym odeszłam, zabrałam z zaplecza swoje rzeczy i gdy chciałam już wyjść zawołała mnie jedna z pracownic:- Ktoś tutaj coś zostawił dla Pani.
- Dziękuję - kiwnełam głowa i podniosłam karteczkę, zaczelam czytać.,, Jesteś taka słodka, nic dziwnego że prowadzisz kawiarnie. Naprawdę chce cie lepiej poznać. Daje mój numer bo może zmienisz zdanie. Całuję Łukasz "
-No no no. Dobrze kombinujesz kolego. - zaśmiałam się i ruszyłam do domu.
CZYTASZ
Ślub - czyli kłopoty w drodze po szczęście
Phiêu lưuJest to druga część,, Treningu zmysłów ". Opowiada o dalszych losach bohaterki, której życie znowu przewraca się o 180 °, jednak ona pragnie stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa.. Czy uda jej się je w końcu znaleźć. Czy nadal będzie zapętlać to ko...