Prolog

68 3 0
                                    

*Sytuacja która wydarzyła się nad jeziorem z innego punktu widzenia.*

- Dokąd mnie ciągniesz Lejdi? Zwolnij nie ciągnij tak..... Słyszysz? -   nagle zobaczyłem przed sobą ogromnego psa który szczękał wprost na nas. Wydawało mi się że nie jest agresywnie nastawiony ale nie chciałem ryzykować.
- Hej piesku zgubiłeś się gdzie twoj Pan albo Pani? - starałem się go uspokoić ale wtedy Lejdi wkroczyła do akcji i zaczęła ujadać, w tym przypadku ten drugi pies także. Bylem bezradny oba wielkie psy... A ja sam.

Stalismy tak chwilę aż podbiegła jakaś dziewczyna, była z kimś ale nie zwróciłem uwagi, była piękna, wyglądała jak moja była dziewczyna. Która zginęła w wypadku samochodowym 3 lata temu. Od tamtej pory nie myślałem o żadnej kobiecie, aż do dziś, aż ujrzałem tą piękna niewiastę.
- Demon siad! - warknęła - Demon siad mówie,!!!! - w końcu wrzasnęła na całe gardło a pies się posłuchał widać było że są blisko. A imię psa bardzo mi się podobało. Demon nagle rzucił się na fecata, który stał z tyłu.
- Ja jebie. Narobiłem w gacie ze strachu. Dżasta suczo, pierzesz to., - wrzasnął mężczyzna a ja zacząłem się śmiać,dolaczyla do mnie dziewczyna.
- To najpiękniejszy śmiech jaki słyszałem. - powiedziałem
- Ojej dziękuję. Zawstydza mnie Pan. - mówiła cichym głosem
- Żaden pan. Jestem Łukasz. - wyciągnąłem rękę w jej kierunku ale kiedy się zbliżyła  Lejdi zaczęła mocno szczekać, co rozruszyło Demona i stanął w obronie właścicielki.
- Nie podoba im się to, zatem ja już pójdę - odparła
- Lejdi spokój już! - warknąłem
- Ah czyli to suczka? - zapytała
- Tak. A Pani to pies?
- zgadza się. Justyna jestem. 
- Może się jeszcze spotkamy  Justyno- popatrzylismy na siebie i w tym. Momencie poczułem ukłucie w serce, coś chyba zaiskrzyło.
- Wątpię, jestem tutaj tylko na dwa dni. Do widzenia Panu - odwróciła się i ruszyli w swoją stronę.

Kiedy upewniłem się że są już daleko i nie słyszą, usiadłem na kamieniu i powiedziałem : - Ja pierdole, Lejdi dawno się tak nie czułem. W sumie to od śmierci Ani.... Ta dziewczyna Justyna ona ma to coś... Chciałbym ją jeszcze zobaczyć. Eh.... - Pies przyglądał mi się tylko ze spokojem.

Mieliśmy już wracać, ale Lejdi zaczęła mnie ciągnąć upierdliwie w jedno miejsce. Nie chciałem się z nią szarpać. Pozwoliłem jej iść tym tropem co chciała. Doszliśmy nad pobliskie jezioro, przy którym można wynająć domki letniskowe. Przyjeżdżałem tutaj bardzo często ponieważ całe te domki należały do mojej mamy, ale nigdy jej tutaj nie widziałem.  W pewnym momencie zobaczyłem ją, była że znajomymi przynajmniej tak mi się wydawało była taka piękna. Siłowała się z tym facetem, co był razem z nią po psa. Kiedy wpadli do jeziora zacząłem się głośno śmiać. Musiałem wyglądać jak debil, stojąc tam i obserwując ją. Niestety zauważyli mnie, ponieważ ktoś w moim kierunku wskazał palcem. Próbowałem się schować ale chyba jednak mnie widzieli.

- Lejdi idziemy już. Ty też pewnie jesteś głodna. A jutro wracamy do domu. - szarpnąłem smyczą i poszliśmy.

Nazajutrz obudziłem się niewyspany i  przerażony. Sila mi się Ania, nie zdążało się to już od ponad roku. Nie wiem co było tego powodem czy to że o niej pomyślałem, czy to że poznałem kobietę, równie piękna jak ona, podobna jak dwie krople wody. 
Jedno było pewne spodobała mi się i musiałem coś wymyślić, żeby dowiedzieć się czegoś o niej, skąd jest, czym się zajmuje i najważniejsze czy ma kogoś.... Wiedziałem, że to będzie jednak trudne nad jezioro przyjeżdża mnóstwo ludzi z każdej części świata, ponieważ jest to bardzo urokliwe miejsce..  Ogromny staw, kilka basenów zjeżdżalnie ala aquapark dla dzieci, jeden wielki basen który wszyscy nazywają jeziorem, znajdujący się pomiędzy domkami, prowizoryczna plaża, miejsce na ognisko i mnóstwo innych atrakcji.

- Synku! - do pokoju weszła moja mama
- Tak mamuś? - zapytałem
- Co ty już jedziesz.?
- No muszę  mówiłem Ci, że nie mam wolnego muszę pracować. - westchnąłem
- Dobra dobra. Słuchaj chyba widziałam Anie.. Znaczy dziewczyna bardzo podobna do Ani  zakwaterowali się w jednym z moich domków.
- Wiem mamo, nasza Lejdi miała starcie z jej psem. - opowiadając to uśmiechałem się jak głupi
- Widzę co się świeci synku. Ale to nie JEST Ania i musisz o tym pamiętać. Ani już nie ma. Panie świec nad jej dusza.
- Ja pierdole mamo! Nie musisz mi powtarzać, była moja narzeczoną. Myślisz że mi jest kurwa łatwo?! - wrzasnąłem łzy napłynęły mi do oczu.
- Nie odzywaj się w ten sposób do matki! Nie tak cie wychowałam.! - wyszła i trzasnęła drzwiami...

Ślub - czyli kłopoty w drodze po szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz