Rozdział VII

271 1 3
                                    

Rose

Obudziłam się w dużym łóżku. Rozejrzałam się na boki. Z lewej strony stała ogromna przesuwana szafa. Naprzeciwko łóżka na ścianie powieszony był telewizor. Prawa strona natomiast była cała wykonana z szyb ukazując piękny widok na miasto. Cały pokój był pomalowany na kolor błękitny. Najwidoczniej byłam w pokoju gościnnym. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła dwunasta.

- Cholera - powiedziałam  pod nosem.

Chwycilam za telefon, który leżał na szafce nocnej. Piętnaście nieodebranych połączeń i prawie trzydzieści wiadomości od Mateusza. Co prawda napisałam mu, że idę na imprezę i wrócę późno, albo nad ranem. Pewnie się martwi. Muszę do niego zadzwonić.

W tym samym momencie drzwi do pokoju uchyliły się, a ja przypomniałam sobie tą żenującą sytuację z wczoraj. Co ja sobie myślałam. Jak mogłam zaproponować, żebyśmy pojechali do niego.

- Nie śpisz już?-usłyszałam zatroskany głos blondyna.

- Nie wejdź - odpowiedziałam prędko.

- Zrobiłem Ci śniadanie i przyniosłem tabletki na kaca jak byś potrzebowała.

- Dzięki za troskę, ale nie trzeba. Musze się już zbierać.

Blondyn usiadł na łóżku obok mnie stawiając tacę na stoliku.

- Jak zjesz to cię wpuszcze.

- Okej - Westchnęłam głęboko.

- Nieźle wczoraj zaszalałaś - szczerze miałam nadzieję, że nie będzie chciał o tym rozmawiać.

- Wiem - powiedziałam speszona-niepowinnam się tu wczoraj w ogóle znaleźć. Przepraszam cię. Mogłeś mnie nie słuchać i zabrać do domu.

- Nie wiedziałem gdzie mieszkasz i do tego chciałem cię na początku przeleciec, ale tego nie zrobiłem. Też byłem trochę wstawiony.-typowy dupek. Chciałem cię przeleciec? Co za palant.

- Okej okej. Masz szczęście, że w porę odzyskałes panowanie nad sobą. - uśmiechnęłam się szyderczo.

- Yhym. Czyli teraz to moja wina, że kazałas mi się pocałować, a potem chciałaś jechać do mnie?!

- No oczywiście. Bylam pijana, a ty byłeś zbyt miły i zabawny, dlatego dałam się nabrać - uwielbiam zwalać cała winę na innych.

- Pff weź kobieto. Następnym razem tyle nie pij i nie rzucaj się na napalonych facetów. Bo mi wczoraj trudno było się już powstrzymać.

- Dobra dobra. Na szczęście do niczego nie doszło i nie dojdzie.

- A mogłem cię wczoraj przeleciec. Co mnie podkusilo żeby się od ciebie odsunąć.

- Może nie jesteś taki zły za jakiego się uważasz. Wiedziałeś, że na trzeźwo nigdy bym tak nie zrobiła. Jesteś spoko chłopakiem tylko zachowujesz się jak totalny palant.

Blondyn spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

- No co?-spytałam lekko zirytowana.

- Postrzegasz mnie jako super chłopaka?

- No cóż masz trochę wad, ale nie przeleciałeś mnie wczoraj, a właściwie dzisiaj rano. Jesteś miły, zabawny, inteligentny. Tylko udajesz dupka. Sama nie wiem czemu.

- Nie udaje. - odpowiedział troszeczkę poddenerwowany - taki jestem.

- Mam rozumieć, że od zawsze taki jesteś? Nie wierzę. Coś cię zmieniło, a właściwie to raczej ktoś - gwałtownie wstał. Wiedziałam, że trafiłam w samo sedno.

- Zjedz. Potem odwioze cię do domu-po wypowiedzeniu tych słów wyszedł z pokoju.

***

- Gdzieś ty była? Mogłaś chociaż dać znak życia, a nie-powiedzial Mateusz gdy tylko przekroczyłam próg.

- Wiem, wiem. Nie panikuj, przecież już jestem.

- Rodzice dzwonili.

- Po co?

- Powiedzieli, że masz wracać do domu.

- Oni mogą sobie mówić - warknelam-nie ma mowy, że wrócę do domu przed rozpoczęciem szkoły.

- Jeśli nie pojedziesz przyjadą tu w najbliższym czasie.

- To dla ciebie taki problem? Sam mówiłeś, że dobrze zrobiłam wyjeżdżając a teraz co? Jesteś-

- Popieram to, że wyjechałas owszem-przerwał mi-ale zrozum oni wezmą cię stąd chociażby siłą.

- W takim razie mnie tu nie zastaną.

Poszłam do mojego tymczasowego pokoju w tym mieszkaniu i wyjełam z szafy walizkę. Zaczęłam niechlujnie wrzucać do niej wszystkie ubrania.

Jestem tu zaledwie tydzień i już chce mnie odeslać. Jaki fiut. Wcześniej wręcz namawiał mnie żebym przyjechała, a wystarczył jeden telefon od rodziców i już mam wracać. Nie spędzę z nim ani sekundy dłużej. Mam gdzieś czy będę mieszkać pod mostem czy gdzies indziej. Wszędzie lepiej niż tu. Jak się wyprowadzę to przynajmniej mnie tak łatwo nie znajdą.

Wyszłam z pokoju. Mateusz siedział w salonie jak by nigdy nic.

- Jeśli przyjadą masz im nie mówić gdzie pracuje. Nic nie wiesz- warknelam na niego.

- Dobra - powiedział oschlym głosem - a gdzie pójdziesz? Gdzie będziesz mieszkać? Pod mostem?

- Nie martw się tak o mnie, jestem duża dziewczynką. Poradzę sobie.

- Dużą niepełnoletnia dziewczynką - krzyknął gdy już byłam za drzwiami.

Trafił w sam punkt. Nie jestem pełnoletnia, więc gdy przyjadą nie będę miała nic do gadania.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 27, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Oko w oko z pożądaniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz