Rozdział VI

75 8 0
                                    


Raphael otworzył leniwie oczy i drżącą dłonią przetarł twarz. Rozciągnął się na swoim łóżku, ale nagle poczuł, że coś dotyka jego biodra. Wstrzymał oddech i szeroko otwartymi oczami, szybko spojrzał w tamtym kierunku. Koło jego brzucha leżała skulona blond włosa dziewczyna.

— O cholera — delikatnie uniósł się na łokcie, a jego postawione w nieładzie włosy, opadły na czoło. W głowie poczuł nieprzyjemne ukłucie, a obraz stał się niestabilny. — Co jest? — mruknął do siebie i zerknął w stronę swoich nóg.

Miał na sobie wszystkie ciuchy, także od razu skreślił jakikolwiek stosunek. Rzadko kiedy zapominał zdarzenia dnia poprzedniego, ale aktualnie sam nie był niczego pewien.

Nie wiedząc co zrobić, wyszukiwał swojego telefonu w którymś zakątku ciemnego pokoju, do którego wpadały wąską linią jasne promienie słoneczne przez niedomknięte do końca żaluzje. Niestety nie udało mu się go znaleźć.

Spojrzał jeszcze raz na dziewczynę i dostrzegł, że leży w samej bieliźnie. Serce zaczęło mu bić szybciej, kiedy dostrzegł, że nie wie kim jest owa kobieta.
Chciał po cichu zejść z łóżka i wyjść z pokoju, ale był przez nią unieruchomiony.
Po chwili stracił cierpliwość i delikatnie potrząsał blondynką.

— Raphciu nie rób. Przestań — mruczała. — Pośpijmy jeszcze — objęła go w pasie i przytuliła się do jego brzucha, na co ten poczuł szybsze przepływanie krwi w jego ciele. — Albo jeśli chcesz, to zajmę się tobą jeszcze raz — cichutko zachichotała, a chłopak zerwał się do siadu.

— Co? Myślę, że już czas na ciebie.

— No co ci odbiło? Przecież żartuje — również się uniosła i ukazywała swoje niezadowolenie niekorzystnym wyrazem twarzy. — Nic nie pamiętasz?

— A powinienem?

— Nie wiem. Może?

— Znamy się?

— Tak, poznaliśmy się. Przyszłam z Miwą. Co prawda bez zaproszenia, ale chciałam za to jakoś odpłacić, więc w podziękowaniu za dobrą imprezę, pozwoliłam ci się trochę podotykać. Nie pamiętasz?

— Wybacz, ale niekoniecznie. Jaka Miwa? W ogóle, PO–DO–TY–KAĆ? — zaśmiał się. Zazwyczaj nigdy nie kończyło się na samym dotykaniu.

— Byłeś zjarany w trzy dupy. Nie byłeś w stanie nawet zdjąć koszulki, więc ja zajęłam się trochę twoją szyją — puściła mu oczko. — Chwilę potańczyłam i zasnąłeś. Tyle.

— Zjarany? No w sumie możliwe — starał sobie co nieco przypomnieć. — Sorry, ale bardziej nie pamiętam przez alkohol niż przez zioło. Nie gniewaj się, ale lepiej abyś już poszła.

— Jesteś w chuj bezczelny, wiesz?

— Za to, że proszę aby nieproszony gość opuścił mój dom? Świetnie. Radzę następnym razem nie wskakiwać komukolwiek do łóżka, bo później przez to rodzą się plotki i nieładne przezwiska.

— Sugerujesz coś?

— Ja? Nic.

— Lepiej żeby tobie się coś nie urodziło — wysyczała wściekła przez zęby, ubrała szybko swoje ubrania które leżały na ziemi i wyszła, trzaskając drzwiami.

— Ja pierdole, ale pocisk — mruknął i rzucił się na nowo w poduszki, co nie było dobrym pomysłem, gdyż poczuł nieprzyjemne uczucie tak zwanego helikoptera. — Niektóre laski, to są serio zjebane. Mam nadzieję, że chociaż zrobiłem zdjęcia — uśmiechnął się sam do siebie.

Kontrowersja ||TMNT|| [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz