Początkowo nastolatkowie siedzieli w samochodzie i rozmawiali na temat tego co za chwilę mają zrobić.
— Stary nie jestem pewien czy do dobry pomysł — zawahał się jeden z nich.
— Kurwa, mamy się włamać i zrobić na zlecenie rozpierdol w czyimś domu. To jest chore — zaczął się śmiać nie ukazując tym samym choć odrobiny pokory. — Shredder zapłacił nam dużo forsy, a jak tego nie zrobimy to możemy mieć większe kłopoty niż myślisz. Gościu, to wszystko jest pojebane.
— A jeśli ktoś nas przyłapie?
— Nikogo nie ma w domu. Ten staruch ponoć pojechał gdzieś ze swoimi szkodnikami, ale mają na ogonie nasze plecy w innym wozie. Śledzą ich. Mamy dostać info jak będą wracać.
— Przecież to włamanie.
— Mam tu coś na odwagę jak się cykasz — wyciągnął woreczek z białym proszkiem z szufladki i wsypał na ekran telefonu. Zwinął banknot i wciągnął jedną dziurką od nosa całą linię. — Nie krępuj się stary, to nie byle gówno. Tylko musisz pociągnąć od razu całą kreskę.
— Żartujesz...
— Wymiękasz? — zadrwił.
Drugi niepewnie wziął telefon i zwinięty rulon. Spojrzał jeszcze raz na kumpla niepewnym wzrokiem i szybko zrobił to samo co jego poprzednik.
— Cholera, boli — syknął i oddał mu nieodzowne urządzenie dwudziestego pierwszego wieku.
— Musisz odczekać chwile — zaśmiał się. — Dobra zakładaj kominiarkę i kaptur, bierz wszystko i lecimy.
I tak z szybko bojącym sercem okrążyli cały dom w poszukiwaniu choć małego dostępu do jego wnętrza, aż zauważyli jedno uchylone okno. Jeden włożył zgrabnie rękę do środka pomieszczenia i przekręcił klamkę drugiego okna.
— Ja pierdole, ale łatwizna — zadrwił pewny siebie włamywacz.
Następnie nastolatkowie wskoczyli ostrożnie do środka. Przyzwyczajając się do panującej czerni, rozejrzeli się dochodząc do w wniosku, że są w jednym z pokoi dzieci. Było w nim pełno zabawek, komiksów i wiele nieinteresujących ich rzeczy.
Pomimo dostosowania źrenic do otaczającej ich ciemności i tak wiele nie mogli dostrzec.
Przechodząc się w ciemni po sporej wielkości domu, znaleźli przeróżne przedmioty. Do plecaka wkładali wszystko co wydawało się drogocenne oraz niszczyli po kolei to co było dla nich mniej istotne.
Rozpruli kanapę i stłukli szkło oraz ceramikę z półek.
— O kurwa, to się może przydać — agresywny złodziej chwycił za miecz wiszący na ścianie. — Zajebiście — szepnął oglądając zdobycz.
— Stary...
— Co? — odwrócił się i zauważył stojącego na środku chłopca. — O ja pierdole.
Chłopiec z nogą w gipsie patrzył wściekle na swoich przeciwników.
Jak na swój wiek był bardzo odważny i widać, że chciał przeciwstawić się złodziejom, a nie uciekać.Początkowo zaczął rzucać w nich wszystkim co mu się nawinęło pod rękę. Czasami dostawali szkłem czy figurkami, a czasami zgrabnie niczym ninja omijali przeszkody.
— Dobra mały, przeginasz — rzucił ostro jeden z nich i podszedł dziarskim krokiem do dziecka.
— Coś ty zwariował? Przecież to dzieciak!
Napastnik chciał złapać czarnowłosego małolata za ręce i uniemożliwić mu ruchy, jednak ten zgrabnie się wywinął i zaczął go uderzać z całej swojej dziecięcej siły w każdy napotkany punkt jego ciała.
CZYTASZ
Kontrowersja ||TMNT|| [W TRAKCIE]
FanfictionPewne kroki stawiane na ścieżce ku dorosłości. Pierwsze rozterki miłosne i rywalizacja pod szyldem „do celu po trupach". Pewność poganiająca niepewność. Historia pojawienia się czwórki bliźniaków w życiu Splintera, równie zaskakująca i skomplikowa...