Rozdział XII

37 8 0
                                    

Początkowo nastolatkowie siedzieli w samochodzie i rozmawiali na temat tego co za chwilę mają zrobić.

— Stary nie jestem pewien czy do dobry pomysł — zawahał się jeden z nich.

— Kurwa, mamy się włamać i zrobić na zlecenie rozpierdol w czyimś domu. To jest chore — zaczął się śmiać nie ukazując tym samym choć odrobiny pokory. — Shredder zapłacił nam dużo forsy, a jak tego nie zrobimy to możemy mieć większe kłopoty niż myślisz. Gościu, to wszystko jest pojebane.

— A jeśli ktoś nas przyłapie?

— Nikogo nie ma w domu. Ten staruch ponoć pojechał gdzieś ze swoimi szkodnikami, ale mają na ogonie nasze plecy w innym wozie. Śledzą ich. Mamy dostać info jak będą wracać.

— Przecież to włamanie.

— Mam tu coś na odwagę jak się cykasz — wyciągnął woreczek z białym proszkiem z szufladki i wsypał na ekran telefonu. Zwinął banknot i wciągnął jedną dziurką od nosa całą linię. — Nie krępuj się stary, to nie byle gówno. Tylko musisz pociągnąć od razu całą kreskę.

— Żartujesz...

— Wymiękasz? — zadrwił.

Drugi niepewnie wziął telefon i zwinięty rulon. Spojrzał jeszcze raz na kumpla niepewnym wzrokiem i szybko zrobił to samo co jego poprzednik.

— Cholera, boli — syknął i oddał mu nieodzowne urządzenie dwudziestego pierwszego wieku.

— Musisz odczekać chwile — zaśmiał się. — Dobra zakładaj kominiarkę i kaptur, bierz wszystko i lecimy.

I tak z szybko bojącym sercem okrążyli cały dom w poszukiwaniu choć małego dostępu do jego wnętrza, aż zauważyli jedno uchylone okno. Jeden włożył zgrabnie rękę do środka pomieszczenia i przekręcił klamkę drugiego okna.

— Ja pierdole, ale łatwizna — zadrwił pewny siebie włamywacz.

     Następnie nastolatkowie wskoczyli ostrożnie do środka. Przyzwyczajając się do panującej czerni, rozejrzeli się dochodząc do w wniosku, że są w jednym z pokoi dzieci. Było w nim pełno zabawek, komiksów i wiele nieinteresujących ich rzeczy.

Pomimo dostosowania źrenic do otaczającej ich ciemności i tak wiele nie mogli dostrzec.

Przechodząc się w ciemni po sporej wielkości domu, znaleźli przeróżne przedmioty. Do plecaka wkładali wszystko co wydawało się drogocenne oraz niszczyli po kolei to co było dla nich mniej istotne.

Rozpruli kanapę i stłukli szkło oraz ceramikę z półek.

— O kurwa, to się może przydać — agresywny złodziej chwycił za miecz wiszący na ścianie. — Zajebiście — szepnął oglądając zdobycz.

— Stary...

— Co? — odwrócił się i zauważył stojącego na środku chłopca. — O ja pierdole.

Chłopiec z nogą w gipsie patrzył wściekle na swoich przeciwników.
Jak na swój wiek był bardzo odważny i widać, że chciał przeciwstawić się złodziejom, a nie uciekać.

     Początkowo zaczął rzucać w nich wszystkim co mu się nawinęło pod rękę. Czasami dostawali szkłem czy figurkami, a czasami zgrabnie niczym ninja omijali przeszkody.

— Dobra mały, przeginasz — rzucił ostro jeden z nich i podszedł dziarskim krokiem do dziecka.

— Coś ty zwariował? Przecież to dzieciak!

Napastnik chciał złapać czarnowłosego małolata za ręce i uniemożliwić mu ruchy, jednak ten zgrabnie się wywinął i zaczął go uderzać z całej swojej dziecięcej siły w każdy napotkany punkt jego ciała.

Kontrowersja ||TMNT|| [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz