15 grudnia
Tym razem nie wstałem samoistnie, ale obudził mnie dźwięk gitary. Uniosłem się na łokciach, przetarłem oczy i zobaczyłem na łóżku Nialla siedzącego z gitarą na kolanach oraz kostką do gry w zębach. Nawet nie zauważył, że nie śpię. Był zbyt zajęty zapisywaniem czegoś w zeszycie.
- Raczej spokojna, czy szybka? – zapytał, nie przerywając zapisywania. Czyli jednak zauważył!
- Co?? – zapytałem zdziwiony.
- Twoja piosenka. Ma być szybka czy wolna? – mówił, ale cały czas skupiał się na muzyce.
Zaśmiałem się cicho i wskoczyłem na jego łóżko.
- Myślałem żeby zwrotkę zacząć tak wolniej, a przy refrenie troszkę przyspieszyć. Ale tylko trochę.
Teraz siedzieliśmy razem i kombinowaliśmy melodię. Musieliśmy jednak być dość cicho, aby nie zdradzić się z prezentem. Najdziwniejsze jednak było to, że Harry w dalszym ciągu spał jak zabity.
- To pasuje idealnie! – krzyknąłem spontanicznie, na co Styles zerwał się z łóżka.
- Ty! Malik! Dobrze się czujesz? – zapytał wkurzony.
- Oj sorry – zatknąłem dłonią usta.
Niall w ogóle się nie odzywał. Jakby był w transie. Chyba zapomniał o całym świecie. Zazdrościłem mu, że tak potrafi. Też czasem chciałbym tak umieć- zapomnieć o całym bożym świecie.
- Tutaj daj wolniej – Harry pokazał palcem w konkretny punkt kartki, po czym podszedł do okna, by rozsunąć zasłony. Niall wykonał polecenie.
- To faktycznie brzmi lepiej – uśmiechnąłem się, masując kark.
Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Zza nich wyłoniła się twarz babci, a jej uśmiech rozświetlał cały pokój.
- Ślicznie grasz synku – spojrzała na Horana, a ten lizus szczerzył się jak głupi. Stuknąłem go w ramię, śmiejąc się przy tym. - Dzieci, chodźcie na śniadanie. Są też ciasteczka i kakao – przeniosła wzrok na Harrego. Jej spojrzenie było bardzo wymowne – poruszała brwiami. Mieliśmy niezły ubaw widząc jak Styles oblizuje wargi na myśl o ciasteczkach babci.
- Zaraz zejdziemy babciu – powiedziałem.
Po chwili wszyscy byliśmy ubrani, a zapach kakao ciągnął nas na dół.
- Jak sie spało chłopcy? – babcia krzątała się po kuchni, gotując obiad.
- Krótko- odpowiedział niewyraźnie Harry, wpychając przy okazji kolejne ciasteczko do ust.
- Wybieracie się na dzisiejszy festyn świąteczny?
- To tutaj też organizują takie rzeczy? – zapytał zdziwiony Niall.
- No pewnie. I to większe niż tam u was, w Londynie.
- Więc pewnie się wybierzemy – odpowiedziałem, patrząc pytająco na chłopaków, którzy pokiwali twierdząco głowami.
Wszyscy kończyliśmy powoli śniadanie. Sięgnąłem, by wziąć z talerza ostatnie ciasteczko, kiedy poczułem ból w dłoni.
- Nie dotykaj mojego jedzenia! – Harry uderzył mnie w rękę.
- Ostatnie jest moje!- krzyknąłem, chcąc wyrwać mu ciacho.
Styles wstał od stołu porywając zdobycz na górę. Pobiegłem za nim. Jedynie Niall został na dole. Zziajani wpadliśmy do pokoju.
- Oddawaj! – trzymałem go za bark.
- No dobra. Podzielę się, tylko odsuń się na dwa metry – no dobra, to był jakiś kompromis. Zrobiłem tak jak powiedział. - Żartowałem!! – krzyknął, wpychając słodycz do ust. Myślałem, że przewróci się ze śmiechu.
- Ty frajerze! – rzuciłem się na niego. Napieprzałem go dość mocno. Biedaczek jedynie się bronił. Po chwili poczułem na swoich ramionach uścisk Horana.
- Dosyć – oznajmił, odciągając mnie od niego. Byłem jak w jakiejś furii. Nienawidzę, kiedy ktoś kradnie moje jedzenie!
- Jutro wracasz do domu! – pogroziłem mu palcem i wyszedłem z pokoju, za drzwiami którego sam zacząłem się śmiać.
________________☆________________
Narazie jest wesolutko.. :D
Pamiętajcie o motywacji! Następny rozdział, kiedy będzie 10 ★.
CZYTASZ
20 days / z.m. ✔
FanfictionDlaczego ilekroć kogoś kochamy, musimy wymazać go ze swojego życia, jakby nie istniał...?