69.

5.8K 182 57
                                    

Melanie

Pierwszy raz na tym wyjeździe naprawdę dobrze mi się spało. Nie bała się, że coś mi wyskoczy z lasu i mnie zabije. Spałam naprawdę dobrze, było mi ciepło i miło, co jest dla mnie zaskoczeniem, bo wcześniej, gdy spałam w śpiworze to odczuwałam lekki chłód, ale dzisiejszej nocy tak nie było.

Muszę przyznać, że nie mam pojęcia co kopnęło mój śpiwór, że nagle stał się taki ciepły. Otworzyłam swoje zaspane oczy i popatrzyłam na ścianę namiotu, muszę przyznać, że naprawdę zrobiło mi się gorąco. Postanowiłam wyciągnąć ręce ze śpiwora, jednak coś mi to uniemożliwiało. Zmarszczyłam brwi i ponowiłam próbę wyciągnięcia rąk. Jedna ręka znajdowała się już na zewnątrz mojego posłania, natomiast druga już nie. 

W momencie, kiedy wyciągałam drugą rękę, poczułam na swoim karku ciepły oddech. Momentalnie cała się spięłam, nie wiedziałam co mam zrobić. Gdy ręce były wyciągnięte, delikatnie obróciłam się tak, że leżałam na plecach. Następnie spojrzałam na osobę, która we mnie chuchała. Z początku myślałam, że mi się przewidziała, przetarłam zaspane oczy i jeszcze raz popatrzyłam na osobnika.

Koło mnie leżał Calum, a jego ręce oplatały mój śpiwór. Zdziwiona i jednocześnie wystraszona patrzyłam przez chwilkę na chłopaka. Muszę przyznać, że wygląda tak niewinnie, gdy śpi. Ma lekko uchylone usta, a jego włosy opadają mu na oczy. Widok jest naprawdę uroczy.

Potrząsnęłam głową i zaczęłam budzić mojego towarzysza łóżkowego? Może bardziej namiotowego? A zresztą to nie jest w tej chwili ważne. Ważne jest to, co on robi w moim namiocie i czemu się do mnie przytula skoro ma dziewczynę. Nie mówię, że mi się nie podoba, bo jest miło, ale on ma Ivy i jest moim przyjacielem.

Dotknęłam delikatnie ramiona Caluma i potrząsnęłam. Chłopak mruknął coś niezrozumiałego i dalej spał.

-Calum-powiedziałam w jego stronę, a następnie dotknęłam jego policzek. Chłopak ponownie mruknął coś co nie wydawało się być zrozumiałym dla mnie słowem- Hood, to nie jest śmieszne. Obudź się-potrząsnęłam nim mocniej. Na szczęście udało mi się go obudzić.

-Ivy...Czemu mnie budzisz?-mruknął i przetarł oczy- głowa mi pęka i chce jeszcze pospać- popatrzył na mnie, a następnie wrócił do patrzenia w sufit namiotu. W momencie, kiedy ogarnął, że zamiast Ivy zobaczył mnie z powrotem na mnie spojrzał z szeroko otwartymi oczami.-Melanie?! Co ty robisz w moim namiocie?! I gdzie jest Ivy?!-zapytał i podniósł się do siadu.

-To raczej ja powinnam się ciebie zapytać. Czemu, gdy się obudziłam ty spałeś koło mnie?! To jest na pewno mój namiot, więc ja się nie pomyliłam-oznajmiłam.

Chłopak przez chwilę patrzył na mnie, jakby próbował przypomnieć sobie noc. Po chwili westchnął i pacnął z powrotem na ziemię.

-Musiałem nieźle wypić, że pomyliłem namioty. To dlatego nie mogłem znaleźć mojego śpiwora-oznajmił i spojrzał kątem oka na mnie.- Przepraszam cię-westchnął- Powinienem bardziej patrzeć, gdzie idę i do kogo namiotu wchodzę-podrapał się po łokciu.

-Nic się takiego nie stało-uśmiechnęłam się lekko- Zresztą byłeś pijany, a mój namiot i wasz są takie same i stoją koło siebie. 

-Ale to i tak nic nie znaczy eh... Chyba lepiej, żebym poszedł do swojego namiotu. Nie chce, żeby Ivy się o tym dowiedziała, bo i tak nic się nie stało. A zrobiłaby mi nie potrzebnie kłótnie-westchnął.

-Jasne-podniosłam się- Jak będziesz wychodził to patrz, czy ktoś czasem nie jest na zewnątrz-odparłam.

-Nikomu o tym nie mów, dobrze?-poprosił.

-To będzie nasza tajemnica-uśmiechnęłam się.

-Dziękuję Melcia-oznajmił.

Podniósł się i doczłapał się do wejścia. Odpiął zamek i lekko uchylił płachtę. Popatrzył, czy nikt nie siedzi czasem na zewnątrz. Teren musiał być pusty, bo wyszedł z mojego namiotu, zapinając go.

Westchnęłam i opadłam z powrotem na podłożę. Spałam z Hood'em, Boże brzmi to dwuznacznie... Nie wiem co się ze mną dzieje... Ale podobało mi się, jak mnie przytulał. To prawda, że byłam na początku wystraszona i zdziwiona, ale z drugiej strony dobrze mi się spało. Było mi ciepło, bo w końcu leżeliśmy do siebie przytuleni, a raczej Cal mnie do siebie przytulał.

Leżałam w mojej pałatce, do póki nie usłyszałam, że ktoś się krząta po dworze. Przeciągnęłam się i wyszłam. Przy ugaszonym ognisku siedział Luke, który popijał pewnie kawę, a obok niego siedziała jego dziewczyna.

-Cześć-powiedziałam i usiadłam koło nich.

-Hej Mel, wyspałaś się?-zapytała Sierra.

-Muszę przyznać się, że wyspałam się, co jest dziwne, bo przez ostatnie noce spędzone tutaj, bałam się, że np. pani Mia Smith mnie porwie-popatrzyłam na nich- Albo ktoś będzie chciał zrobić ze mnie lalkę-tutaj popatrzyłam głównie na Lukey'a, który się uśmiechnął.

-Powiem szczerze, nie chce mi się dzisiaj iść do tej knajpki-odparła Deaton.

-Mi tak samo. Dzisiaj już wracamy, więc może tutaj na miejscu zjemy? I tak musimy pozbyć się zapasów jedzenia-wzruszyłam ramionami.

-To prawda-powiedział siadający koło mnie Ashton- Poczekamy na resztę i zaczniemy jeść, dobrze?

-No spoko, to ja już pójdę po koszyk. Zaraz wracam.

Podniosłam się i podeszłam do samochodu. Otworzyłam tył i wyciągnęłam koszyk. Zanim jednak go odpakowałam, to kilka minut minęło. Gdy wróciłam do ogniska, reszta już siedziała. Brakowało jedynie Ivy.

Zaczęliśmy jeść. Ashton co chwilę opowiadał jakiś głupi suchar, a od jego śmiechu, aż bolał mnie brzuch, wiem że nie ma on śmiechu takiego jak Denver z Domu z papieru, ale i tak potrafi mnie rozbawić kiedy się śmieje głosem małej dziewczynki.

Ivy dołączyła do nas jakiś czas później, zaczęła jeść. W między czasie przyglądała się swojemu chłopakowi.

-Gdzie byłeś w nocy?-zapytała prosto z mostu. Calum otworzył szerzej oczy i spojrzał na wszystkich, a jego wzrok najdłużej zatrzymał się na mnie. Ekipa zaciekawiła się zaistniałą sytuacją.

-Em... Poszedłem do łazienki-oznajmił szybko, patrzą na swoją dziewczynę.

-Byłeś w łazience aż tak długo?- zdziwiła się i zmarszczyła brwi- Obudziłam się w nocy, a ciebie nie było. Czekałam aż może w końcu się pojawisz, ale tak się nie stało...-mruknęła.

-To przez  to, że...Ee...Zatrzasnąłem się w łazience-podrapał się niezręcznie po karku- W nocy obudziłem się i musiałem do toalety, kiedy poszedłem, zamknąłem drzwi na klucz, a gdy chciałem wyjść, zamek się zaciął. Walczyłem z nim przez pół godziny- ale się wywinął. Kłamca jest z niego niezły. Gdybym nie znała prawdy to bym mu uwierzyła.

-Czemu nikogo nie zawołałeś?-zapytał Ashton, który po chwili z Caluma, spojrzał na mnie. O co mu chodzi?

-Było późno, nie chciałem was budzić. Zresztą sporo wczoraj wypiliśmy i po prostu ciężko byłoby was obudzić-skłamał. Ash zmarszczył brwi, jednak pokiwał głową, że mu wierzy- Kiedy udało mi się wydostać wróciłem do namiotu-dokończył.

Po twarzach reszty można było wywnioskować, że uwierzyli chłopakowi. 

~~~

Ostatni dzień spędziliśmy miło. Poszliśmy pływać, a po tym chwilkę odpoczęliśmy. Następnie poszliśmy na spacer do lasu. Spokojnie nikt się nie zgubił niestety. Nie żeby coś, ale Ivy mogła by się zgubić, albo lepiej nie, bo chłopacy zostawili by nas same, żeby tą wywłokę znaleźć.

Do domu wyjechaliśmy około godziny osiemnastej, co oznacza, że w domu powinnam była być  około godziny dwudziestej. Niestety nie mam pojęcia, o której dotarłam do domu, bo po drodze zasnęłam.

*************

No coś takiego?! Melcia przespała się z Calumem, to już postęp, prawda?

One day changed my life I C.H. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz