91.

5.9K 179 23
                                    


Jasny gwint! Czy ten dzień może być jeszcze gorszy?!

Pech, jaki dopadł mnie dzisiejszego dnia, jest naprawdę ogromny. Miałam tyle wypadków, że masakra.

Najpierw zaspałam, tak znowu... Okazało się, że autobus mi uciekł, a taty nie było w domu. Musiałam wlec się na pieszo. Po drodze prawie we mnie samochód uderzył. Byłam na światłach, dla kierowców było światło czerwone, a ja dostałam po chwili czekania zielone. Gdybym w ostatniej chwili nie weszła na chodnik, to by była ze mnie miazga.

Kolejnym wypadkiem dzisiejszego dnia było to, iż przez nieuwagę wpadłam na drabinę, na której był woźny. Przez co mężczyzna spadł, na szczęście nic mu się nie stało, a ja go będę przepraszała do końca szkoły. Jeszcze innym incydentem, było jak biegłam na lekcje i zderzyłam się z plecami dyrektora, który niósł akurat kawę. Napój wylał się na jego białą koszulę. Przeprosiłam i powiedziałam, że mogę wyprać panu koszule, ale on się nie zgodził.

Chłopaki już sobie żartowali, że dzisiaj jestem totalnym przegrywem, ale to w sumie jest prawda. Nie wiem, co się jeszcze dzisiaj wydarzy i tego właśnie się obawiam.

Do tego dzisiejszego dnia Calum udaje, jakby nic się nie stało, jakby nic nie zaszło między nami. Skoro on uważa, że tak trzeba, to ja też spróbuję nie myśleć o naszej chwili słabości.

Chociaż szczerze mówiąc, przykro mi trochę z tego powodu. Myślałam, że coś się zmieni, oczywiście na lepsze, ale dobrze przynajmniej, że nadal traktuje, mnie jak przyjaciółkę, a nie na przykład jak znajomą, czy też koleżankę.

Z całą ekipą z pewnością się dzisiaj zobaczę, bo chcę przedstawić im dzisiaj Zoe. Tak to ten dzień, kiedy moja przyjaciółka, w końcu mnie odwiedzi. Uzgodniłyśmy, że spotkamy się w galerii. Uprzedziłam, ją, że pojawię się ze Sierrą, która rano przy pobudce marudziła o wszystko, a w szczególności, że za dużo wypiła, a wcale tak nie było.

Z Zoe i Sierrą porozmawiamy sobie trochę w kawiarni, bądź Starbucksie, czekając na Louisa, a następnie pojedziemy się spotkać z chłopakami. Gdzie to jeszcze się zgadamy.

Za jakieś piętnaście, siedemnaście minut, powinnam być pod galerią, gdzie mam czekać na Sierrę, a następnie razem udamy się w poszukiwaniu Zoe.

Kiedy brunetka się pojawiła, przywitałyśmy się przytulaskiem i pognałyśmy w stronę wejścia do budynku.

Zoe szukałyśmy kilkanaście minut, aż w końcu udało nam się nią znaleźć. Gdy tylko nas zobaczyła uśmiechnęła się i zachęciła nas gestem, do dołączenia do niej w Starbucksie.

Naprawdę cieszę się, że mogę ją zobaczyć. Kiedy byłyśmy na tyle blisko przytuliłam ją.

-Super cię widzieć Zo-uśmiechnęłam się i spojrzałam na Sierrę- Dobra zacznijmy od tego. Zoe to jest moja przyjaciółka Sierra, Si poznaj moją przyjaciółkę z Melbourne Zoe-przedstawiłam je sobie.

-Cześć miło mi cię poznać-Sierra wyciągnęła rękę, a natomiast Zoe ją przytuliła.

-Hejka, mi również miło cię poznać-uśmiechnęła się szeroko Zoe- Siadajcie, a nie tak stoimy.

Zajęłyśmy miejsca. Zoe oznajmiła nam, że czekała, aż do niej dołączymy, tuż przed zamówieniem napoi. Więc właśnie teraz Sierra udała się zamówić trzy napoje i to trzy mrożone kawy.

-Dobra Zo, opowiadaj co ty tu robisz?-zapytałam zaciekawiona. Sierra po chwili do nas dołączyła.

-Louis ma tutaj kogoś z rodziny i musiał odzyskać pewien dokument. Mój chłopak chce sprzedać stary dom rodziców, jednak brak tych dokumentów mu to uniemożliwia. Dlatego tutaj jesteśmy.-oznajmiła.

One day changed my life I C.H. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz