Ten tydzień zleciał w bardzo szybkim tempie. Co oznacza, że dziś wyjeżdżamy do Nowego Jorku pomóc moje przyjaciółce w szykowaniu się do małżeństwa.
Aktualnie pakowałam ubranka Milo a mój syn bawił się klockami i budował wierzę.
Harry był jeszcze w pracy, ponieważ była dziesiąta rano a samolot mieliśmy na osiemnastą postanowił poinformować swojego wspólnika i ostatni dzień iść do firmy.
- mama gege - Usłyszałam gaworzenie mojego syna a uśmiech na mojej twarzy zagościł momentalnie. Podeszłam do synka biorąc go na ręce i schodząc do kuchni, aby go nakarmić.
Dziecko Wsadziłam do bujaka a sama włączyłam radio w którym aktualnie grały remixy, tanecznym krokiem Wstawiłam wodę na kaszkę, nasypałam odpowiednią ilość i czekałam na charakterystyczny dźwięk gotującej się wody.
Dostrzegłam iż Milo zaczął podskakiwać w rytm muzyki zaśmiałam się z tego na co syn spojrzał na mnie i również zaczął się śmiać podreptałam do niego po drodze podgłaszajac muzykę złapałam malucha pod pachy przytulając go do mojej piersi i zaczęliśmy tańczyć. Zdziwiło mnie, że nie słyszałam gwiżdżącej wody więc odwróciłam się w stronę kuchni i lekko podskoczyłam, gdy ujrzałam Harrego w dżinsach i białej koszuli z odpiętymi trzema górnymi guzikami ukazując jego umięśnioną klatkę piersiową.
- Przestraszyłeś nas - zaśmiał się a ja zziajana podałam malca chłopakowi na kolana i po zrobieniu kaszki zaczęłam go karmić.
- Jak było w pracy? - zapytałam ciekawa.
- Tak jak zwykle, czyli nudno a wy co robiliście co dino? - zaczął zmieniać głos na typowo dziecięcy.
- A my się pakowaliśmy tak Skarbie? - ucałowałam ustka syna odbierając go z kolan Harrego.
- A przepraszam kochanie gdzie dla mnie buziak? - zrobił minę niczym kot ze Shreka układając usta w dziubek, zaśmiałam się z mojego chłopaka całując jego usta, gdy chciałam się odsunąć złapał mnie w tali przytulając się do nas.
- Kocham was - wyszeptał mi do ucha a mnie zamurowało. On wyznał ze nas kocha.
- Ha… Harry ja… - chłopak mi przerwał moje jąkanie
- Spokojnie Marta nie musisz mi tego mówić musisz to poczuć, ja się w tobie zakochałem a ty masz jeszcze czas, ale pamiętaj że cię kocham i mi na tobie zależy, jak i na Dino - ucałował najpierw czoło mojego syna, który zachichotałam a po tem moje usta.
***
Przemierzałam przez alejki sklepowe w poszukiwaniu kaszki a konkretnie o smaku bananowo-truskawkowej, czyli takiej jaką uwielbia Milo, który siedzi w sklepowym wózku w niebieskim kombinezonie jedząc tubkę owocową.
Postanowiliśmy przed wyjazdem zajechać na zakupy, aby mój syn miał co jeść i po mały prowiant.
Harry próbował znaleźć miejsce parkingowe więc ja postanowiłam wziąć się za pakowanie potrzebach artykułów.
Jadąc tak wózkiem patrząc na półki z różnymi rodzajami kaszek dla dzieci zderzyłam się z kimś wózkiem spojrzałam na koniec wózka i dostrzegłam osobę, której nie chciałam już nigdy w życiu spotkać..
Pov. Harry
Gdy wreszcie udało mi się znaleźć miejsce na parkingu wysiadłem z auta zamykając je i kierując się do spożywczego.
- Harry? - gdy miałem już przekroczyć próg sklepu usłyszałem znany mi głos za plecami odwróciłam się z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Siema stary ile my się nie widzieliśmy - przywitałem się z kumplem z dawnych lat męskim przytulańcem i klepniakiem w plecy.
- No powiem Ci Mccurtnly, że będzie z sześć lat będzie no od studiów to chyba tyle minęło - zaśmiał się z czego również wywołał na mojej twarzy większy uśmiech.
- No kupa czasu a opowiadaj Ashton jak tam u ciebie masz kogoś, bo z tego, co pamiętam to zawsze byłeś tym bad boyem. - zapytałem ciekaw, czy Irwin sobie kogoś znalazł.
- Ej nie zapomnij że też nim byłeś już nie pamiętasz każda chciała tylko nas. No ale wiesz czas trzeba było znaleźć już kogoś na stałe. Mam narzeczoną, która jest w drugim miesiącu w ciąży i właśnie wysłała mnie po arbuza i majonez człowieku rozumiesz to majonez z arbuzem? - zapytałam łapiąc się za głowę nie wierząc, że naprawdę idzie po to zaśmiałem się z jego reakcji - No a u ciebie?
- Mam dziewczynę, która ma rocznego synka, bo taki jeden Kutas zostawił ją w ciąży - gdy myślę o tym pieprzonym William'ie mam ochotę mu przywalić i mimowolnie ścisnąłem szczęka.
- To rzeczywiście Kuras ty zobacz co tam się dzieje - odwróciłam się w kierunku gdzie pokazywał palcem, a mianowicie na szklaną, przezroczystą szybę marketu przez, którą było widać mężczyznę, który dotykał jakąś dziewczynę mimo jej woli zmrużyłam powieki będąc pewniej, iż znam tę osobę i wtedy adrenalina w moich żyłach podskoczyła a nerwica się powiększyła ten zjebany szmaciasz Will szarpał moją Mar.
- Strat muszę ratować swoją kobietę to właśnie ten Kuras - on życzył mi jego skwaszonej mordy po czym szybko wbiegłem do sklepu podchodząc do dziewczyny.
- Człowieku czego ty od nas chcesz? - zapytałem przytulając Martę, która trzymała płaczącego małego na rękach na pewno przestraszył się tego dawcy spermy, bo ojcem go nie można nazwać.
- Oo patrzcie kogo my tu mamy jeszcze księcia z bajki nam brakowała a się zjawił brawa - zakładka teatralnie a ja zastanawiałem się co z tym gościem jest nie tak.
- kochanie chodźmy już od tego psychola - złapałem za wózek z kilkoma rzeczami i podążyłem z kobietą do kasy słysząc jeszcze jego niby groźby.
- Zobaczymy kto będzie górą - pokazałem mu środkowy palec i wjechałem do kasy, aby zapłacić za zakupy.
No to w drogę.....
❤️💙❤️💙❤️💙
Specjalnie dla @Nick_u ❤️❤️
CZYTASZ
I want to be alone with you✅
Teen Fiction2𝕟𝕕 " I want to be alone ,, Nikt się tego nie spodziewał przecież miłość tych dwojga była tak mocna jak z bajki o zakochanym kundlu. Ale życie jest takie jakie jest nie zmienimy go, Marta zostaje z rocznym dzieckiem, sama bez mężczyzny którego...