Chcieli bym wybrał
Wybrałem z rozszalałym sercem
Rozrywany przez poglądy znajomych obcych ludzi
Gdy nadszedł wyrok
Nadszedł również krzyk
A zgorszenie rozlało się jakoby wino przy romantycznej kolacji
Lecz dzisiejszy wieczór nie był romantycznym spotkaniem
Nie był napełniony miłością, równością i tolerancją
Był nafaszerowany kłamstwami kolejnych pięciu lat
A ja jak stałem tak stoję
Tylko trochę bardziej znikam
Przyodziany nowymi bliznami od wielmożnych narodowców
Jak stałem tak będę stać
Aż w końcu zniknę na dobre
Bo głowa państwa nauczyła że nienawiść to klucz do władzy
CZYTASZ
Łodzie niby parasole
Poetryemocje płynące nurtem rzeki wnet zatoną. nie wrócą. staną się brzydkie. staną się największym zmartwieniem. drugi tom poezji.