Woda napełnia moje płuca
Chcąc złapać ostatni oddech, staram się przypomnieć
I poczuć ciepło twojej dłoni
Twoje pełne usta wyświetlają się w głowie
Łajba zaczyna coraz bardziej tonąć
A ja od dawna pływam jakoby topielec w ciemnym morzu tyle że w uczuciu
Wśród odmętu świata próbowałem odnaleźć garstkę
Garstkę człowieczeństwa jako popiołu
Garstkę miłości jako prochu
Wszakże nic co ludzkie nie jest mi obce
Jednak zalewa mnie fala rozczarowań, bólu, niemego krzyku
Wszystko, co znam, choć uderza z każdym razem coraz mocniej
Osłabiony z sił, zalany propagandą czarnej strefy myśli
Wciąż ufam że z prochu powstałem i w proch się obrócę
Ogień, substancje smoliste i popiół zatańczą ostatniego walca
Garstka człowieczeństwa jako popiół rozwieje się w każdy kąt
Zalewając zakamarki każdego umysłu pustką
Garstka miłości jako proch zrówna nas wszystkich
Aequat omnes cinis;
Impares nascimur,
Pares morimur*
*Wszystkich zrównuje proch;
Rodzimy się nierówni, równi umieramy
CZYTASZ
Łodzie niby parasole
Poëzieemocje płynące nurtem rzeki wnet zatoną. nie wrócą. staną się brzydkie. staną się największym zmartwieniem. drugi tom poezji.