Rozdział 8

200 18 10
                                    

Nick's POV

- Nick?

Nie odpowiedziałem, jedynie coś wymruczałem.

- Powinniśmy już wracać, bo robi się późno.

-Mhm... - poczułem jak ktoś bierze mnie na "panne młodą" i od razu otworzyłem oczy. No tak zasnąłem przy Ethanie - Umiem sam chodzić - wymakrotałem, przecierając oczy.

- Spałeś, z dobrą godzine.

- Kurwa - szepnąłem - Wybacz, ale już mnie puść - po chwili stałem samodzielnie na ziemi - A która godzina?

- Zaraz dwudziesta, trochę późno. Chodź odprowadze cię do domu.

- Spokojnie Ethan, trafię sam. Um... dzięki że ze mną zostałeś -powiedziałem zakłopotany.

- No dobrze i nie ma sprawy, ale lepiej żebyś wytlumaczył to Kim, bo nawet do mnie dzwoniła. Ale nic jej nie mówiłem.

- Jasne, jeszcze raz dzięki. Cześć.

Złapałem swój plecak, którego blondyn nie zdążył wziąść. Pomachałem jeszcze chłopakowi i ruszylem w stronę domu. Miałem jeszcze jakieś pół godziny drogi, więc wyciągnąłem słuchawki z kieszeni kurtki i właczyłem jakąś playlistę. Zazwyczaj tak robiłem, gdy chciałem sobie "skrócić drogę", bo  wtedy nawet nie zwracałem uwagi na czas drogi.

Po około 30 minutach, stałem pod domem. Wiedziałem że napewno dzwonili ze szkoły, że mnie nie było, wiedzialem że Kim dzwoniła do mamy i wiedziałem, że będę mieć opiepsz o to, że nie dawałem znaków życia przez kilka godzin. Wszedłem do domu, od razu podbiegła do mnie mama i mnie przytuliła.

- Przez ciebie prawie na zawał omal nie padłam. Dzwoniła do mnie Kim, potem ja do ciebie dzwoniłam kilka razy, gdzieś ty się podziewał? - niemal że wykrzyczała.

- Mamo ja... - nie skończyłem bo mama mi przerwała.

- Tak się martwiłam, prosze nie rób tak wiecej - tak to sie nazywa szybka zmiana emocji...

- Przepraszam, nie chciałem cię martwić. Chciałem pobyć trochę sam.

- Ktoś ci mógł coś zrobić - powiedziała dalej mnie tuląc.

- Ale nic mi nie jest, z resztą nie mam już 5 lat, tylko prawie 17. Więc nie musisz się tak o mnie martwić.

- Wiem, ale dla mnie dalej będziesz mały. Przepraszam, histeryzuję - powiedziała, i się ode mnie odsunęła.

- Nie histeryzujesz, to chyba instynkt macierzyński, tak? Czy coś takiego.

- Możliwe, dobrze idę zrobić kolację i zadzwonię do Kim...

- Nie! Sam jej to wytłumaczę, okej?

- Dobrze - po chwili kobiety nie było już w korytarzyku i na spokojnie ściągnąłem kurtkę i buty. Skierowałem się do pokoju by móc się przebrać w wygodniejsze ubrania i odłożyć plecak.

- Nie było tak źle jak myślałem - mruknąłem pod nosem wchodząc do pomieszczenia. Po chwili siadłem na łóżku i się przemidliłem w duchu - to ciekawe ile razy do mnie wydzwaniała Kim... o kurwa...

78 nieodebranych połaczeń od samej Kim
50 e-sms'ów też tylko od Kim

No to niezłe będę mieć lanie w szkole. Siedziałem i patrzyłem kto do mnie szeszcze dzwonił i pisał,  Jeff, Ivan, Mama, Loczek. Czekaj Loczek? Czemu mi do cholery serce szybciej bije?

Nieznajomy Loczek
- Słyszałem że zniknąłeś, wszystko w porządku?
- Proszę cie odpisz, chociaż głupią kropkę

Czyli Kim, pytała każdego w szkole czy mnie nie widział. Zajebiście...

Nick
- Sorki, przez Kim musiałem wyciszyć telefon. Tak, wszystko w porządku, chciałem pobyć trochę sam.

Nieznany Loczek
- Kamień z serca, mam nadzieję że cię zobaczę jutro w szkole

Ale ja nie zobaczę ciebie...

Nick
- Zobaczysz :)

Siedziałem nad zgaszonym telefonem jeszcze chwilę i poszłem się kąpać. Gdy już czysciutki wróciłem do pokoju, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Spać nie chciałem, znajomych nie mam, no oprócz Ivan'a, Jeff'a i Kim, ale z nimi to by teraz było słabo. Poszedłbym do Tonego, ale... no tak, wyjechał i nie wiem gdzie jest, więc nie wiem gdzie mam pójść. Chodziłem w kółko po pokoju, jakbym na coś czekał. Rysować też nie chciałem, nie mam weny. Znów czyję się samotny. Kuźwa. Że też Lopez musiał wyjechać... gdzieś... Podeszłem do biurka, na ktorym stało zdjecie, zrobione dzień przed wyjazdem bruneta.

- Ivan! Nick! Wyłaźcie już z tej wody! Bo z Tonym już się nudzimy! - krzyknął Jeff, siedząc na jednym z kilku kocy na plaży.

- Jak tak wam się nudzi to zapraszamy do nas! Woda jest cieplutka! - odkrzyknąłem, a po chwili obok mnie stał już Tony.

- No co? Boisz się wody? Nicky ma racje cieplutka! - odkrzyknął Tony i po chwili objął mnie ranieniem, więc sam zrobiłem to samo.

- Ja boje się wody? Pff.. brednie! - po chwili całą czwórką staliśmy w morzu i zastanawialiśmy się co można robić.

- O łaskaw król do nas dołączył! - przychnął Ivan, po czym się ukłonił - Myślę że możemy zagrać w piłkę wodną, typowa gra, a jaka zabawna - szturchnął łokciem, żebro czarnowłosego.

- Ała! Debil...

- No spoko, ja i Nicky, przeciwko wam?

- No już! Łapcie i nie czekajcie! - krzyknęła Kim rzucając do nas piłką - I tak zawsze takie są teamy! Ja wracam do Morgan! Bo nie może się sama opalać - tu przewróciła oczami. Morgan to jej kuzynka, której nie znosi. A ona przyjechała na tydzień na wakacje i Kim musi się nią zajmować.

- Jasne! Dzieki! To co przegrany team stawia pizze dla wszystkich? - stwierdziłem, po czym mrugnąłem do bruneta obok mnie, po prostu zawsze wygrywamy.

- Pff.. i tak...

- Okej! Wygramy to Ivan. Więc bądź cicho.

Gra była zacięta, ale ostateczie ja i Tony wygraliśmy, więc mieliśmy darmową pizzę. Nie pierwszy i nie ostatni raz.

- Następnym razem zniana teamów! To oszustwo! Następnym razem gram z Nickiem.

- Chyba śnisz! Nigdy nie będziesz grać z Nickiem! Bo ja z nim gram! I możesz się wypchać Jeffrhei!

Tak wyglądały relacje Tonego i Jeff'a, docinali sobie prawie cały czas, ale w miarę się tolerowali.

- Tony! Nick! Zwycięska fotka! - krzyknęła Kim, stajac przy brzegu z telefonem w ręce. Stanęliśmy w takiej samej pozycji, jak wcześniej, ja objąłem ramieniem bruneta, a on objął mnie. Ale w momencie gdy ciemnowłosa robila zdjęcie, chłopacy zaczęli w nas chlapać wodą, dzięki czemu to zdjęcie wyszlo jeszcze lepiej. Pff... nawet zdjecia nie umieją popsuć...

Tego dnia Tomy spał u mnie, wieczorem mieliśmy wieczór gier, napiepszaliśmy we wszystkie gry po trochę, jakie miałem. Potem jak to mamy, mieliśmy w zwyczaju rozmawialiśmy trochę przed snem. A gdy mnie objął lekki sen, usłuszałem słowa Lopeza, które teraz zrozumiałem... Wtedy życie podrzuciło mi pod nogi kłodę, z którą musiałem uporać się tym razem sam...

"Pamiętaj, będę z tobą zawsze. Gdzieś tam. Ale będę. Przepraszam Nicky, kocham Cię..."

A rano już go nie było...

____________________
Doby, dobry!
No więc... co myślicie o takich wspomnieniach? Robić je częściej?

4/5

M.K.Belyya

Let me be Sad | TonickOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz