Nick's POV
Jeszcze tego samego wieczora, z Tonym taxi przyjechaliśmy do szpitala. Przez telefon to babsko nie chciało mi powiedzieć w jakim stanie jest mama, przez co bardziej się stresuję. Z tego co wiem Lopez powiadomił chłopaków, że nas nie ma.
Czemu mi się tak ręce trzęsą?
Przy recepcji, musiał mówić, za mnie Tony, bo mi żadne słowa nie przechodziły przez garło. Jakby wyrosła mi tam jakaś gula. Gdy tylko usłyszałem numer sali, jak poparzony pobiegłem w stronę windy,a w głowie odbijały mi się trzy cyfry "118". Usłyszałem wołanie bruneta, i niechętnie poczekałem chwilę by zrównał ze mną krok.
W windzie przeskakiwałem z jednej stopy na drugą, no bo czemu ona nie może jechać szybciej. 2 piętro to nie tak wysoko.
W końcu winda stanęła, drzwi się rozsunęły, a ja miałem zamiar biec, ale tym razem Lopez mnie zatrzymał łapiąc za rękę. Westchnąłem i dość szybkim krokiem doszliśmy, na miejsce. Westchnąłem po raz drugi i weszliśmy do środka. W pomieszneniu był lekarz, a na nasz widok lekko się uśmiechnął. Coś tam zaczął gadać, ale dla mnie ważniejsza była mama. Miała zamknięte oczy, i wyglądała jakby spała, i oby serio to robiła.
Nawet nie wiem po jakim czasie z sali wyszadł doktor, a Tony usiadł obok mnie na jednym z krzesełek. Przymknąłem oczy, bałem się usłyszeć co dolega mojej mamie, ale to trochę egoistyczne z mojej strony.
-Co z nią -spytałem w końcu
-Jest lepiej niż lekarze sądzili. Ma tylko lelki wstrząc mózgu, i pęknięty nadgarstek -spojrzałem na niego zdziwiony- też się zdziwiłem, twoja mama to ma szczęście. Przy takim "chamowaniu", by być lekko kontuzjowanym i teraz spać to trzeba być bogiem
-Zawsze miała szczęście -mruknąłem pod nosem, a Tony objął mnie ramieniem
-Będzie dobrze
-Mam nadzieję
* (skip kurwa time XD)
Niestety pielęgniarka wyprosiła nas z sali koło 22, więc niechętnie wyszłem z niej i razem z Tonym ruszyliśmy w stronę samochodu. Czemu wszystko tak się sypnęło, gdy było już dobrze? W domu Lopez o wszystkim opowiedział chłopakom, a ja poszedłem do pokoju, a bedęc w nim napisalem do Jeff'a, Ivan'a i Kim, co się stało z mamą. W końcu ma być zero tajemnic. Zasnąłem dopiero koło 3 w nocy, i prawdopodobnie będę spać jutro na lekcjach. Raczej nic nowego.
* (znowu skip time xd)
Siedzieliśmy z Jeff'em, Kim i Ivan'em, na stołówce. O dziwo ja nie byłem, aż tak zmęczony jak myślałem że będę. Oczywiscie cały czas wszyscy pytali się jak z mamą, jak się czuję, czy wszystko w porządku. Rozumiem ich, bo też bym się o nich martwił, gdyby coś podobnego stało się ich rodzicom. Ale no bez przesady, przeżyłem gorsze rzeczy... ale jest ciężko, ale naszczęście z mamą wszystko w porządku i nie muszę się tak martwić jak martwię się teraz.
Zadzwonił dzwonek na lekcje, więc się wdzyscy ze sobą pożegnaliśmy, i każdy poszedł w swoją stronę. Teraz czeka mnie biologia, posłucham pewnie o jakiś komórkach czy tkankach, na co nie mam kompletnie ochoty, ale nie mogę chyba teraz tak rzucić wszystkiego i siedizeć jak jakiś siedmio latek w pokoju i płakać z mamusią. Przeciez z nią wszystko w porządku.
Choć bardzo chciałem się skupic na lekcji, tak bardzo nie potrafiłem tego zrobić. Moje myśli cały czas uciekały, do mamy czy Tonego. A tego nie chciałem. Chciałem na chwilę przestać o wszystkim myśleć, ale jak ja to ja, zacząłem jeszcze bardziej myśleć. Oh, jak dobrze że mamy dzisiaj skrócone lekcje i ta lekcja jest ostatnią.
Równo z dzwonkiem prawie że wybiegłem z klasy, i szybkim krokiem poszedłem w stronę wyjscia ze szkoły. Nie wiem po co się śpieszyłem. Nie wiem czemu cały czas jestem spięty. Musialem się uspokoić i to szybko. Więc zamiast jak to miałem w planach pójść do domu poszedłem w stronę 'mojego' pagórka. I to tam spedziłem prawie resztę dnia.
_______________
Dobry, dobry!
Wiem że ten rozdział jest chujowy, (i sorki za te skip time), ale serio nie miałam pomysłu jaj to napisać. Przepraszam teź że rozdział jest trocję późno wstawiony, bo z 3 tygodnie tu nic nie dodawałam, ale jak mówiłam nie mialam pomysłu. Kompletnie.Mam nadzieje ze się nie obrazicie, za tą przerwę, i no mam nadzieję że następny rozdział pijawi się szybciej.
M.K.Belyya
CZYTASZ
Let me be Sad | Tonick
FanficNick ma 16 lat, i prawdopodobnie choruje na depresję. Ale przecież, nie ma do tego powodu. Ma kochającą matką, najlepszych przyjaciół i w miarę dobre oceny. Brakuje mu tylko czegoś, własciwie kogoś, a ten ktoś nazywa się... Kogo brakuje Nickowi? Cz...